czwartek, 10 listopada 2016

Dwadzieścia filmów na jedenastolecie - część ostatnia (?)




Dziś trochę o tym, co można zobaczyć w Zimbabwe. Przewodniki turystyczne zgodnie twierdzą, iż początkowo najlepiej udać się nad Wodospady Wiktorii (które tubylcy, przed nadejściem kolonizatorów, nazywali "Mgłą, która grzmi") - uznawane są one za jeden z siedmiu naturalnych cudów świata. Następnym celem Waszej podróży powinny być Wzgórza Matopo, skąd rozciąga się przepiękny widok na zimbaw.. zimbawar... zimbabow... przyrodę. Warto również rozważyć odwiedziny w Parku Narodowym Hwange - tam zjedzą Was lwy. Albo zebry. Tak, czy siak, możecie sobie tam zrobić safari. Długo by jeszcze wymieniać zalety Zimbabwe, ale może to już czas, by przejść do mojej finalnej piątki. Nie, żeby ktoś czekał, ale skoro już zacząłem, to skończę.



Miejsca od 5 do 1




5. "Strażnicy Galaktyki" - dla mnie, bezsprzecznie, jedno z największych filmowych zaskoczeń w historii. Film po którym niczego nie oczekiwałem, film, który miał być kolejną zapchajdziurą w moim kinowym repertuarze. A co się okazało? Ano to, że otrzymaliśmy "Indianę Jonesa (znaczy kilku) w kosmosie". To absolutny majstersztyk kina rozrywkowego. Humor bije nas z siłą Mike'a Tysona, akcja gna w szybkim tempie do przodu, nie ma czasu na nudę. A poza tym - wskażcie mi film, w którym drzewo i szop tworzą jeden z najlepszych duetów w historii hollywoodzkich blockbusterów. Nie znaleźliście? Czyli macie dowód na to, że "Strażnicy Galaktyki" to film epicki, przekozacki. "WE ARE GROOT"!





4. "Bękarty Wojny" - osoby, które mnie znają będą w megaszoku. Tak, ja, ULTRAFAN i WYZNAWCA Quentina Tarantino umieściłem jego film dopiero na czwartym miejscu. Jeśli umarliście - no cóż, zdarza się każdemu. Jeśli nie, to żyjcie długo i szczęśliwie. Uwielbiam "Bękarty Wojny" za przewrotność i styl Tarantino podniesiony tu nawet do potęgi, to dzieło niesamowite. Można je oglądać, oglądać, oglądać... oglądać, oglądać i tak dalej, i nigdy się nie znudzi. Co zatem zajęło podium, że Bóg ze swoim filmem tam nie trafił?





3. "Creed" - bezsprzecznie najlepszy film "sportowy" XXI wieku. Dzieło kompletne, niezwykłe, poruszające. Kiedy po raz pierwszy przeczytałem fabułę, w której była mowa o wnuku Apollo Creeda, pukałem się w czoło - to nie mogło się udać. Nawet ze Stallonem. A jednak się udało i to jak! To film bez wad - fabuła wciąga, wątek romantyczny nie irytuje, walki zrealizowano przekozacko, muzyka gniecie jajca (choć to kompletnie nie mój styl), a aktorzy... No właśnie, aktorzy... Michael B. Jordan (nie mylić z Jarosławem Kaczyńskim) wygrał tym filmem życie - nigdy wcześniej ani nigdy później nie stworzy równie mocnej, masakrującej widza kreacji. To jednak nic - to przede wszystkim film Stallone'a. Do tej pory się głowię, jak ta szajsowata Akademia Starych Pierników i Towarzystwa Wzajemnej Adoracji nie dała mu Oscara! Totalny absurd. Mam te nagrody w bardzo głębokim poważaniu od kilkunastu lat, a takie decyzje jedynie utwierdzają mnie w przekonaniu, iż słusznie robię olewając te nagrody. Stallone, dla mnie, tą kreacją zasłużył na wszelkie możliwe laury - MISTRZ! Tak, jak i cały film jest mistrzowski.





2. "Ultimatum Bourne'a" - bardzo długo wahałem się, czy nie umieścić tego filmu na miejscu pierwszym. To dzieło WYBITNE, godne miana "najlepszego filmu sensacyjnego XXI wieku". Fabuła jest niesamowita (godnie wieńczy trylogię), Matt Damon osiąga apogeum swoich umiejętności, zdjęcia miażdżą głowę, a sceny akcji przyprawiają o szybsze bicie serca. Nie ulega wątpliwości, że Paul Greengrass tą produkcją zrewolucjonizował podejście do kina akcji, które przed jego dziełem powoli zaczynało grzęznąć w martwym punkcie. "Ultimatum Bourne'a" udowodniło, iż ten gatunek filmów nie musi być bezmózgą, toporna rozpierduchą - udowodniło, iż pojęcie "inteligentnego kina akcji" ma prawo istnieć. Prawdziwa torpeda.





1. "Mroczny Rycerz" - to mój ulubiony film całego XXI wieku. Wahałem się między nim, a dziełem Greengrassa, jednak postawiłem na produkcję Nolana. Powodów jest od groma: jedno z najlepszych starć antagonisty z protagonistą, jedna z najlepszych fabuł, jedna z najlepszych opraw wizualnych... Oglądając ten film (już koło 10 razy) nie mogę oderwać wzroku od ekranu - Nolan produkcją tą dowiódł, iż kino opowiadające o superbohaterze nie musi być sztampowe i może odnosić się do aktualnych problemów społecznych i ogólnoświatowych. Nawet w rankingu imdb (aktualnie miejsce numer 4) widać, iż nie jestem w tej ocenie odosobniony. To kino perfekcyjne, dopracowane w każdym detalu. No i dodatkowo zwieńczone najlepszą kreacją czarnego charakteru w całej historii kinematografii - Ledger rolą Jokera udowodnił, iż był aktorskim bogiem. Batman nigdy przedtem ani nigdy potem nie będzie już tak niesamowity (panie Affleck, kij panu w oko).





Czy to koniec listy? Cóż, mam przygotowaną dla Was jeszcze jedną niespodziankę, ale nie wiem, kiedy ona tu zagości. A czy warto na nią czekać? Nie. Ale i tak się tu pojawi. Moja wierna stalkerka na stopro czeka i się doczeka ;)








2 komentarze:

  1. To i ja, skoro zacząłem już komentować to skończę, mimo że nie czekasz na mój komentarz.

    Widzę, że nie trafiłem. A może w ostatniej chwili zamieniłeś filmy, abym nie trafił :D

    Nie widziałem Strażników Galaktyki ani Creeda, ale za Slaja trzymałem kciuki, aby dostał Oscara.

    Tak przy okazji to ciekaw jestem, czy widziałeś coś z mojej piętnastki filmów XXI wieku i czy też lubisz takie kino.
    http://panorama-kina.blogspot.com/2016/09/kino-wspoczesne-15-lat-15-filmow.html

    OdpowiedzUsuń
  2. Bękarty (<3 <3 <3) zdecydowanie za nisko, ale wybaczam ;)
    Szkoda, że będzie niespodzianka :( ale też wybaczam ;)
    I życzę, żebyś nigdy nie zapomniał, jakie filmy znajdują się w Twojej TOP5 jedenastolecia ;) :D

    OdpowiedzUsuń