wtorek, 11 lipca 2017

Muzykowanie na któreś tam lecie - część czwarta




Doberek, szanowni ludzie! To ja. Znowu. Co tym razem tu napiszę? O piratach? O wikingach? O fizyce kwantowej? Uwaga, to będzie megazaskoczenie! Napiszę tu o... niczym. Niczym jest niczym. Koniec. Czas przejść do kolejnych utworów ;)




19. Judas Priest - "All Guns Blazing" - pierwszy i (tu spoiler) nie ostatni utwór tej kapeli na tej liście. Dynamika, szybkość, dwie gitary prowadzące (!!) oraz specyficzny głos Halforda spowodowały, iż Judasi zyskali sobie status zespołu legendarnego. Wywodzą się, podobnie jak Saxon, z nurtu "New Wave of British Heavy Metal", jednak w porównaniu z tamtym zespołem znajdują się jakieś milion klas wyżej. A skoro miałem pisać tu o "All Guns Blazing" to spróbujcie to przesłuchać nie machając nóżką :D Na marginesie - polecam również całkiem niezły cover tego utworu w wykonaniu Gimbatonu.




18. Me and That Man - "Ain't Much Loving" - wspólny projekt Adama Nergala Darskiego i Johna Portera okazał się prawdziwym objawieniem muzycznym. Panowie stworzyli album kompletny, pełen niesamowitych, często cholernie przygnębiających, utworów. Ale jak się tego słucha! Wystarczy tu też wspomnieć o tym, iż utwory tego zespołu w swojej audycji puszcza sam Iggy Pop - a jak taka legenda zachwyca się tym projektem, to jest coś na rzeczy. Zresztą, czego dotknie Nergal, zamienia się w złoto. To bezsprzecznie nasza największa, muzyczna, gwiazda, znana na całym świecie. 




17. The Rolling Stones  - "(I can't get no) Satisfaction" - jeśli umieściłbym ten utwór na pierwszym miejscu, chyba nikt by się nie sprzeciwiał. Bezsprzecznie jeden z najważniejszych i najwspanialszych kawałków w całej historii muzyki. Stonesi, mimo wielu przejść, tworzą kolektyw, który może nie tworzy płyt równych (nie mają ani jednej, której dałoby się słuchać w całości), jednak mają nosa do tworzenia utworów wielkich. "Sympathy for the Devil", "Start Me Up", "Gimme Shelter" i mógłbym tak jeszcze trochę powymieniać. A prezentowany utwór? Cóż, klasyk wszech czasów.





16. Sex Pistols - "Anarchy in the UK" - punkowie byli tylko jedni i nazwali się Sex Pistols. To co powstało później to jedynie marne popłuczyny po ich dokonaniach (a nowi muzycy, którzy tworzą niby "punk" to banda kretynów, którzy tak naprawdę nie wiedzą, czym jest ten nurt). Czuć tu bród. Czuć tu biedę (która szybko muzykom minęła). Czuć tu pasję. Nikt tu nie potrafi grać, wokalista nie potrafi śpiewać, a mimo to stworzyli utwory niezapomniane, które na zawsze weszły do historii muzyki. Prezentowany utwór to kwintesencja zespołu. Czyste uderzenie londyńskim brudem. 



15. Judas Priest - "Halls of Valhalla" - utwór ten nie trafił tu jako dowód mojej miłości do wikingów i Judasów. To dowód na to, iż tworząc muzykę od czasów dinozaurów (bo mniej więcej wtedy Priści zaczynali) można wciąż stworzyć utwór wybitny. Ależ tu jest moc! Wręcz młodzieńcza moc! PETARDA!




14. Vader - "Triumph of Death" - podobny casus co powyżej. Vader na rynku działa od wielu, wielu lat, a jednak ponownie pokazali, iż jeśli masz pasję do tego, co tworzysz, to będzie to ciągle odczuwalne. To również dowód na to, iż po przejściu na lżejsze, bardziej thrashowe, brzmienie Vader się nie zatracił. To dalej ta sama turbogrupa, którą kocha CAŁY świat.




13. Thin Lizzy - "The Boys are Back in Town" - czemu nie "Whiskey in the Jar"? A bo widzicie, tu jestem w mniejszości. To właśnie ten utwór cenię najwyżej - kocham go w każdej sekundzie, głos Lynotta urywa tu wszystko, co może urwać. Niesamowita siła.




12. Rammstein - "Mein Herz Brennt" - ta kapela pomogła mi odnaleźć moją muzyczną drogę. To proste, industrialne uderzenie okraszone genialnymi klawiszami, świetnymi partiami gitarowymi oraz mocarnym wokalem trafiło do ludzi na całym świecie. Czemu się tu dziwić? Co utwór, to wybitny. Znaleźć słaby kawałek tego zespołu? Nie potrafiłbym. Po co powstał język niemiecki? Właśnie po to - po to, by Rammstein mógł nas czarować swoimi kolejnymi kompozycjami! No i po to, by dawać najlepszy show koncertowy na świecie!




11. Deep Purple - "Smoke on the Water" - riff wszech czasów? Nie zaprzeczę. To utwór, który nie zestarzeje się nigdy. Perfekcyjny w każdym calu, od samego wstępu aż po sam koniec. Co tu pisać? Tego po prostu trzeba posłuchać. Wstyd, jeśli się tego nie zna ;)




10. Amon Amarth - "Raise Your Horns" - czemu postawiłem na to, a nie na legendarne "Twilight of the Thunder God" (na marginesie - zdjęcia do teledysku do tego utworu powstały w Wolinie - jeśli nie macie planów na 4, 5 i 6 sierpnia do serdecznie zapraszam do Wolina na Festiwal Słowian i Wikingów, najlepszy Festiwal na tej planecie)? No obczajcie te riffy, ten wokal, te gitary, ten tekst. Tu aż chce się wznieść róg i wypić za poległych w boju towarzyszy! Poza tym bardzo podoba mi się fragment, że "spotkamy się tam, gdzie piwo nigdy się nie kończy" xD xD xD Swoją drogą, jeśli macie na tyle sił, przesłuchajcie cały album "Jomsviking" - opowiada on spójną historię, która nie tylko nadaje się na film, ale i urywa jaja. To, bezsprzecznie, jeden z najlepszych albumów w historii całej muzyki. Na marginesie - w klipie wprawne oko wychwyci Nergala ;)






Na dziś to już kuniec. Czy jutro doczekacie się finału listy? Mam taką nadzieję ;) Pożyjemy, zobaczymy - mam nadzieję, że wyrobię się czasowo ;)




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz