czwartek, 5 października 2017

Plan grabieży na Festiwal Kamera Akcja




Październik od kilku lat kojarzy mi się niezmiennie z jednym... Z piździawą na dworze. A nie, to nie tu miałem o tym pisać. Zacznijmy zatem jeszcze raz. Październik od kilku lat kojarzy mi się niezmiennie z jednym... z Festiwalem Kamera Akcja, który odbywa się w łodzi gdzieś na morzu. To też nie to. Miało być, że odbywa się w Łodzi, takim mieście, gdzie po ulicach nie pływa się łodzią. No i od razu brzmi logicznie. No więc w Łodzi bez łodzi jest co roku ta super imperka i jak co roku, od "dawno, dawno temu w odległej Galaktyce", mój drakkar ponownie tu zacumuje. Co na mnie czeka w tym roku?





Hektolitry alkoholu, masa bijatyk, masa walk i skakanie na jednej nodze dookoła pociągu. Znowu coś namieszałem. Na Kamerze Akcji czekają na mnie filmy, spotkania, alkohol i spotkania! Ooo! A chcecie wiedzieć, co zakłada mój niecny plan?



W piątek, bardzo bladym świtem, w towarzystwie dziewczyn z IN LOVE WITH MOVIE, udajemy się parowozem lub rikszą do Łodzi. Tam, nawet nie biegnąc jeszcze do hotelu, wskakujemy w dorożkę i śmigamy na teren Festiwalu, który w tym roku odbywać się będzie w Łódzkim Domu Kultury. To dla mnie nowość, nigdy tam nie byłem - do Wytwórni, w której wcześniej odbywał się Festiwal, mam nadal ogromny sentyment, ale zobaczymy, co przyniesie nowe miejsce. Zatem zlądujemy tam jakoś o którejś i sobie odbierzemy nasze akredytacje. Tak, dali mi! Znowu! I ponownie nie musiałem przedstawiać badań na to, czy wszystko u mnie wporzo pod kopułą! Po odebraniu gadżetu zobaczę ludzi. Tak, będą tam inni ludzie. Jak ich zobaczę, to chyba pójdę na film. Albo nie. Albo tak. Mój (nie)zawodny nos podpowiada mi, iż możemy nie zdążyć na "Królewicza Olch" (piątek, 12.30, Duża Sala Kinowa). Ale, jak zdążymy to mega, bo sobie obejrzę i zapewne po seansie tego filmu, już nie będę miał na nic ochoty i ucieknę do domu. Cóż, lekko mówiąc, kino Czekaja do mnie nie trafia, zatem może faktycznie lepiej spóźnić się na tę projekcję. Za to moja intuicja podpowiada mi, by udać się na film "Lady M." (piątek, 12.45, Mała Sala Kinowa). Wiem, to tylko 15 minut różnicy, ale przypadkowo zagadam się pewnie z kimś przed seansem i przypadkowo na "Królewicza Olch" nie zdążę i trafię na dzieło Oldroyda. Czego po nim się spodziewam? W sumie... niczego. To dobry powód, by obadać ten film. I tu pojawia się czas na żarcie. Zatem będzie żarcie. Potem mam  jednak dylemat. Do wyboru mam "Porto" (piątek, 16.45, Mała Sala Kinowa), "Operę o Polsce; Dziennik z Podróży" (piątek, 17.00, Sala Cine Project) lub "Odwet" (piątek, 17.15, Duża Sala Kinowa). Na co padnie wybór? Przed seansem zagram sam ze sobą w "papier, kamień, nożyce" i rozstrzygnę. Na żaden z tych filmów nie napinam pośladów, zatem co będzie, to będzie. Trochę żałuję, iż później na siebie, nakładają się aż dwa filmy, które chciałbym obadać. Pierwszy z nich to "Soyer" (piątek, 20.00, Duża Sala Kinowa), przedpremierowy pokaz nowego filmu Łukasza Barczyka, twórcy takiego "hitu" jak "Hiszpanka". Czy reżyser udźwignie oczekiwania, by stworzyć coś równie "epickiego"?! Nie wiem, czy chcę się o tym przekonać... Być może wybiorę się jednak na "Maudie" (piątek, 19.30, Mała Sala Kinowa), bo tak. Czytałem, że spoko film, że spoko role aktorskie. I myślę, że jednak wolę obejrzeć coś, co ma szansę być naprawdę fajną produkcją niż coś reżysera "Hiszpanki". Na piątkowy, finałowy seans wybieram zdecydowanie "Tunel" (piątek, 22.00, Mała Sala Kinowa). Ten koreański thriller zapowiada się kapitalnie i stanowi, dla mnie, pewny punkt festiwalowego programu. Potem już tylko ploty, piwo, ploty - tym razem klubem festiwalowym została "Przechowalnia". Czy to dobrze? Czy to źle? Ocenię po Festiwalu.



Sobota zacznie się standardowo, jak na pobyt na Kamerze Akcji. Od solidnego łyka gazowanej wody, która może uratować życie. Nie, nie chodzi mi tu o ratowanie przed kacem, chodzi tu o to, iż człowiek z rana musi się napić wody gazowanej. No chyba, że nie musi, to wtedy nie pije. Potem, znając życie i dziewczyny z IN LOVE WITH MOVIE, udamy się na śniadanko do Dunkin Donuts, bo tak, bo nie ma wymówek, śniadanie tam musi być, bo tak. A co potem? Potem, od razu, potężne uderzenie i wydarzenie na którym najbardziej mi zależy. Chodzi mi o warsztat "Aktor a krytyk" (sobota, 13.00, Sala Cine Project), którego gościem będzie sama AGATA KULESZA! Jaram się jak Lindisfarne i już odliczam dni! Co prawda (lekko mówiąc) niezbyt przepadam za sposobem prowadzenia rozmów przez Łukasza Maciejewskiego, jednak wiem, iż Agata Kulesza oczaruje nas wszystkich i będzie epicko! Muszę mieć selfie! Po tych emocjach chyba trza będzie się udać na jakiś obiad, bo szykuje się przerwa, a brzuszki napełnić trzeba. Kolejnym punktem programu będzie projekcja filmu "Beksińscy. Album wideofoniczny" (sobota, 17.00, Sala Cine Project) - zapowiada się to wybornie! Jednak prawdziwe uderzenie (i to dosłownie) przyniesie pokaz produkcji "Borg/McEnroe. Między odwagą a szaleństwem" (sobota, 19.30, Duża Sala Kinowa) - nie ukrywam, to dla mnie jedna z najważniejszych premier kinowych tego roku i mam nadzieję, iż się nie rozczaruję. Rywalizacja między tymi dwoma zawodnikami zasługuje na wielki film i liczę, iż taki otrzymam! Kolejną projekcją na którą się wybieram są "Młodzi Przebojowi" (sobota, 22.00, Sala Cine Project). Co prawda film hula już w telewizji, ale, że nie mam telewizji, to sobie obejrzę. A, co ważniejsze, po tym seansie na scenę wkroczą największe gwiazdy Festiwalu. VHS Hell zaprezentuje nam bowiem, z lektorem na żywo(!!), "film" "Mutant Hunt" (sobota, 00.00, Sala Cine Project). Znając życie, ponownie to ja będę się najgłośniej śmiać, ponownie ja najbardziej pokocham prezentowane "dzieło". Nie mogę się doczekać! VHS Hell rządzi! Po tych niesamowitych emocjach, trza będzie się czymś schłodzić. Tu najlepiej sprawdzi się piwko w "Przechowalni" ;)




Niedziela to jedna wielka zagadka. Zaczniemy od pączków i z walizkami udamy się już na teren Festiwalu. A co tam wybrać? Cóż, sam nie wiem. Padnie pewnie na "Grę Pozorów" (niedziela, 12.45, Sala Cine Project), bo tak. Może akurat będzie spoko. Później niestety, nadejdzie czas pożegnań - chusteczki, płacz, smutek i podróż powrotna. O tym jednak nie myślę.



Teraz myślę tylko o jednym - by nadchodzące dni szybko zleciały, bym mógł, znów, się świetnie bawić na moim ulubionym festiwalu filmowym w tym kraju! ;) Choć nie ukrywajmy - najważniejszym elementem Kamery Akcji nie są filmy i eventy. Najważniejsi są tam ludzie i już nie mogę się doczekać naszych spotkań <3





Do zobaczenia w Łodzi! ;)







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz