sobota, 2 września 2017

Podsumowanie sierpniowych grabieży



Powitać w ten kijowy, pochmurny dzionek. Pogoda nie zachęca do żadnej aktywności (no może prócz spania), a jesień nadciąga szybciej niż atak Duńczyków na polską bramkę. A szkoda, bo lato było naprawdę udane. No, ale cóż, trza się przestawić, wyjąć cieplejsze ciuszki i odganiać od siebie jesienną deprę, której co prawda nigdy nie miałem, ale załatwiam Wam, byście też nie mieli. Jedyny plus nadciągającej pory roku to wysyp kinowych premier. Tych szykuje się naprawdę sporo, zatem pan Wiking będzie miał o czym Wam pisać. Ale nie wybiegajmy w przyszłość - czas zobaczyć, co przyniósł nam sierpień.



OGŁOSZENIE: Jeśli tekst ten wyjdzie suchy i nudny to przepraszam - nie mam dziś najlepszego dnia, a następny tydzień szykuje się jeszcze cięższy... Zatem podsumowanie musi pojawić się dziś. Ale spokojnie - za miesiąc powinno już być lepiej.


Dane dla Morawieckiego: W sierpniu obejrzałem 44 ["A Imię jego będzie czterdzieści i cztery"] filmy (z czego 11 to krótkometrażówki), a ich średnia, według filmwebowej skali ocen, wyniosła 5,7/10. Tak wiem, obijałem się, strasznie mało obejrzałem - obiecuję poprawę!




Najlepsze filmy, jakie widziałem w sierpniu




1. "Sharknado 5: Efekt Płetwiarniany" - nie mogło być inaczej. Kolejna część kultowej serii wytwórni Asylum nie zawodzi. Owszem, film jest słabszy niż dwie poprzednie części, jednak i tak urywa jajca i powoduje, że banan nie schodzi nam z ust. Twórcy serii, jak nikt inny na tej planecie, potrafią w genialny sposób sparodiować różne zjawiska występujące w popkulturze, zaczynając od filmów, a na współczesnej muzyce kończąc. Widać, że kręcenie tych obrazów sprawia ekipie ogromną frajdę, czuć między nimi kapitalną chemię. Mam nadzieję, że rekiny w tornadzie powrócą i za rok i że będą równie zajebiste (finalna scena "piątki" wróży genialne kino z absolutnie genialnym aktorem kina akcji w jednej z głównych ról) ;) Ocena: 9/10.




2. "Bodyguard Zawodowiec" - a to z kolei ogromna niespodzianka! Nie oczekiwałem po tym filmie wiele, ba, nie oczekiwałem nic. A tu zonk, siurpryza, zaskoczenie! To absolutnie kapitalna komedia sensacyjna, na której wręcz płacze się ze śmiechu! Duet Reynolds - L. Jackson miażdży system, jednak obraz kradnie, bezsprzecznie, Salma Hayek! Ależ rola! Każda jej obecność na ekranie jest gwarantem salw śmiechu - zaryzykuję stwierdzenie, że jest to jedna z jej trzech najlepszych kreacji w karierze (obok "Fridy" i "Od Zmierzchu do Świtu")! Seans "Bodyguarda Zawodowca" to idealny sposób na pożegnanie lata - przywróci Wam uśmiech i na chwilę zapomnicie o zbliżającej się zimniutkiej aurze... Ocena: 9/10.



3. "Barry Seal: Król Przemytu" - Tom Cruise nie zawodzi! Najnowsze dzieło w jego filmografii to świetny miks komedii, kryminału oraz sensacyjniaka. Fakt, nie jest to dzieło idealne, ma pewne przestoje w akcji, jednak i tak ogląda się to kapitalnie! I to właśnie głównie za sprawą Cruise'a, co przyznają zapewne również i jego przeciwnicy. Nie skłamię, jeśli napiszę, iż jest to jedna z jego najlepszych ról w karierze - ekran należy do Toma i w zasadzie inni aktorzy, choć tworzą naprawdę fajne kreacje, się nie liczą. Prawie zapomniałbym również o soundtracku! A to byłby SKANDAL! Muzyka w tym filmie to prawdziwy majstersztyk - utwory podobierano wręcz perfekcyjnie! Zdecydowanie polecam Wam seans! Polecam, co oczywiste, również i mój tekst o Tomku - znajdziecie go TUTAJ. Ocena: 8,5/10.




4. "Oceany" - filmu przyrodniczego tu chyba jeszcze nigdy nie było, czas to nadrobić! Przecudne zdjęcia, przecudna muzyka, przecudny klimat - ależ się to ogląda! Nie jest to film na każdy dzionek, ale jeśli macie potrzebę obcowania z pięknem obejrzyjcie koniecznie. Ocena: 8,5/10.




5. "Wściekłość" - Takeshi Kitano. Zapewne większość zna to imię i nazwisko. Jeśli jednak go nie kojarzycie to dopowiem: to Japończyk, który gdy kręci film, nie boi się DOSADNIE pokazywać treści, które chce zaprezentować. Tak jest i w przypadku "Wściekłości". Fabuła do odkrywczych nie należy: dzieło to prezentuje konflikt pomiędzy różnymi rodzinami Yakuzy. Konflikt krwawy. Ba, bardzo krwawy. Jeśli przemoc odstrasza Was od ekranu, to nawet nie próbujcie do tego siadać. Jeśli jednak uwielbiacie filmy o mafii, to zdecydowanie polecam. Choć z kina Kitano zdecydowanie bardziej wolę "Brother". Ocena: 8/10.




Najgorsze filmy miesiąca




1. "Babskie Wakacje" - jeśli miałbym wybrać jeden film, który nadałby się idealnie do torturowania więźniów w Guantanamo, ten nie miałby sobie równych. Moje oczy czuły się gwałcone, mój mózg tak się obraził na mnie za ten seans, że się spakował i uciekł z domu, a moje uszy same się zatkały, by nie musieć słuchać dialogów z tej produkcji. Powiedzieć, byście to omijali to za mało. Nie patrzcie nawet na okładkę! Aż żałuję, że tak jak na plakacie, nikt nie związał Schumer i Hawn i nie wywiózł gdzieś na tyle daleko, by nie kręciły tego czegoś... Kandydat do miana "szajsu tego wieku". Ocena: 0/10.




2. "The Saint" - jakiś debil (czytaj Simon West) wpadł na pomysł, by wskrzesić "Świętego". Poszło to tak źle, że nawet żadna amerykańska stacja nie zdecydowała się zamówić chociaż kilku odcinków. Niestety przez to zostaliśmy skazani na to, że pilot, który miał zachęcić krawaciarzy by kupili serial, trafił do naszych odbiorników. Wiecie jak jest to złe? Tak, że zabrakło mi porównania. I tak lepsze niż "Babskie Wakacje", ale nadal złe. Omińcie to, proszę Was, szerokim łukiem. Ocena: 1/10.




3. "Synalek" - to naprawdę miało potencjał. Pierwsze kilkanaście minut jest spoko, potem wszystko jednak leci na łeb na szyję. Nuda, sucharstwo, totalnie żałosny scenariusz... Oglądanie  tego filmu cholernie boli. Chce się wyjść w trakcie projekcji i żałuję, że nie podjąłem tej decyzji. Film ma tylko jeden, cholernie duży, plus: Manon Valentin. Dziewczyna ma krótką rólkę, jednak jak jest na ekranie, to autentycznie bawi. Ma fajne teksty, był na nią pomysł. Szkoda, że na resztę zabrakło tego pomysłu... Ocena: 2/10.




4. "Czerwony Punkt" - Showmax wchodząc na polski rynek atakował nas tą krótkometrażówką zewsząd, a twarz Ewana była widoczna na połowie billboardów w polskich miastach. Kiedy jednak obejrzymy całość tej produkcji, łapiemy się za głowę. Vega nakręcił krótki paździerz, z niezwykle głupią fabułą, który wyróżnia się tym, że gra tu wielki hollywoodzki gwiazdor. Zapewne gra za wielką hollywoodzką gażę - ktoś do Showmaxa ludzi ściągnąć musiał. Szkoda, że to zwykła, prosta reklama, która jest czasem wręcz irytująco głupia. Ocena: 3/10.




5. "Dorwać Wattsa" - Jackie Chan nie jest już tym samym Jackie Chanem. A szkoda. Film ten miał zadatki na przeciętną produkcję, pierwsze minuty były naprawdę fajne. Potem jednak, tak jak w przypadku "Synalka", wszystko się sypie. Jest nudno, nie można się pośmiać, bo i nie ma z czego. Szkoda, że Jackie (choć w sumie do niego można mieć najmniejsze pretensje, jeśli chodzi o ten film) upadł tak nisko, by kręcić takie paździerze... Ocena: 3/10.




Szybkie podsumowanie:


Najlepszy film: "Sharknado 5: Efekt Płetwiarniany" 

Najlepszy scenariusz: "Sharknado 5: Efekt Płetwiarniany" 

Najlepszy aktor pierwszoplanowy: Tom Cruise ("Barry Seal: Król Przemytu")

Najlepsza aktorka pierwszoplanowa: Tara Reid ("Sharknado 5: Efekt Płetwiarniany")

Najlepszy aktor drugoplanowy: Domhnall Gleeson ("Barry Seal: Król Przemytu")

Najlepsza aktorka drugoplanowa: Salma Hayek ("Bodyguard Zawodowiec")

Najlepsze zdjęcia: "Barry Seal: Król Przemytu"

Najlepszy soundtrack: "Barry Seal: Król Przemytu"

Najlepsze efekty specjalne: "Valerian i Miasto Tysiąca Planet" (film jest bardzo przeciętny, ale efekty przecudne)

Najlepszy montaż: "Sharknado 5: Efekt Płetwiarniany"






Najbardziej oczekiwane premiery września:



Z wrześniowych premier widziałem już "Renegatów" i "Na Pokuszenie" - czy znajdą się w kolejnym zestawieniu? Niech to będzie niespodzianka ;)



6. "Marsz Pingwinów 2"

5. "Tulipanowa gorączka"

4. "To"

3. "Powiernik Królowej"

2. "Kingsman: Złoty Krąg"

1. "American Assassin"











Brak komentarzy:

Prześlij komentarz