sobota, 30 kwietnia 2016

Podsumowanie kwietniowych grabieży





Zaczęła nam  się majówka. Jupikajej - w końcu choć trochę odpoczynku od nudnych pierdół, jakie męczą nas każdego dnia (no chyba, że ktoś trzepie wielkie hajsy na robocie, którą kocha - to zmienia trochę postać rzeczy :D). Odpoczynek jest niezbędny, bo zbliża się największa inwazja antywikingów w historii (czytaj: obrona pracy) i nawet taki kozak jak ja (hłe hłe)  musi się przed tym naładować. A Ragnar Chinkę załatwił i nawet dla cziterów nie ma ratunku - dobrze im tak równe szanse, prawdziwa dobra zmiana (nie to, co nam pewni ludzie wciskają) :D Wszyscy będziemy cierpieć na skutek tej wojny. Ale dość pieprzenia - Wikingu, notatka sama się nie napisze.





Suche fakty Wikinga: w kwietniu obejrzałem 33 produkcje (z czego 6 to krótkie metraże) - średnia not wyniosła... 4,87. Tak, 4,87. Ja pikolę, jaki to był beznadziejny miesiąc :/ Średnią podnieść mogła jeszcze "Księga Dżungli" - niestety, Wasz Wiking, nie znalazł na nią czasu w swoim napiętym grafiku (mam nadzieję, że w maju nadrobię). Ale nie martwcie się - nawet w kwietniu obejrzałem parę dobrych produkcji.





Najlepsze filmy, jakie widziałem w kwietniu:







1. "Cloverfield Lane 10" - na Odyna, jak na to było warto czekać! Film petarda, który miesza kilka gatunków w jeden bardzo specyficzny i nokautuje nas każdą sekunda projekcji. Tu wszystko jest kozackie - od aktorstwa (Goodman miazga, a w Winstead ponownie się zakochałem), poprzez scenariusz (nie rozumiem, dlaczego ludzie czepiają się końcówki - tytuł filmu zobowiązuje ;)), a kończąc na zdjęciach (najbardziej klaustrofobiczny film ostatnich lat!) i montażu (wszystko jest tu perfekcyjnie ogarnięte). Siedziałem wlampiony w ekran tak, że mojego wzroku nie odciągnęłaby nawet naga Lagertha zapraszająca mnie na seks (no dobra, ona akurat by odciągnęła :D) - autentycznie nie wiedziałem co stanie się w następnej scenie, jakie kolejne działo wytoczy ekipa zarządzana przez Abramsa. Jak jeszcze nie widzieliście - biegiem do kina! Ocena: 9,5/10.







2. "Ip Man 3" - seria ta nigdy nie zeszła poniżej niezwykle wysokiego poziomu. O "trójkę" jednak się obawiałem - bo ileż można ciągnąć życie mistrza Ip? Jak się okazuje - można i można. "Trójka" to kino bardzo dobre, w którym oprócz ponownie genialnie zrealizowanych scen walk, znalazła się i ciekawsza niż poprzednio historia żony mistrzunia. Seans upływa strasznie szybko i nawet Mike Tyson gadający językiem niezrozumiałym nawet dla UFO nie psuje tego seansu. Jeśli kochacie tę serię, to będziecie zachwyceni. Ocena: 8/10.







3. "Hardcore Henry" - najczystsza forma rozrywki ostatnich lat. Tu nie liczy się fabuła, sens życia, czy myślenie o bliźnich - tu liczy się totalna rozpierducha, którą zrealizowano w sposób NIESAMOWITY. Fakt, po projekcji oczy mnie troszku bolały (od nadmiaru efekciarskiego POV), ale na ryju miałem takiego banana, że nawet szczerzący się Jarosław nie jest w stanie aż tak mocno świecić zębami. Film ten można było łatwo spieprzyć, jednak twórcy innowacyjnym podejściem do tematu kina akcji i masą błyskotliwych tekstów, zdobyli moje serce (choć w kontekście filmu, to raczej złe określenie). Ocena: 8/10.







4. "Reality" - kto widział "Morderczą Oponę" wie, czego może oczekiwać po tej produkcji. To Wam coś powiem: przygotujcie się na jeszcze bardziej dziwną, jeszcze bardziej porytą, jeszcze bardziej udziwnioną historię. Pan Dupieux zrył mi banię nieźle i jestem mu za to wdzięczny. Ogółem nie przepadam za takimi historiami, jednak wspomniany reżyser ponownie sprawił, że Wiking był zadowolony z seansu. Poprowadzić tak porytą historię i zrobić to z sensem, to wielka sztuka. Ocena: 8/10.







5.  "Pojedynek na Szosie" - tak, wiem, wstyd mi. Dopiero teraz obejrzałem ten film i żałuję za swoje grzechy. Sceny pościgów są tu przekozackie i gdyby tylko pan Weaver nie był tak wkur...zający, to uznałbym tę produkcję za jeden z najlepszych filmów Spielberga. Ocena i tak będzie wysoka, bo realizacyjnie to prawdziwa torpeda: 8/10.






Największe porażki miesiąca:







1. "Batman v Superman" - w tym miesiącu pojawia się paradoks tej kategorii. Nie jest to film, który oceniłem w kwietniu najniżej, jednak jeśli chodzi o kategorię "wtop" to nie miał sobie równych. Uwielbiam Batmana, kocham DC, zawsze ceniłem Snydera - tu jednak prawie nic nie zagrało. Affleck jest żałosny, Cavill patetycznie zły, Adams tak tragiczna nie była nigdy - aktorstwo w tym filmie ratują tylko Gadot (niesamowita w roli Wonder Woman!) i Irons (jeden z najlepszych Alfredów w historii). Scenariusza brak - DC doszło do wniosku, że jednym filmem będą chcieli dogonić całe uniwersum Marvela i ch... z tego wyszło. Tak złych dialogów dawno nie słyszałem, tak wielu żenujących scen dawno nie oglądałem, tak tragicznej podróby Ledgera nawet nie komentuję (Dżesi, zniknij z ekranów). Nie da się ukryć, że przed totalną wtopą film się wybronił (za co chwała wspomnianym aktorom i paru naprawdę mistrzowskim scenom), jednak jest to i tak jedno z największych filmowych rozczarowań mojego życia. Ocena: 4/10.






2. "Miłość na Wybiegu" - nie pytajcie, dlaczego to oglądałem. Nota powie Wam wszystko: 1/10.







3. "Niezwyciężony Superman" - człowiek w gaciach na wierzchu ma pecha w tym miesiącu. Tak słabej animacji o superbohaterach to ja nie oglądałem. Tragiczna kreska, beznadziejna fabuła, totalnie głupie zakończenie - omijajcie bardzo szerokim łukiem: 1,5/10 (podniosłem za muzę, która może i lekko irytuje, ale i tak zawyża poziom całości).







4. "Bestia z Otchłani" - kocham złe filmy o rekinach, teraz obejrzałem już chyba wszystkie. Jednak ten, który tu wrzucam, to po prostu szok, skandal i gunfo. Nawet jeśli mamy w pamięci produkcje typu "Rekin w Wenecji", to i tak nie możemy przeżyć, że można nakręcić aż tak zły film o tych sympatycznych zwierzątkach. Mam nadzieję, że jakiś rekin kopnie w dupsko twórców tej "produkcji". Ocena: 1/10.






5. "Zagłada z Kosmosu" - dalej się zastanawiam: dlaczego twórcy takich paździerzy nie płacą mi jeszcze za oglądanie tego szajsu? Ocena: 1/10.






Szybkie podsumowanie:



Najlepszy film: "Cloverfield Lane 10"

Najlepszy scenariusz: "Cloverfield Lane 10"

Najlepszy aktor pierwszoplanowy: John Goodman ("Cloverfield Lane 10")

Najlepsza aktorka pierwszoplanowa: Mary Elizabeth Winstead ("Cloverfield Lane 10")

Najlepszy aktor drugoplanowy: Sharlto Copley ("Hardcore Henry")

Najlepsza aktorka drugoplanowa: Gal Gadot ("Batman v Superman")

Najlepsze zdjęcia: "Cloverfield Lane 10"/"Hardcore Henry" (no nie mogłem zdecydować)

Najlepszy soundtrack: "Cloverfield Lane 10"

Najlepsze efekty specjalne: "Hardcore Henry"

Najlepszy montaż: "Cloverfield Lane 10"






Najbardziej oczekiwane premiery maja:



W tym miesiącu tylko dwie, ale dwie zapowiadające się mistrzowsko: "Kapitan Ameryka: Wojna Bohaterów" oraz "X-Men: Apocalypse".








6 komentarzy:

  1. Zgadzam się co do Hardcore'owego!
    Miłość Na Wybiegu?
    Nie pytam co Cię skłoniło do obejrzenia tej produkcji!

    OdpowiedzUsuń
  2. "Cloverfield Lane 10" i "Hardcore Henry" - wszystko się zgadza :)
    Przyznaj€ się bez bicia, że miałam niemały problem z zakończeniem "Cloverfield Lane 10" w momencie kiedy siedziałam w fotelu kinowym. Ale kiedy się z tym przespałam i trochę mi się to w głowie ułożyło, to je doceniłam i nie wyobrażam sobie żadnego innego :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mi od razu się spodobało :D Jest po prostu genialne ;)

      Usuń
  3. W najbardziej oczekiwanych premierach maja zapomniałeś o najważniejszej :( #WSZYSTKOGRA samo się nie obejrzy :D

    OdpowiedzUsuń