wtorek, 8 listopada 2016

Dwadzieścia filmów na jedenastolecie - część druga





Czekacie na dalsze emocje? Nie? To idealnie. Mam dla Was na dziś kolejne pięć filmów. Ale zanim o filmach, to trochę o płaceniu podatków w Zimbabwe. Podatek od towarów i usług w tym kraju wynosi 15%, czyli, jeśli będziecie tam jechać i zechcecie sobie coś kupicie, musicie oddać państwu piniondze. Dzięki Wam rynek Zimbabwe może dostać zastrzyku hajsów i możecie zmienić ich sytuację gospodarczą. To tak, na wszelki wypadek, jakby już jutro Władek po zwycięstwie pana Zaczeski, postanowił wbić z wizytą do naszego kraju. Znaczy nie wbije, bo musi kręcić filmy z Gerardem i Stevenem, ale jak coś, wiecie, że w Zimbabwe jest całkiem spoko. To może teraz filmy.




Miejsca od 15 do 11





15. "Nienawistna Ósemka" - opis do tego filmu powinien być krótki: Bóg kina jest jeden i jego film musiał tu trafić. Kwintyn Tarantiniusz i jego boska moc sprawiają, że każde jego dzieło jest NIEZAPRZECZALNYM arcydziełem i nie ma sensu z tą tezą polemizować, BO TAK. O geniuszu tej produkcji nie świadczą wyborne dialogi, świetnie dawkowane napięcie, fenomenalne zdjęcia, czy kapitalni aktorzy - o geniuszu świadczy tu to, że z takiej ciapy jak Czajnik Tatóm Tarantino zrobił aktora. Coś, co wydawało się niemożliwe, w rękach Tarantino okazało się wykonalne. Bóg. Po prostu Bóg.





14. "Fighter" - jak nakręcić genialny film biograficzny? Wystarczy obsadzić Christiana Bale'a i on wykona całą robotę. Ale... w przypadku "Fightera" nie jest to jedynie absolutnie wielkie show tego aktora, to także potężne show w wykonaniu Wahlberga, Adams, Leo i stojącego za kamerą O. Russella. To wspaniała historia, którą napisało życie, a którą twórcy z ogromną pieczołowitością odtworzyli. Bohaterom się tu kibicuje, wspiera się ich w każdej chwili - boks schodzi na dalszy plan, liczą się ludzie. Ale i tak... Bale tu zaorał.





13. "X-Men: Pierwsza Klasa" - wielu reżyserów podeszłoby do tego tematu na zasadzie: "Eeee, to film o superbohaterach - damy fajne efekty, aktorzy niech poudają, że grają, a ciemny naród i tak pójdzie do kin". Ale nie Vaughn. Reżyser ten nie dość, że wygenerował absolutnie niesamowity klimat lat 60 XX wieku, fenomenalnie wpasował tam mutantów, to na dodatek dorzucił do tego kapitalną, mocno zaangażowaną polityczno - społecznie, fabułę. A aktorom nie kazał udawać, że grają, a wycisnął z nich siódme poty. Fassbender zniszczył system (tak się gra w filmach na podstawie komiksów, panie Affleck), McAvoy dzielnie dotrzymuje mu kroku, a Bacon, Jones, Hoult, czy nawet Lawrence bardzo mocno się starają, by im nie ustępować. Prawdziwa perełka.





12. "Sin City" - był Tarantino, jest i Rodriguez (choć w sumie i Quentin tu jest :D). Zresztą trudno, żeby tu nie był, skoro stworzył wizualne arcydzieło, obok którego nie sposób przejść obojętnie. Powieść graficzna jeszcze nigdy nie była tak wiernie oddana na wielkim ekranie. Film ten robi niesamowite wrażenie, wszystko zostało tu dopięte na ostatni guzik. Obsada, kadry, muzyka, montaż, klimat... Po prostu: WOW!





11. "Niezniszczalni 2" - spełnienie marzeń każdego dziecka, które dorastało na klasyce kina akcji. Stallone, Schwarzenegger, Lundgren, Li, Norris, van Damme, Willis - to już wystarczyłoby za rekomendację. A do tego dochodzą jeszcze "młodzi" Statham i Adkins. A co z innymi elementami filmu? No cóż, to czego można się spodziewać - cholernie efektowna rozpierducha z masą absolutnie przekozackich one-linerów. Co z tego, że parę z powyższych filmów przewyższa dzieło Westa pod względem fabuły czy aktorstwa - ja, dzięki tej produkcji, znów poczułem się jak mały bachor oglądający po raz pierwszy przygody Rambo czy patrzący na spustoszenie siane przez Terminatora. Oby więcej takich produkcji! Stara Gwardia żyje!



I to by było dziś na tyle. Jeśli coś się jutro stanie, to dokończę listę z Zimbabwe. Pozdro! :D







3 komentarze:

  1. Znowu same amerykańskie blockbustery. A gdzie rumuńskie kino moralnego niepokoju?

    A tak na serio to nie podoba mi się, że napisałeś iż "nawet Lawrence się stara, by nie ustępować". Jakie nawet? Powinieneś napisać, że ona jak zwykle jest świetna.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lawrence i świetna to antonimy :) Strasznie jej nie trawię. Jedna dobra rola ("American Hustle") i jedna niezła ("X-Men") nie czynią z niej aktorki ;)

      Usuń
    2. Ok, szanuję Twoje zdanie, mnie się podobała w każdej roli (a widziałem sporo), ale gdybym miał wskazać jej najsłabszą rolę to jednak wskazałbym "X-Meny".
      Aha, i jeszcze zauważyłem, że wymieniając aktorów pominąłeś Rose Byrne. Pewnie jest Ci ona zupełnie obojętna, ale ja widziałem ją w wielu filmach (oraz serialu "Układy") i wg mnie jest świetna.

      Usuń