No i piździernik poleciał w zapomnienie. Albo październik? Albo nie wiem? Dobra, olać to. Po co jest u mnie wstęp? Dalej nie mam pojęcia. Coś sobie tu skrobię, nic nie ma tu sensu, ale przynajmniej fajnie się bawię, bo wszystko leci na bieżąco. Czym był tegoroczny piździernik? Był niczym liść opadająco wznoszący wśród pól szerokich słońcem oblanych i skropionych deszczem. Whaaat?! Co ja tu napisałem? Sam nie wiem. Może to już dobry moment by przejść do podsumowania?
Dane dla Morawieckiego: Panie ministrze, wiem, iż jest Pan mocno zajęty tworzeniem prezentacji w Power Poincie, co Pan zresztą ostatnio przyznał, zatem bardzo szybko streszczam poprzedni miesiąc. W październiku obejrzałem 36 filmów (z czego siedem to krótkie metraże), a ich średnia, według filmwebowej skali, wyniosła 5,72/10. Wysoko. Albo i nie e.
Najlepsze filmy, które widziałem w październiku:
Ostrzegam, będzie grubo! Naprawdę nie mogłem się zdecydować, który film zasługuje na miejsce pierwsze, zatem, po raz pierwszy w historii, pojawią się... trzy pierwsze miejsca (w kolejności alfabetycznej):
1. "Borg/McEnroe. Między odwagą a szaleństwem" - fenomen tego filmu wyjaśniałem w notatce poświęconej sobocie na Kamerze Akcji, zatem teraz krótko i zwięźle. Ten film to artystyczne dzieło, które w niesamowitym stylu oddaje emocje dwóch wielkich rywali, którzy stanęli naprzeciw siebie w finale Wimbledonu. Doskonałe portrety psychologiczne obu panów, genialni aktorzy, wyborny soundtrack, fenomenalne zdjęcia... Kto nie widział, niech nadrabia! Ode mnie, czyste, 10/10.
1. "Thor: Ragnarok" - bezsprzecznie jedna z najlepszych KOMEDII ostatnich kilkunastu lat. Ewidentnie widać tu, iż reżyser, Taika Waititi, otrzymał totalnie wolną rękę. Film jest szalony, rozpędzony, piekielnie zabawny, wybornie zagrany (rola życia Hemswortha - pozostali aktorzy wybitnie mu partnerują). To jedna z tych produkcji, w której już pierwsza scena powoduje, iż kiśniemy ze śmiechu, a potem jest jeszcze lepiej! Marvel wolnością twórczą oraz zmianami charakteru każdej kolejnej produkcji pokazuje, jak wielkimi lamami są kolesie z DC z ich ch.....m uniwersum. "Thor: Ragnarok" nie ma ani jednej słabej sceny (ani sekundki!), wszystko łączy się idealnie, a cała sala kinowa płacze ze śmiechu. Nie spodziewałem się, iż najnowsze dzieło Marvela będzie aż tak WIELKIM filmem. Parafrazując dawnego Hulka: MARVEL MIAŻDŻYĆ! Marvel zawładnął kinowym rynkiem rozrywkowym i wydaje się, że prędko pierwszego miejsca nie odda! A teraz pozostaje tylko pomarzyć o wspólnym filmie Waititi i Gunna w uniwersum Marvela: to byłby hit wszech czasów. Szkoda, że chyba do tego nie dojdzie :( Ocena: 10/10!
1. "Twój Vincent" - czas na akcent polski, bo i ten akcent musi się tu pojawić. Polacy wraz z Brytyjczykami zrewolucjonizowali kino. Stworzyli film, który w doskonały sposób oddaje ducha malarstwa van Gogha - zanimowali jego obrazy oraz stworzyli, na potrzeby produkcji, dzieła, które idealnie oddają charakterystyczny styl mistrza - oraz perfekcyjnie wplata w to kryminalną intrygę. Tak, kryminalną! Nie dość, że podziwiamy OGROMNĄ pracę malarzy, grafików oraz aktorów (idealnie dobranych!), to na dodatek możemy obserwować śledztwo mające na celu sprawdzenie, czy van Gogh... Tego Wam nie zdradzę. Niech zdradzi Wam to sam film. Bo MUSICIE się stawić na nim w kinie, musicie go obejrzeć na dużym ekranie. I nie próbujcie go szukać w necie - każdy, kto obejrzy ten obraz z nielegalnego źródła, skończy z krwawym orłem. Tak mówię i tak będzie! Ocena: 10/10.
4. "Blade Runner 2049" - ależ to był miesiąc, co? Dzieło Villeneuve'a to kino wielkie, wbijające w fotel. Aktorstwo, muzyka, montaż, fabuła - wszystko jest, jak to u tego reżysera, dopracowane (prawie) do perfekcji. Niespieszne tempo (podobnie jak w "jedynce"), wyborne zdjęcia (większość klatek z filmu idealnie sprawdzi się na Waszą nową tapetę) soundtrack miażdżący uszy (prawie idealne podrobienie stylu Vangelisa), bardzo dobrze dobrany duet (znaczy idealnie dobrany do Forda partner - Gosling swoją skromną mimiką idealnie tu pasuje), a co najważniejsze, bardzo mało scen z pseudoaktorzyną Żaretem Leto, powodują, iż każda sekunda tego dzieła przyprawia o ciary. Czego się tu można przyczepić? W zasadzie chyba tylko finału. I jest to problematyczne. W kinie zostawił mnie z otwartym dziobem, jednak, jak dalej o nim myślę, to, mimo wszystko, pozostawił po sobie niedosyt. "Blade Runner 2049" jest jednak filmem świetnym i w pełni zasługuje na 9/10.
5. "Beksińscy. Album wideofoniczy" - o tym filmie również pisałem przy okazji relacji z soboty z Kamery Akcji. W skrócie: kapitalnie zmontowany i wbijający w fotel film, który ukazuje rodzinę Beksińskich z najbliższej możliwej perspektywy. Niesamowita produkcja. Ocena: 9/10.
Najgorsze filmy października
1. "Dwie Korony" - ni to film, ni to fabularyzowany dokument, ni to dokument. Widać, że twórcy nie mieli pomysłu, jak ugryźć postać Maksymiliana Kolbe, a co więcej... zrobili z niego największego skurwiela polskiego kina. Wstyd mi tak pisać o świętym (którego szanuję za to, co zrobił w Auschwitz), ale jak inaczej ująć fakt, iż twórcy filmu przyznają, iż bez powodu zwalniał pracowników, wiedział o tym, iż bomba atomowa uderzy w Hiroszimę (i nikomu nie powiedział), a na dodatek ukrywał przed ludźmi plany wynalazków, które mogły zrewolucjonizować ludzkość? Na dodatek Michał Kondrat, który deklaruje się jako KATOLIK (wiadomo, z odłamu polsko-katolickiego, ale jednak katolik), plecie bzdury (porzuca wątki) i chodzi do miejsc świętych w spodenkach, które nie dochodzą nawet do kolan. Nawet ja, totalny bezbożnik, oddaję szacunek miejscom świętym dla religii i do ważnych miejsc wchodzę w długich spodniach - bo tak należy i jest to jedna z podstaw dobrego wychowania. Widać nie dla Michała "katolika" Kondrata. Ten "film" to bezsprzecznie jeden wielki gniot - film, który miał sławić Maksymiliana Kolbe, spowodował, iż wszyscy będą się z niego śmiać. No dobra, nie wszyscy, pan Kondrat pewnie dalej uważa, iż stworzył natchnione kino... Ocena: 1/10.
2. "Odwet" - o tym chłamie pisałem przy okazji piątkowej relacji z Kamery Akcji. W skrócie: to film, który miał pokazać, jak prześladuje się homoseksualistów w szkołach, a ukazał, jak bardzo reżyser oderwany jest od realnego świata. Ocena: 2/10.
3. "Asian Connection" - wystarczy napisać, że gra tu Steven Seagal. Reszty możecie się domyślić... Ocena: 2/10.
4. "Star Wars: Galaxy in Darkness" - (film nie posiada plakatu) niech będzie już temu twórcy: jakiś wysiłek w to włożył, posklejał i wrzucił do neta. Szkoda tylko, że to taki paździerz... Wszyscy trzymajcie się od tego z daleka... Ocena: 2/10.
5. "Człowiek z Magicznym Pudełkiem" - Bodo Kox wygenerował tym filmem nowy gatunek: hipsterskie sci-fi. Czym się charakteryzuje? Ludzie chodzą w dziwnych rzeczach, gadają dziwne rzeczy, fabuła jest tak dziwna i nudna, że nie da się na tym wysiedzieć. Miało być artystycznie, wyszło katorżniczo dla widza. Ma parę przebłysków, jednak w ogólnym rozrachunku uważam, iż szkoda było naszej kasy (film dotowany przez PISF) na tę produkcję. Ocena: 3/10.
Szybkie podsumowanie:
Najlepszy film:"Borg/McEnroe. Między odwagą a szaleństwem", "Thor: Ragnarok" i "Twój Vincent"
Najlepszy scenariusz: "Borg/McEnroe. Między odwagą a szaleństwem", "Thor: Ragnarok" i "Twój Vincent"
Najlepszy aktor pierwszoplanowy: Chris Hemsworth ("Thor: Ragnarok")
Najlepsza aktorka pierwszoplanowa: Sally Hawkins ("Maudie")
Najlepszy aktor drugoplanowy: Jeff Goldblum ("Thor: Ragnarok")
Najlepsza aktorka drugoplanowa: Cate Blanchett ("Thor: Ragnarok")
Najlepsze zdjęcia:"Borg/McEnroe. Między odwagą a szaleństwem"
Najlepszy soundtrack:"Thor: Ragnarok"
Najlepsze efekty specjalne:"Twój Vincent" (nie wiem, czy to odpowiednia kategoria, by docenić ogromną pracę malarzy i grafików, ale wydaje mi się, że tak - zresztą, ja tu rządzę i tak będzie! :D)
Najlepszy montaż:"Borg/McEnroe. Między odwagą a szaleństwem"
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz