Ochłonęli po wczorajszych brzmieniach? Nie? Aaaa, bo nie słuchali :D No tak, mogłem się tego spodziewać xD Ale spokojnie, już nie zostało tego tak wiele. Zawsze mogłem zrobić listę tysiąca swoich ulubionych utworów :D To może lepiej czas przejść do kolejnych przebojów Wikinga, nim ten faktycznie stworzy listę tysiąca :D
39. Civil War - "Saint Patrick's Day" - zespół ten powstał po głośnym rozłamie w zespole Sabaton. Grają to samo - coś, co roboczo można nazwać "wojennym metalem". W przypadku Civil War mamy jednak muzykę nieco łagodniejszą (choć dalej ciężką) z wokalem stylizowanym na Dio. Jak to wypada? Zajebiście! Świetna kapela do długich podróży samochodem. A "Saint Patrick's Day" to poezja!
38. Iggy Pop - "The Passenger" - bezsprzecznie jeden z klasyków wszech czasów. Dlaczego zatem u mnie jest tak nisko? Cóż, kocham ten utwór, uwielbiam Iggy'iego, jednak znam też innych klasyków ;) Moja lista jest bardzo wyrównana, stąd Iggy trafił tu, ale to prawie tak, jakby był pierwszy :D
37. Kraftwerk - "Das Modell" - fanem muzyki elektronicznej nie byłem i nigdy nie będę, jednak ten niemiecki zespół stanowi pewien wyjątek. Byłem nawet w Poznaniu na ich koncercie w 3D (tak, każdy otrzymywał tekturowe okulary 3D sygnowane przez zespół - na wielkim ekranie za muzykami wyświetlane były grafiki do każdego z utworów w pełnym trójwymiarze) i nie zaprzeczę, było genialnie. "Das Modell" to już klasyk klasyki i można tego słuchać bez bólu głowy. Ba, można tego słuchać codziennie i się nigdy nie znudzi.
36. Queen - "Bohemian Rhapsody" - najwspanialsze dzieło, które wyszło pod szyldem zespołu Freddiego i ekipy. Można przywoływać inne klasyki, takie jak "We are the Champions", "We Will Rock You", czy "Don't Stop Me Now", jednak "Bohemian Rhapsody" to szczyt dokonań zespołu Queen, utwór kompletny, w którym w najlepszy możliwy sposób wybrzmiewa fenomenalny i niepowtarzalny głos Mercurego.
35. Gimbaton - "The Lion From The North" - tak wiem, posrało mnie. Właśnie wrzuciłem utwór zespołu Sabaton na wyższe miejsce niż Queen i Iggy'iego :D Sorka :D Spieszę z wyjaśnieniami zanim mnie zabijecie. Otóż, ogółem w pełni ogarniam hejt na Szwedów, technicznie są na średniej półce, wokal jest również jaki jest, ale kurde... Słucham ich od 2008 roku (miałem wtedy 19 lat), po rozłamie rzadziej, ale i tak dalej ich słucham. Ok, do wirtuozerii im w kij daleko, ale nikt nie zaprzeczy, że rytmiczność ich brzmień sprawia, że aż chce się skakać i wbijać w pogo. "Carolus Rex", moim zdaniem, jest jedną z najrówniejszych płyt w całej historii muzyki. Sabaton stworzył na niej spójną historię, chłopaki spięli dupy, wskoczyli na absolutnie najwyższy poziom i wykreowali prawdziwe arcydzieło (sądzę, że przyznają to nawet ich hejterzy). Oto mój faworyt z tej płyty (choć oczywiście polecam przesłuchać ją w całości od początku do końca i to w obu wersjach: szwedzkiej i angielskiej[tak, to wydawnictwo dwujęzyczne]):
34. Survivor - "Eye of the Tiger" - kto choć raz nie skakał w rytm tego utworu, niech pierwszy uderzy mnie z pięści w twarz (gorzej, że jak oddam, to prawdopodobnie oznacza to zgon na miejscu xD). Czy jest ktoś to nie lubi tego utworu?!
33. U2 - "Sunday Bloody Sunday" - wiem, wybór nietypowy jak na twórczość Bono. Przyznam się szczerze - Ju Tu działa na mnie trochę jak płachta na byka. Powiedzieć, że ich nie trawię, to jak nic nie powiedzieć. Muszę jednak im oddać honory za ten utwór - Krwawa Niedziela była jednym z najtragiczniejszych wydarzeń na Wyspach Brytyjskich w XX wieku, a U2 bardzo mocno uchwyciło to, co się wtedy wydarzyło.
32. Vader - "Necropolis" - no i w końcu patriotyczne uderzenie. Vader to jedna z trzech najpopularniejszych na świecie polskich kapel (obok Behemotha i Decapitated) i nie ma w tym nic dziwnego. Peter z kumplami tworzą absolutnie kapitalne, nokautujące brzmieniem i wokalem, utwory, których można słuchać i słuchać. Jak myślicie, czy prócz "Necropolis", najlepszego utworu do toastów (polecam pić kielona przy każdej "dedykacji", która pada w utworze - ciężka misja) znajdzie się na tej liście jeszcze coś od Vadera? ;)
31. Venom - "Black Metal" - utwór, który niespodziewanie stał się jednym z przyczynków do powstania gatunku black metalu. Bo choć nie ma nic wspólnego z tym nurtem (no od biedy tekst), to i tak stał się inspiracją dla muzyków, którzy później wykreowali styl i rozsławili "czarny metal". Ba, nawet niewprawne w metalu ucho jest w stanie wychwycić to co śpiewa tu Cronos. W końcu to zdecydowanie bardziej thrash niż black metal ;)
30. The Clash - "London Calling" - The Clash to jeden z tych zespołów, który przechodził przez różne fazy muzycznych inspiracji. Zaczynając od punka, kończąc na mieszaninie wszystkiego, co zmieszać się dało. To jednak płyta "London Calling" jest bezsprzecznie ich opus magnum - wszystko tam zagrało idealnie. A utwór tytułowy? Cóż, to już absolutne mistrzostwo muzyczne.
Jak widać, dziś było strasznie lekko. Cóż, nie można przecież ciągle słuchać ciężkich brzmień. No dobra, można :D Ale, tak czy siak, widzę, że moje starania o różnorodność przynoszą jakiś efekt ;) Kolejna część listy powinna trafić tu jutro - mam nadzieję, że się wyrobię ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz