Oto i nastał sierpień. Ale w zasadzie co to zmienia? W sumie, nic. Ale jest sierpień. I za parę dni WSZYSCY wyruszacie na Festiwal Słowian i Wikingów w Wolinie. Jak nie pojedziecie to Was znajdę i zrobię Wam "krwawe orły". Albo nie. Ale to się przekonacie, jak nie pojedziecie. No dobra, nie zrobię Wam, bo jeszcze by wyszło, że stosuję mowę nienawiści i by mi bloga zamknęli. Ale wtedy ja bym ich zamknął. Na wieki. Yyy, znów mowa nienawiści. No dobra, to może po prostu napiszę: jedźcie na Festiwal, pokochacie i miejsce i imprezę. A teraz już czas przejść do podsumowania.
Dane dla Morawieckiego: Panie Mateuszu, wiem, że ciężko pracuje Pan nad nowymi prezentacjami w Power Poincie, ale i tak przedstawię Panu moje miesięczne statystyki. W lipcu obejrzałem 71 produkcji (21 z nich to krótkometrażówki), a ich średnia według filmwebowej skali wyniosła 6,05/10 - całkiem gitek. Bo i w sumie był to fajny miesiąc.
Najlepsze filmy, jakie widziałem w lipcu:
1. "Dunkierka" - bezsprzeczny zwycięzca. Przed filmem pełen byłem czarnych myśli - PG-13, słabe trailery, żałosne plakaty... Nic nie zapowiadało tego, co mnie spotka w kinie. A czekało tam na mnie arcydzieło. Prawdziwe arcydzieło. Jeszcze nikt w ten sposób nie zaprezentował nam wojny. Od pierwszych sekund czujemy się tu zaszczuci, pewnie tego, że niedługo umrzemy. Tak, MY. Kompletnie nie rozumiem tych BZDURNYCH recenzji BZDURNYCH krytyków, którzy twierdzą, iż przez to, że "Dunkierka" nie ma jednego bohatera, film traci na wartości. On zdecydowanie na tym zyskuje! Dzięki temu mamy poczucie realizmu - nikt tu nikogo nie zna, a dla uratowania życia, ludzie gotowi są zrobić wszystko. Dosłownie wszystko. My, widzowie, czujemy się tak, jakbyśmy sami znaleźli się w tym położeniu. Straszne uczucie. Film wbija w fotel, powoduje, że nasze ciśnienie osiąga stadium krytyczne, a nogi trzęsą się jak galareta. Kiedy widzimy płynące statki angielskie mamy ochotę się rozpłakać. To już prawie koniec, prawie jesteśmy w domu. Nolan w niezwykły sposób oddał brutalność wojny i nie musiał do tego wykorzystywać wyższej kategorii wiekowej. Film bazuje na strachu i przetrwaniu, nie na epatowaniu przemocą i jest to potężny plus. Do tego to niezwykłe operowanie czasem akcji na linii morze-ziemia-powietrze - absolutny majstersztyk. Nie można zapomnieć, iż olbrzymią robotę robi tu muzyka Hansa Zimmera - ten tykający zegar jest czasem bardziej przerażający niż to, iż zaraz możemy zostać zbombardowani przez niemieckie Luftwaffe. A skoro już jesteśmy przy samolotach - panie Nolan zrealizuj dla nas film o Bitwie o Anglię! Tak niesamowitych scen powietrznych kino nigdy nie widziało i zapewne długo nie zobaczy. Co za epickie starcia nad bezkresną wodą. Ten film jest perfekcyjny i nikt nie przekona mnie, że jest inaczej. Na długo po seansie nie byłem w stanie się o tej produkcji wypowiedzieć, nogi mi się trzęsły, czułem się totalnie zmiażdżony! Panie Nolan, jest pan WIELKI! Ocena: 10/10
2. "Top Gear: Wyprawa Marzeń 2" - co tu dużo pisać? Hammond, Clarkson, masa poczucia humoru, piękne krajobrazy, niesamowite pojazdy. I już jesteście kupieni, bo nawet, jeśli w programie nie ma Maya, to i tak dla powyższej dwójki to obejrzycie i pokochacie. Mistrzowie! Ocena: 10/10.
3. "Wojna o Planetę Małp" - niesamowite zwieńczenie niesamowitej trylogii. Film Reevesa w genialny sposób zamyka wszystkie wątki, w kapitalny sposób finalizuje przygody Cezara i jego "ludu". Ogląda się to z zapartym tchem, nie ma tu sekundy nudy. Parę dni temu czytałem na jakimś prawicowym gównie recenzję tej produkcji, która twierdziła, że to pochwalanie migrantów (migranci, wszędzie migranci) i inne takie farmazony. Tak, a na dodatek Cezar to zapewne Szatan. Jak ja kocham te ichnie bzdury. Film ten w WYBITNY sposób pokazuje, jaką drogę przeszedł Cezar, jego postać była wręcz wybornie rozpisana na te trzy filmy. Ewolucja tej postaci to absolutne mistrzostwo świata! To ludzie są teraz jedynym zagrożeniem dla małp, wydarzenia z poprzedniej części spowodowały, iż musi dojść do ostatecznego starcia. Będziecie jednak bardzo mocno zaskoczeni tym, jaką przybierze ono formę. Do serii tej przylgnęła łatka "inteligentnych blockbusterów" i ostatni rozdział tej historii jedynie to potwierdza. Charyzmatycznie bohaterowie, kapitalna fabuła (która jednak czasem troszku zbyt mocno zwalnia), efekty specjalne, które urywają dżądra (Serkis powinien zostać obsypany nagrodami za swoją kreację, a spece od CGI za stworzenie Cezara), muza wbija w fotel, a my wychodzimy z kina zdołowani na maxa. "Wojna o Planetę Małp" to "Czas Apokalipsy XXI wieku" (moje autorskie sformułowanie) - twórcy nawet nie ukrywają inspiracji. Starcie Cezara z Pułkownikiem to jedna z najlepszych historii tego wieku. I nie ma w tym ani krzty przesady. Chwała Serkisowi! Chwała Harrelsonowi! Chwała Reevesowi! Ocena: 9,5/10.
4. "Kedi - sekretne życie kotów" - wszyscy kociarze będą zachwyceni, inni mogą tego nie kupić. Film Toruna to historia ciężkich kocich losów, które przeplatają się z losami różnie sytuowanych ludzi. Dzieło to wzrusza i bawi, niesie niezwykle optymistyczny przekaz. Czy oddasz coś potrzebującemu zwierzakowi czy zostawisz to dla siebie? Czy przygarniesz maluszka, który będzie się do Ciebie łasić? W "Kedim" historii ludzi i zwierząt jest naprawdę wiele - to historie piękne, które wycisną łezki nawet z największych twardzieli. Niesamowita, zaangażowana (wplecione dyskretnie wątki polityczne i mniej dyskretnie religijne) opowieść - rewelacyjne dzieło. Ocena: 9/10.
5. "Człowiek zwany Ciszą" - włoski spaghetti western w najlepszym wydaniu. Brutalny, przygnębiający, dołujący, niezwykle brutalny (powtórzenie zamierzone). Corbucci stworzył niezwykle wyrazistą, bardzo mocno odbiegającą od hollywoodkich pięknych wizji, codzienność Dzikiego Zachodu. Brud, syf, okrucieństwo - tu na ludzi nie czeka złoto, spokojne życie, oni tu muszą walczyć o przetrwanie. Film w pewnym momencie wręcz staje w miejscu, nic się tu nie dzieje - jest to jednak zapowiedź scen finałowych. W mojej opinii "Człowiek Zwany Ciszą" ma jedno z pięciu/dziesięciu najlepszych zakończeń w historii kina. Coś niesamowitego, coś co po prostu wbija w glebę! WOW! Ocena: 9/10.
Najgorsze filmy miesiąca:
1. "Mortal Kombat: Federation of Martial Arts" - zebrało się kilku typa i stwierdziło: "powycinamy coś z gierki, dodamy jakieś filmiki i ludzie to kupią, bo Mortal Kombat". A co wyszło? Takie ścierwo, że ma się ochotę dorwać tych sandałów i skopać im ryje. To nie powinno powstać - ale, że niestety powstało, powinno zatonąć w mrokach jutuba. Aaa, w sumie tam jest, ale ja, idiota, to odkopałem... Właśnie idę kopnąć się za to w twarz. Ocena: 0,5/10
2. "Spider-Man: Attack of the Octopus" - filmy fanowskie rządzą się swoimi prawami, to oczywiste. Ograniczenia budżetowe, brak zawodowych aktorów... To jest oczywista oczywistość. Kiedy jednak ktoś tworzy film opowiadający o Człowieku-Pająku i robi to za cenę paczki zapałek, to ma problemy ze swoim mózgiem. I to potężne. Takie, których już nie da się wyleczyć. To cosio to zło w najczystszej postaci. Oglądanie tego można porównać jedynie do ucinania sobie palców. Tępym scyzorykiem. Beznadziejna historia, tragiczne kostiumy (nawet to spierd....), kartonowa scenografia... Co oni sobie myśleli? Nakręcimy to i będzie git? Będzie fun? Nie będzie. To katorga. I policzek dla fanów Spider-Mana. Ocena: 1/10
3. "The Green Goblin's Last Stand" - w sumie mógłbym przepisać wszystko z powyższego punktu. Tu twórców minimalnie usprawiedliwia to, że stworzyli to cosio w 1992 roku, kiedy dostęp do jakiejkolwiek technologii nie był oczywistością. Ale, tak czy siak, nawet biorąc pod uwagę datę premiery, żaden fan kochający Człeka-Pajączka nie zrobiłby mu takiej krzywdy jak ci twórcy. Masakra. Ocena: 1/10
4. "Bezlitosny topór" - nie, film nie opowiada o toporze, który sam z siebie morduje frajerów. A szkoda. Film ten opowiada o legendarnym... drwalu, który rośnie (kij wie po co) i morduje ludzi w lesie za pomocą topora. Czy muszę coś więcej dodawać? A, tak, ocenę: 1,5/10.
5. "Tragiczna pomyłka" - fajnie, że twórcy polskiego tytułu uprzedzili nas czym jest ten film. Ogółem chodzi tu o to, że jakaś laska zabiera na lotnisku nie swoją walizę, koleś od walizki porywa i więzi jej córkę, ona chce mu oddać walizę, ale on jest psychiczny, widzą się nad Niagarą, on je prawie zabija ale zjawiają się dzielni policjanci, którzy jej nie lubili i zabijają typa. Sorka, że zdradziłem Wam całą historię, ale teraz nie musicie tego rzadkiego g...a oglądać ;) Ocena: 2/10.
Szybkie podsumowanie:
Najlepszy film: "Dunkierka"
Najlepszy scenariusz: "Wojna o Planetę Małp"
Najlepszy aktor pierwszoplanowy: Andy Serkis ("Wojna o Planetę Małp")
Najlepsza aktorka pierwszoplanowa: Anne Hathaway ("Monstum" - bardzo, bardzo na siłę, ale nie znalazłem innej kandydatki; głównie przez to, że Charlize Theron strasznie mnie zawiodła w "Atomic Blonde")
Najlepszy aktor drugoplanowy: Tom Hardy ("Dunkierka") oraz Woody Harrelson ("Wojna o Planetę Małp")
Najlepsza aktorka drugoplanowa: Sienna Miller ("Zaginione Miasto Z")
Najlepsze zdjęcia: "Dunkierka"
Najlepszy soundtrack: "Dunkierka"
Najlepsze efekty specjalne: "Dunkierka" (i pomyśleć, że to praktyczne efekty specjalne - Nolan nie używał komputerów - opad szczeny)
Najlepszy montaż: "Dunkierka"
Ten miesiąc był tak fenomenalny, iż do podsumowania nie załapały się tak kapitalne filmy jak "Spider-Man: Homecoming" (najlepsza ekranizacja przygód Człeka-Pająka), "Zaginione Misto Z" (oprócz Sienny) [rewelacyjny, niezwykle wolny (co jest megaplusem), fenomenalnie zagrany film], "Był Sobie Pies" (piękna historia), czy "Czym Chata Bogata" (ubaw po pachy plus Babik!)! Oby więcej takich miesięcy! Nie pogniewam się! Żałuję tylko, że aż tak mocno rozczarowało mnie "Atomic Blonde". Nudny, irytujący i bezpłciowy - totalnie bezsensowna produkcja. Szkoda Charlize na takie słabiaki!
Najbardziej oczekiwane premiery sierpnia:
5. "Valerian i Miasto Tysiąca Planet"
4. "Bodyguard Zawodowiec"
3. "Mroczna Wieża" (choć mam potężne obawy przed seansem)
2. "Agentka Specjalnej Troski"
1. "Barry Seal: Król Przemytu"
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz