Na początek garść nudnych statystyk - do czegoś trzeba wiedzę z ekonomii w końcu wykorzystywać. We wrześniu obejrzałem 39 filmów (z czego 8 to krótkometrażówki), których średnia według filmwebowej skali wyniosła aż 5,69/10. Jak na produkcje, które lubię oglądać, a które potem zaniżają ocenę, to średnia jest bardzo wysoka :D
Najlepsze filmy, jakie widziałem we wrześniu:
2. "Ben Hur" - największy szok ostatnich lat. Jestem ogromnym fanem wersji z 1959 roku, uważam ten film za jeden z trzech najlepszych w historii kina (obok "Czasu Apokalipsy" i "Pulp Fiction"), stąd też szedłem na remake jak na ścięcie. Po seansie nie mogłem uwierzyć w to co obejrzałem. Timur Bekmambetov dokonał czegoś, co pozornie wydawało się niemożliwe: połączył przesłanie tej opowieści (tak, w "nowej" wersji pozostaje takie samo) z niezwykłym efekciarstwem, którego znakiem rozpoznawczym stały się kamery... GoPro. Tak, szanowni Państwo, dzięki temu prostemu zabiegowi, film ten zyskał niesamowity wręcz klimat. Wyścigi rydwanów, starcie łodzi, czy nawet zwykła jazda konna, filmowane dzięki GoPro nabrały niesamowitej głębi. A co więcej - w produkcji tej praktycznie nie widać użycia "zielonego ekranu"! Muszę przyznać, że to po prostu "Ben Hur na miarę XXI wieku". Oprócz świetnych efektów specjalnych i ujęć z GoPro, otrzymujemy tu również bardzo dobre aktorstwo (brawa dla Hustona!), świetną muzykę oraz niesamowite plenery. Czepić się można tylko tych głupich dredów Freemana, ale po co? Ocena: 9/10.
3. "Siedmiu Wspaniałych" - kolejny remake (tym razem jednak remake remake'u) i kolejna petarda! Uwielbiam klasycznych "Siedmiu Wspaniałych" (uważam tę produkcję za lepszą od filmu Kurosawy), to doskonały, kapitalnie zagrany western, który ogląda się po prostu wybornie. Znowu zapowiadało się, że czeka nas wtopa, a tymczasem Fuqua ponownie udowodnił, iż należy do najlepszych fachowców w swojej dziedzinie. Świetnie dopasował aktorów (wielkie brawa dla Pratta i Washingtona), sens opowieści pozostawił bez zmian, jednak tak, jak w przypadku nowego "Ben Hura", dorzucił do tego niezwykłe efekciarstwo. Walki są długie, kapitalnie zrealizowane, doskonale sfilmowane, a my bawimy się jak małe dzieci, które dostały wymarzoną zabawkę. Pif paf, chlast, jebut, bum bum - dzieje się tu wiele, bardzo wiele, a finałowa bitwa trwa dobre kilkadziesiąt minut (tak przynajmniej mi się zdaje). Pełno tu kapitalnego humoru (znowu brawa dla Pratta), świetnych utworów i tego, co było niezbędne, by móc powołać się na pierwowzór: genialnego klimatu. Rewelacyjne, wakacyjne kino - 8/10.
4. "Planeta Singli" - chwalili ten film i chwalili, w końcu i ja obejrzałem. Rzadko zdarza mi się ostatnio obejrzeć dobrą komedię, o dobrej komedii romantycznej nawet nie wspominam - a tu takie uderzenie. Okorn znów tego dokonał - stworzył film, który zadowoli starych i młodych, kobiety i mężczyzn, Jarosława Kaczyńskiego i Donalda Tuska. To pełna humoru opowieść z "przesłaniem", która co prawda mogłaby być o jakieś 10/15 minut krótsza (finał niezwykle się wlecze), jednak i tak bawiłem się rewelacyjnie. Stuhr, Książkiewicz, Karolak, a co dziwniejsze, nawet Więdłocha (za którą nie przepadam) spisali się kapitalnie, aktorko otrzymujemy prawdziwą bombę. Jeśli chcesz obejrzeć jakiś film z dziewczyną/chłopakiem i musi być to komedia romantyczna, to koniecznie odpal "Planetę Singli" - nie zawiedziecie się. Ocena: 8/10.
5. "Królestwo" - to jeden z tych filmów, które można określić mianem "pięknych". Niesamowite zdjęcia, bardzo fajnie poprowadzona narracja, no i przede wszystkim muzyka, powodują, iż ogląda się tę produkcję z zapartym tchem. Niektórych może zrazić potężnie proekologiczna końcówka, jednak ogólnie i tak wszyscy pokochacie ten film. Ocena: 8/10.
NAJGORSZE ŚCIERWO W HISTORII
Dziś nie otrzymacie działu "największe porażki miesiąca", bo nawet największe paździerze, jakie oglądałem we wrześniu nie zasługują na "zaszczytne" miejsce obok "produkcji", która tu na Was czeka. Zapewne wiecie, o jakim "filmie" mowa, ale i tak muszę tu o nim coś napisać:
"Smoleńsk" - doskonale wiecie, jak uwielbiam gówniane kino, tarantule z lawy, czy latające rekiny - "film" Krauzego przekracza jednak WSZELKIE granice dobrego smaku. Nieważne czy jest się prawakiem, czy lewakiem, to "dzieło", które bezsprzecznie zasługuje na miano NAJWIĘKSZEGO GÓWNA W HISTORII KINA. Wszystko tu jest złe: od czegoś, co miało być scenariuszem, poprzez coś, co miało być aktorstwem, kończąc na czymś, co miało być efektami specjalnymi. W tym wytworze filmopodobnym NIC, do jasnej cholery ABSOLUTNIE NIC nie zasługuje nawet na ocenę wyższą niż zero. Oglądanie tego czegoś można porównać jedynie do nadziania na pal, wyrywanie męskich narządów płciowych żywcem, przypalania twarzy i ucinania rąk tępym nożem... jednocześnie. Zapewne w swoim życiu nigdy już nie zobaczę takiego chłamu. "Brawa" dla twórców - nie dość, że WYŚMIALIŚCIE ofiary KATASTROFY, to na dodatek zgwałciliście (słabszego słowa nie dało się użyć) pamięć o żołnierzach ZAMORDOWANYCH w Katyniu. Za scenę hołdu wszyscy odpowiedzialni za tę produkcję powinni trafić do SZPITALA PSYCHIATRYCZNEGO - to jedyne miejsce, gdzie poznają się na Waszym talencie. Jestem w szoku, że można stworzyć coś takiego, bez konsekwencji... Nigdy nie spodziewałem się, że to napiszę, ale DONALD WRACAJ I RATUJ NIE TYLKO NAS, ALE I NASZE KINO!
Szybkie podsumowanie:
Najlepszy film: "Ostatnia Rodzina"
Najlepszy scenariusz: "Ostatnia Rodzina"
Najlepszy aktor pierwszoplanowy: Andrzej Seweryn i Dawid Ogrodnik ("Ostatnia Rodzina")
Najlepsza aktorka pierwszoplanowa: Aleksandra Konieczna ("Ostatnia Rodzina")
Najlepszy aktor drugoplanowy: Toby Kebbell ("Ben Hur")
Najlepsza aktorka drugoplanowa: Ana de Armas ("Kamienne Pięści")
Najlepsze zdjęcia: "Ben Hur"
Najlepszy soundtrack: "Ostatnia Rodzina"
Najlepsze efekty specjalne: "Ben Hur"
Najlepszy montaż: "Ostania Rodzina"
Najbardziej oczekiwane premiery października:
6. "Dziewczyna z pociągu"
5. "Prosta Historia o Morderstwie"
4. "Jack Reacher: Nigdy Nie Wracaj"
3. "Inferno"
2. "Doktor Strange"
1. "Wołyń"
A tak się ostatnio zastanawiałam czy obejrzeć planetę singli, widzę, że mogę oglądać ;)
OdpowiedzUsuń