czwartek, 28 października 2021

Uwielbienie do życia i wolności. Recenzja filmu "Adam the Apostate".



Nergal według katotalibanu to największe zło w tym kraju. Lider Behemotha podpadał im już miliardy razy, ilość spraw sądowych, które mu wytoczono mogłoby stanowić podstawy wielosezonowego serialu prawniczego. Kim tak naprawdę jest jednak Adam Darski? Czy to wcielenie Szatana? Czy to chodzący Belzebub?

Każdy, kto czyta wywiady i słucha wypowiedzi lidera Behemotha, doskonale zdaje sobie sprawę z tego, jak cholernie inteligentnym człowiekiem jest Nergal. Oczytany, dowcipny, błyskotliwy - takich ludzi nie lubi współczesna władza. A Nergal robi to co chce, nie da się cenzurować, nikt nie będzie układał mu życia (co stara się nam robić pisowska władza). Adam Darski, bez zahamowań, uderza we władzę, w kościół, w religię - zawsze szczerze, zawsze bez cenzury. Nie dziwi zatem fakt, iż jeśli spotka na swojej drodze równie inteligentnego rozmówcę, otrzymujemy fenomenalny materiał do czytania/słuchania, z którym po prostu się zgadzamy (no chyba, że akurat marzymy o krzyżowaniu bliźnich lub paleniu ich na stosach w imię religii). Zabrałem Was w tę podróż, by przedstawić dzieło "Adam The Apostate", pierwszą, filmową, dokumentalną historię Nergala. Czy Claudio Marino podołał zadaniu i sprawdził się jako reżyser filmu o tak barwnej postaci?

Claudio Marino to postać, którą coraz mocniej kojarzymy w metalowym świecie. Szwed wyreżyserował klipy takich potęg jak Behemoth, Watain czy Entombed A.D., a także parę krótkometrażowych filmów dokumentalnych, które opowiadały m.in. o Niklasie Kvarforcie z zespołu Shining czy o Eriku Danielssonie z kapeli Watain. Nie da się jednak ukryć, iż jego projekt poświęcony Nergalowi jest do tej pory tym najważniejszym i największym. 

Godzinny film "Adam The Apostate" w sześciu (nie mogło być przecież inaczej) rozdziałach prezentuje nam historię lidera Behemotha. W dziele tym Marino oddaje głos jedynie Nergalowi, nie ma tu narracji z offu, nie ma wstawek z innymi muzykami. To godzinny monolog Adama Darskiego na temat jego życia: od dorastania w czasach komunizmu aż po to co może przynieść mu przyszłość. Widać, że Nergal reżyserowi ufa, nie unika żadnych tematów, jest, jak zwykle, sobą, szczery w stu procentach. Usłyszymy sporo o rodzicach, o inspiracjach, ale najwięcej czasu poświęcono tu chorobie muzyka. To niezwykle trudny i ciężki temat, który jednak lider Behemotha, przedstawia jako najważniejszy punkt swojej biografii, punkt, który pomógł mu ostatecznie się ukształtować. Przypomnę, iż to właśnie po wygranej walce z białaczką otrzymaliśmy płytę "The Satanist" Behemotha, jedno z największych dokonań w muzyce metalowej w całej jej historii! Nergal wspomina też o "byłej dziewczynie" (jak dobrze wiemy jej imię i pseudonim zaczynają się na literę "D"), która pomogła rozpropagować akcję oddawania szpiku - w tamtym czasie jedynie mały odsetek Polaków tego dokonał; apel pomógł i baza dawców gwałtownie wzrosła, ratując życie nie tylko muzykowi. I chwała tej dawnej parze za to!

Nergal to nie tylko wybitny muzyk, ale i człowiek, dla którego jedną z najważniejszych wartości jest wolność. Wolność wyznania, wolność słowa, wolność... Nic zatem dziwnego, że w filmie "Adam The Apostate" lider Behemotha parę razy, acz mocno, uderza w aktualnie rządzącą partię, która dąży do tego, by krajem rządził jeden lider sterujący masą swoich pachołów. Nergala możecie nie lubić za jego specyficzny styl, jednak każdemu normalnie myślącemu człowiekowi nie sposób nie zgodzić się z jego poglądami dotyczącymi naszej Ojczyzny. Adam Darski wspomina w dokumencie, iż marzy o wolnej, fajnej Polsce, bo kocha ten kraj, płaci tu podatki, a jedyne, co otrzymuje w zamian to pozwy sądowe o obrazę uczuć religijnych. Niestety, w tym naszym mentalnie prehistorycznym kraju jeszcze wiele wody z rzek musi upłynąć, by ludzie w końcu zaczęli się zmieniać. A Nergalowi pozostaje jedno: kolejne batalie w sądach, by udowadniać, iż liczy się wolność, a nie kretyńskie podejście do zabobonów.

"Adam The Apostate" ukazuje również Nergala od tej jego fajnej, dowcipnej strony (jak obserwujecie go na Insta, wiecie o co chodzi). Często w dokumencie pojawiają się teksty, które bawią, powodują banana na twarzy, nawet jeśli dotyczą tematów tak poważnych, jak choćby białaczka. Lider Behemotha to niezwykle złożona postać - to nie jest stereotypowy metalowiec (ponurak mieszkający w lesie), a osoba niezwykle barwna i dowcipna, co obraz Marino doskonale ukazuje.

Co prawda w "Adam The Apostate" nie usłyszymy muzyki Behemotha czy Me And That Man, jednak mroczny soundtrack autorstwa Dehna Sory idealnie buduje nastrój tej produkcji. Utwory są niezwykle klimatyczne i idealnie współgrają z obrazem. No właśnie! Obraz! Zdjęcia autorstwa Jakuba Jakielaszka, Karola Łakomca (operator znany choćby z "Dwóch Koron", co jak przyznacie dość zabawnie wypada w zestawieniu z filmem o Nergalu) i samego Claudio Marino są absolutnie fenomenalne! Bliskie kadry, zamglone rejony Gdańska, klimatyczne lasy - wszystko wygląda wspaniale i idealnie wpisuje się w narrację Adama Darskiego.

"Adam The Apostate" to dzieło świetne, choć, według mnie, zbyt krótkie. Nergal jest na tyle ciekawą osobistością, że zasługuje na potężną, ogromną produkcję dokumentalną, która w pełni ukazałaby jego świat. Dzieło Marino i tak, jak na jedynie godzinną produkcję, spełniło moje oczekiwania. "Adam The Apostate" to film, który śmiało mogę polecić - nie będziecie się nudzić! A osoby, które nie znają lub nie przepadają za Nergalem, mogą z innej strony na niego spojrzeć i zobaczyć, iż nie taki diabeł straszny, jakim go malują.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz