poniedziałek, 31 października 2016

Podsumowanie październikowych podbojów





Już tylko miesiąc dzieli nas od premiery drugiej części czwartego sezonu "Wikingów" - emocje rosną! Co więcej, niewiele ponad miesiąc dzieli mnie od spełnienia kolejnego marzenia - 8 grudnia szaleć będę w Gdańsku na koncercie jednego z moich ulubionych zespołów, czyli Amon Amarth. A, jeśli już o koncertach mowa - w tym miesiącu przeżyłem show Behemotha. Przeżyłem, bo zniszczyłem gardło, przeżyłem, bo nie urwało mi żebra, przeżyłem, bo rozpoczynając skandowanie "j...ć PiS", nie gniję jeszcze w więzieniu. Kto nie doświadczył koncertowej petardy od Nergala i zespołu, ten naprawdę wiele stracił. Chłopaki, odkąd widziałem ich po raz pierwszy na żywo ładnych kilka lat temu, stali się jednym z najlepszych (tu Rammstein nie ma jednak sobie równych) zespołów koncertowych świata - perfekcja na scenie. Już nie mogę doczekać się kolejnej ich trasy po Polsce! Ale czas, w końcu, na filmidła.




Na początek, standardowo, garść cyferek. W październiku obejrzałem 36 filmów (z czego 5 to krótkometrażówki), których średnia, według filmwebowej skali, wyniosła 5,58/10. Na sali kinowej spędziłem ileś tam godzin, w chacie spędziłem ileś tam godzin, na dworze spędziłem ileś tam godzin, na dłubaniu w nosie nie spędziłem nawet sekundy.





Najlepsze filmy, jakie widziałem w październiku:





1. "Doktor Dziwadło" (czy jakoś tak) - nudzi mi się pisząc ten tekst, zatem posłużę się językiem Klocucha: "Doktor Dziwadło to film typu czary - mary, w którym to jakiś gościu czaruje i hokus pokusuje, a na dodatek obok są dwie baby i jakiś zły koleś, który też robi czary - mary... A i murzyn, który też ma czary - mary i nie jest łysolem". Tyle z Klocucha i już tłumaczę na polski. "Doktor Strange" to kolejny, po "Strażnikach Galaktyki", film Marvela wobec którego nie miałem wielkich oczekiwań. I po raz drugi, tak samo jak w przypadku "Strażników Galaktyki", nieziemsko się pomyliłem! To po prostu jedno wielkie MEGAWOW! Masa humoru ("Beyonce, Eminem..."), kapitalni aktorzy (nie ma tu słabego elementu, a Benek, Tilda, Mads, Rachel i drugi Benek miażdżą!), bardzo dobra fabuła (to największe zaskoczenie - w zasadzie mogę się tu przyczepić jedynie jednej, zbyt melodramatycznej, sceny), genialne efekty specjalne (w naprawdę niewielu momentach widać komputerowe hokus - pokus), rewelacyjny montaż (nie ma tu zbytecznej sceny) oraz fenomenalny soundtrack. Marvel, po raz kolejny, nas oczarował tworząc prawdziwe arcydzieło. DC nawet za miliard lat czegoś takiego nie stworzy. Ocena: 10/10!





2. "Jack Reacher: Nigdy Nie Wracaj" - jestem fanatykiem książek Lee Childa, zatem idąc za przykładem internetowych trollów, powinienem nienawidzić Hollywood za tę ekranizację. A, jak widzicie, nie tylko ich nie hejtuję, ale i będę chwalił. Będę, bo jest za co. Fakt, Tomkowi daleko do wyglądu książkowego Reachera, jednak niewielu jest aktorów, którzy... obróciliby to w zaletę. Tak, zaletę! Uważam, że obsadzenie Cruise'a w tej roli to strzał w dziesiątkę. Niewielu jest aktorów tak charyzmatycznych, niewielu jest aktorów tak profesjonalnych, niewielu jest aktorów aż tak nastawionych na to, by zadowolić widzów. Tomek jest absolutnym hollywoodzkim topem topów i genialnie jest to widoczne w tym filmie. Pościgi, strzelaniny, humor, sceny melodramatyczne - Cruise daje z siebie wszystko. "Nigdy nie wracaj" to kawał mocnego, świetnie nakręconego kina akcji w starym, dobrym stylu. Tu nie ma czasu na nudę, tu nie ma czasu na ziewanie, bo fabuła gna do przodu w zawrotnym tempie. Dodatkowo, Tomkowi, w świetnym stylu, kroku dotrzymują Cobie Smulders oraz Danika Yarosh (mam nadzieję, że przed tą dziewczyną ogromna kariera, bo zadatki na gwiazdę ma potężne). Nie muszę chyba wspominać, iż sceny akcji urywają jajca (tak, Tomek znów biega), a zdjęcia to prawdziwy majstersztyk. To film i dla fanów i dla osób, które nigdy nie miały przyjemności zatonięcia w lekturze książek Lee Childa (w takim wypadku należy to bardzo szybko nadrobić!) - zdecydowanie trzeba to obejrzeć. Ocena: 9/10.





3. "Ederly" - o tym filmie pisałem już TUTAJ, ale jak komuś się nie chce czytać, to... niech mu się zachce, bo mi się nie chce powtarzać :D





4. "Jurek" - nie przepadam za filmami dokumentalnymi. Zamiast je oglądać wolę poświęcić czas na coś pożytecznego, np: grabienie plaży szczoteczką do zębów czy skakanie na jednej nodze wokół totemu z wizerunkiem mrówki. "Jurek" to jednak wyjątek - to kawał niesamowitej produkcji, która wsysa od pierwszej do ostatniej sekundy. Wizualnie? Majstersztyk. W podejściu do historii Jerzego Kukuczki? Majstersztyk. W opowiadaniu historii? (Prawie) majstersztyk (czasem narracja zbyt przyspiesza). Muzycznie? Majstersztyk. Uwierzcie - nie musicie interesować się alpinizmem (dyscyplina ta porywa mnie tak samo, jak zawody orangutanów w bierki), aby tę produkcję pokochać. Niezwykła historia opowiedziana w wyborny sposób. Czekam na film fabularny - mam nadzieję, że taki powstanie! Ocena: 9/10.





5. "Żywioł. Deepwater Horizon" - o miejsce to, w tym miesiącu, walczyło naprawdę sporo filmów. Jeśli miałbym oceniać we wrześniu, co by się tu mogło znaleźć, oczywiście padłoby na "Wołyń". Cóż, tu jednak przyszło małe rozczarowanie - film mnie nie znokautował. Owszem, druga część produkcji jest masakryczna, jednak słabo poprowadzone sceny melodramatyczne totalnie położyły pierwszą część filmu, przez co powstał obraz strasznie nierówny. Mocny, ale nierówny. Wykorzystał to Peter Berg. Wobec "Deepwater Horizon" nie miałem żadnych oczekiwań. Myślałem, że będzie to zwykłe, patetyczne kino, w którym dzielny bohater wygra walkę o życie. Wszystko się zgadza, prócz słowa "zwykłe" (no i nie wiecie, czy wygra walkę o życie ;)). Bo co jak co, ale "zwykły" film to to nie jest. Fakt, patos potrafi dokuczyć, jednak sposób prezentacji wydarzeń, jakie zaszły na platformie, wręcz nokautuje. Peter Berg nadał historii odpowiedniego dreszczyku, spowodował, że widzowie żyją ekranowymi wydarzeniami, a na dodatek nie pozostają obojętni na los bohaterów. Zalał to sosem w postaci przekozackich efektów specjalnych i doprawił niesamowitymi zdjęciami Chediaka. W ten sposób powstał może i patetyczny, ale naprawdę kapitalny film, który trzyma w napięciu aż do napisów końcowych. A jak dodamy do tego bardzo dobre kreacje Wahlberga i Russella, otrzymamy danie, które wypada poznać. Ocena: 8,5/10.





PONOWNIE PÓJDĘ NA ŁATWIZNĘ


To jest ten moment, w którym powinienem przedstawić Wam piątkę najgorszych filmów miesiąca. I ponownie, tak jak to miało miejsce i we wrześniu, znajdzie się tu miejsce jedynie dla jednej produkcji. Zaskoczeni? Zszokowani? Dodajcie sobie do tego jeszcze to, że w październiku oglądałem takie ścierwa jak "Kochaj", "Neon Demon", czy "Słońce, to słońce mnie oślepiło", a mimo to i tak nie "zasłużyły" one na miejsce obok tego paździerza, o którym przeczytacie poniżej. Bo oto, przed Wami...





"Baby Bump" - jeśli napiszę, że "film" ten jest gorszy niż "Smoleńsk" (co naprawdę jest sporym osiągnięciem) to naprawdę nie przesadzę. Na dziele Kuby Czekaja można się jedynie wkurwić. Ktoś powie, że to artystyczne dzieło? Ok, to czekam, aż mi wyjaśni odcinanie uszu, latanie z siusiakiem na wierzchu, obleśne sceny żarcia w wykonaniu mocno niepełnoletniego aktora. Bo według mnie, podchodzi to już pod pedofilię. W dzisiejszych czasach każde gówno chce się podpiąć pod artyzm - bo rzekomo reżyser miał swój zamysł. Ja jednak nazywam rzeczy po imieniu i nie przejmuję się jakimiś opiniami "wybitnych" krytyków - ścierwo pozostaje ścierwem. A inaczej tego "czegoś" nazwać się nie da. Jeszcze nie wiem, czy chciałbym, aby Węże zgarnęło to czy "Smoleńsk", ale wychodzi na to, że "Historia Roja", przy tych obu "produkcjach" może uchodzić za dzieło wybitne... :/





Szybkie podsumowanie:


Najlepszy film: "Doctor Strange"

Najlepszy scenariusz: "Doctor Strange"

Najlepszy aktor pierwszoplanowy: Benedict Cumberbatch ("Doctor Strange")

Najlepsza aktorka pierwszoplanowa: Michalina Łabacz ("Wołyń")

Najlepszy aktor drugoplanowy: Benedict Wong ("Doctor Strange")

Najlepsza aktorka drugoplanowa: Tilda Swinton ("Doctor Strange")

Najlepsze zdjęcia: "Doctor Strange"

Najlepszy soundtrack: "Doctor Strange"

Najlepsze efekty specjalne: "Doctor Strange"

Najlepszy montaż: "Doctor Strange"





Najbardziej oczekiwane premiery listopada:


9. "Zaćma"
8. "Nowy Początek"
7. "The Rolling Stones Ole Ole Ole!"
6. "Sprzymierzeni"
5. "Zwierzęta Nocy"
4. "Jestem Mordercą"
3. "Pitbull. Niebezpieczne Kobiety"
2. "Snowden"
1. "Przełęcz Ocalonych"






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz