piątek, 10 marca 2023

Oscarowe WTF, czyli najgłupsze decyzje Akademii w XXI wieku




Nawet nie wiecie, ile poświęceń kosztowało mnie kliknięcie w zakładkę "Oscary" na filmwebie. Brzydzę się wszelkimi nagrodami filmowymi, mam na nie odruch wymiotny, a tu wymyśliłem, by napisać tekst o decyzjach Akademii. Oczywiście cała notatka ma charakter subiektywny, możecie się zgadzać, możecie się kłócić - PREZENTUJĘ SWOJE ZDANIE!



Tekst spowoduje zapewne palpitację serca u fanów Oscarów, bo przecież nagrody te zawsze trafiają do najlepszych filmów. ZAWSZE. Z fanatykami Oscarów nie ma żartów, podobnie jak z fanatykami Eurowizji. Coś wygrało, znaczy jest zajebiste. Włożę jednak kij w mrowisko i wydam na siebie wyrok śmierci. Oscary od dawna znaczą tyle, ile słowo dane przez Morawieckiego - i to i to jest gówno warte. Te paździerzowe nagrody rokrocznie pomijają filmy, które zapisują się w historii, by nagrodzić jakieś ścierwo o którym nie pamięta już nawet reżyser danej produkcji. Przyjrzyjmy się zatem najbardziej kretyńskim decyzjom Akademii w XXI wieku.



Tekst dotyczy jedynie produkcji, które otrzymały Oscara w kategorii "najlepszy film" w XXI wieku - nie będę marnować przecież czasu na przedzieranie się przez wszystkie zryte decyzje starych pierników z Akademii. 


Ktoś może napisać: chłopie, nie śmiej się z Akademii, z tych starych dziadów, którzy osobiście spotkali Adama i Ewę, są ślepi, głusi, a demencję mieli już w latach 60 XX wieku. Tyle, że Ci ludzie wciąż decydują o przyznawaniu nagród dla najlepszych filmów. Kino idzie do przodu, technika idzie do przodu, a oni wciąż tkwią w przekonaniu, że czarno-biały telewizor to największe osiągnięcie ludzkości. Bez taryfy ulgowej dla tych wapniaków! Oto przed Wami przygotowana przeze mnie, SUBIEKTYWNA, lista najbardziej absurdalnych decyzji w kategorii "Najlepszy Film" w XXI wieku.


Miejsce 5:


Oscar 2021: "Nomadland"

Pozostali nominowani: "Judasz i Czarny Mesjasz", "Mank", "Minari", "Obiecująca. Młoda. Kobieta", "Ojciec", "Proces Siódemki z Chicago" i "Sound of Metal".

Moja opinia: nie da się ukryć, iż rok 2020 był pod względem filmowym bardzo kiepski. Ale czy to wystarczający powód by nagradzać nijaką produkcję o niczym? Owszem, wizualnie "Nomadland" prezentował się zacnie, ale nie oferował niczego innego. To typowy smęt, który skrojono pod nagrody - dzieło to każdy obejrzał raz i nikt nigdy do niego nie wrócił. Ba, założę się, że większości z Was w tym momencie przypomniałem o istnieniu tego obrazu. Nie zmienia to jednak faktu, iż nie jest istotnym, który z nominowanych filmów by wygrał - wszystkie zaginęły w mrokach filmowych dziejów. Bo i o czym tu pamiętać? Nuda i smęty. Typowe Oscary.


Miejsce 4:


Oscar 2020: "Parasite"

Pozostali nominowani: "1917", "Historia Małżeńska", "Irlandczyk", "Jojo Rabbit", "Joker", "Le Mans'66", "Małe Kobietki" i "Pewnego Razu... w Hollywood".

Moja opinia: aż dziwne, że stare grzyby dopuściły do nominacji tak fenomenalne dzieła jak "Jojo Rabbit", "Joker", "Le Mans'66" i "Pewnego Razu... w Hollywood" - jak wskazuje ostateczny werdykt, to było już dla nich za dużo, musieli nagrodzić coś innego. Tu narażę się wielu osobom, ale wciąż nie ogarniam fenomenu "Parasite" - Koreańczycy potrafią kręcić fenomenalne dzieła, jednak produkcja ta, w mojej opinii, niczym się nie wyróżnia. Ba, już kompletnie nie pamiętam, o czym to coś było. Akademicy też nie pamiętają, ale różnica jest taka, że oni mają demencję, a ja nie. Cóż, ale i tak o "Parasite" pamięta więcej osób niż o takim "Nomadland" - ba, może ktoś widział to dzieło więcej niż raz. Ja żałuję nawet tego jednego seansu. 


Miejsce 3:


Oscar 2017: "Moonlight"

Pozostali nominowani: "Aż do Piekła", "La La Land", "Lion. Droga do Domu", "Manchester by the Sea", "Nowy Początek", "Płoty", "Przełęcz Ocalonych" i "Ukryte Działania"

Moja opinia: zwycięstwo "Moonlight" bawi mnie do dziś. Akademicy chcieli nagrodzić jakiś film na ważny temat. Uznali, że "Moonlight" takim jest. Zapomnieli jednak, że aby przyznać Oscara wypadałoby chociaż dany obraz obejrzeć. W przypadku tego dzieła wydaje mi się, że Akademicy przeczytali tylko zarys fabuły i uznali, że z marszu należy nagrodzić film o czarnoskórym homoseksualiście. Przecież produkcja ta niczym się nie broni! Przecież o tej produkcji nie pamiętał już nawet nikt, kto śledził galę oscarową na żywo! "Moonlight" to dzieło, które powinno być kinem ważnym społecznie, a okazało się paździerzem, który słusznie został zapomniany. Akademicy chcieli dobrze, wyszło jak zawsze. 


Miejsce 2:


Oscar 2018: "Kształt Wody"

Pozostali nominowani: "Czas Mroku", "Czwarta Władza", "Dunkierka", "Lady Bird", "Nić Widmo", "Tamte Dni, Tamte Noce", "Trzy Billboardy za Ebbing, Missouri" i "Uciekaj"

Moja opinia: jestem fanem Guillermo del Toro, ale uważam, że "Kształt Wody" to jedna z jego największych wpadek. Z obu części "Hellboya", z "Labiryntu Fauna", czy nawet z "Pacific Rim" większość scen znam na pamięć, tak mi się wryły w banię. A co pamiętam z największego sukcesu oscarowego tego świetnego reżysera? Absolutnie nic. "Kształt Wody" to było kino miałkie, nudne, bezsensowne - absolutne zaprzeczenie tego, jak magiczne dzieła potrafi tworzyć del Toro. Nawet ponowne odtworzenie trailera nie odświeżyło mej pamięci - wyparłem to dzieło, traktuje je jako zapomniane, jako takie, które dla mnie nie powstało. Typowy paradoks Akademii: typ kręci masę pięknych filmów, nagrodzili go za jego największą wtopę. Eh...


Miejsce 1:


Oscar 2007: "Infiltracja"

Pozostali nominowani: "Babel", "Królowa", "Listy z Iwo Jimy" i "Mała Miss"

Moja opinia: no i dotarliśmy do oscarowego TOP SZROTu, do produkcji tak złej, że aż naprawdę złej. "Infiltracja" miała wszystko, by odnieść sukces, a okazała się absolutną farsą. To żenujący remake fenomenalnego "Infernal Affairs", który kompletnie nie potrafił wykorzystać potencjału oryginału. Znakomici przecież aktorzy są tutaj wręcz karykaturalni, Scorsese kompletnie nad tym nie panuje, a całość przypomina Z-klasowe kino kryminalne stworzone przez wytwórnię Asylum. Już abstrahując od absurdalnych tez Martina dotyczących współczesnego kina, nikt mu nie odbierze, iż jest wielkim reżyserem, ikoną i legendą. Scorsese dostarczył nam pierdyliard arcydzieł, a Akademia, z litości, dała mu Oscara za jego najgorsze dzieło. Wstyd i hańba idealnie obrazujące stan tych dawniej prestiżowych nagród.



Podsumowanie: 


Czy Oscary odzyskają jeszcze swój dawny prestiż? Czy dożyjemy czasów, że nagrody te będą zgarniać NAJLEPSZE FILMY, a nie te, które wybiera się pod klucz absolutnie przesadzonej poprawności politycznej (żeby nie było: doskonale wiecie, jak daleko mi do poglądów prawicowych, ale aktualna poprawność polityczna jest tak karykaturalna, że staje się żartem na miarę sucharów Strasburgera)? Szczerze w to wątpię. Dożyliśmy czasów, gdy w Oscarach nie liczy się jakość filmu, a ilość odznaczonych punktów na liście tematów ideologicznych. Smutne to, acz niestety prawdziwe. Będzie zaś tylko gorzej, bo Akademia działa jak PZPN: leśne dziady zastępowane są przez padawanów leśnych dziadów i tak to się kręci. Czas Oscarów przeminął już lata temu, a sztuczne pudrowanie trupa nikomu nie służy. Pamiętajcie tylko: to, że coś otrzymało Oscara nie oznacza, iż jest dobrym kinem, nie dajcie się złapać na tak głupie hasła. Oglądajcie co chcecie, oceniajcie wszystko według własnego klucza, nie sugerujcie się opiniami innych! KAŻDY KOCHA CO INNEGO!





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz