niedziela, 4 stycznia 2015

Filmowe podsumowanie roku, część druga


No i stało się. Czas na drugą i ostatnią część mojego podsumowania. Dziś kategorie ważniejsze - zabawę czas zacząć. A właściwie przypomnieć sobie, co się widziało i pomyśleć, kto co powinien wygrać ;)





Najlepsza aktorka drugoplanowa:

Agata Kulesza - "Ida"








Sam film to przereklamowana papka, która kompletnie nie zasługuje na te wszystkie otrzymywane wyróżnienia. Jednak Agata Kulesza znów udowadnia, iż w Polsce zdolniejszej aktorki nie ma. Niesamowita, błyskotliwa, fenomenalna kreacja. Rywalki zostały daleko w tyle.






Najlepszy aktor drugoplanowy:

Kristofer Hivju - "Turysta"








Podobny przypadek, jak z "Idą" - "Turysta" to przereklamowany średniak, jednak Hivju zmiażdżył system. Te jego teksty, ten jego sposób gry, ta jego mimika - no po prostu WOW! "Turystę" obejrzeć można jedynie dla niego!!






Najlepsza aktorka pierwszoplanowa:

brak




To był fatalny rok aktorek grających na pierwszym planie. Żadna z pań się nie wyróżniła(!), żadna nie zasłużyła na uwagę! Po prostu dramat... Nawet na siłę nikogo nie jestem w stanie wyróżnić, bo i na siłę nikogo nie znajdę. Oby w tym roku było lepiej...






Najlepszy aktor pierwszoplanowy:

Tom Hardy - "Locke"






Szczerze? Takiego urodzaju fenomenalny ról męskich dawno nie było i zapewne długo nie będzie! To chyba dlatego, że panie były tak słabe (nad czym strasznie ubolewam) i panowie musieli wziąć sprawy w swoje ręce. W innym roku, każda z ról, które chciałbym docenić byłaby bezsprzecznie tą najlepszą: Kot w "Bogach", Dorociński w "Jacku Strongu", Gyllenhaal w "Wolnym Strzelcu", Clavier w "Za jakie grzechy, dobry Boże?", Stevens w "Gościu", Neeson w "Krocząc wśród ciemności", Stuhrowie w "Obywatelu", Costner w "Ostatnim Gwizdku", Washington w "Bez Litości", Stallone i De Niro w "Legendach Ringu". A i zapewne kogoś pominąłem. Hardy jednak dokonał rzeczy wielkiej. Sam, w pojedynkę, udźwignął cały film, będąc jedynym aktorem na ekranie. To wielka sztuka, której nie podołałoby wielu wielkich aktorów. Tom wybrnął z zadania w niesamowitym, porywającym, kapitalnym stylu. Coś nieziemskiego!







Najlepszy scenariusz:

Krzysztof Rak - "Bogowie"








Przedstawianie autentycznych postaci zawsze jest zadaniem ciężkim - wybielać ich, czy pokazywać takich, jakimi byli? Upiększać ich życie, czy nie? Przed takim zadaniem stanął Rak i wybrnął z niego w bardzo dobrym stylu. Śp. Zbigniew Religa nie jest tu postacią bez wad, jego determinacja sprawia wszystkim kłopoty, jednak dąży on do celu bez patrzenia się wstecz. Dialogi nie są czerstwe, są naprawdę rewelacyjnie napisane. Fabuła przedstawia najważniejsze wydarzenia z życia legendarnego kardiochirurga, nie ma zbytecznych scen. Oczywiście, zasługa w tym nie tylko scenarzysty, ale jego podwaliny pod film były olbrzymie. Polacy, można? MOŻNA!






Najlepszy reżyser:

James Gunn - "Strażnicy Galaktyki"








Nie było innej opcji - ten facet z, wydawałoby się, kompletnie kretyńskiej zgrai bohaterów (drzewo, szop i inni) stworzył film, który bawi do łez, który ogląda się nieziemsko, który pokazuje, że filmy komiksowe nie muszą być przepełnione znanymi postaciami. "Strażnicy Galaktyki" dzięki Gunnowi stali się godnymi następcami "Poszukiwaczy Zaginionej Arki" i Starej Trylogii "Star Wars". To wybitne kino awanturniczo-przygodowe, najlepsze z możliwych. Disney niech patrzy, jak się tworzy kino sci-fi, bo ich "Gwiezdne Wojny" na 100% nie będą dorastać filmowi Jamesa do pięt.






Najlepszy film:



Oto moja "jedenastka" (nie mogłem się zdecydować na "10" ;)) najlepszych dzieł, jakie widziałem w ubiegłym roku:



11. "Ewolucja Planety Małp"
10. "Za jakie grzechy, dobry Boże?"
9. "Kapitan Ameryka: Zimowy Żołnierz"
8. "Jack Strong"
7. "Bogowie"
6. "Obywatel" (tak wiem, że nikt tego nie lubi - mi się zaś cholernie podobał ;))
5. "X-Men: Przeszłość, która nadejdzie"
4. "I am Ali"
3. "Legendy Ringu"
2. "Bez Litości"






Ale nie oszukujmy się - zwycięzca mógł być tylko jeden. Oto przed Wami:



"Strażnicy Galaktyki"





Bo, gdzie indziej szop, drzewo, człowiek, koksu i zielona pani tworzyliby tak fenomenalną, dowcipną i niezwykłą drużynę? To jest właśnie ta największa perełka 2014 roku. Arcydzieło Jamesa Gunna pokazuje, że kino sci-fi nie umarło, a kiedy ma się na nie pomysł, to można i dorównać do poziomu kultowych dzieł awanturniczych z lat 70 i 80 XX wieku. To dzieło z polotem, niezwykle przemyślane, absolutnie cudowne. Co tu rzec więcej? Chyba tylko: "I am Groot"! :)








6 komentarzy:

  1. Podejrzewałam, że to się tak skończy :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Można było się tego spodziewać :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie widziałem wiele nowości w zeszłym roku, więc podsumowania robić nie będę. Ale mogę dodać coś od siebie.
    Ponieważ Big Eyes Tima Burtona oglądałem przedpremierowo w Sylwestra przed północą to dla mnie jest to film z 2014 roku i to on zwyciężyłby u mnie w kategoriach film i reżyseria, obsadę też ma świetną ale chyba jednak postawiłbym na Gyllenhaala (oczywiście za Wolnego strzelca) i Rose Byrne (za rolę w słabej komedii pt. Sąsiedzi). W kategoriach drugoplanowych wyróżniłbym Michaela Nyqvista (za Johna Wicka) i Jennifer Lawrence (za American Hustle). Za muzykę i zdjęcia nagrodziłbym wspomniany film Burtona, a za scenariusz to nie wiem, może Obywatela albo francuską komedię Przychodzi facet do lekarza ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja kompletnie nie czekam na "Big Eyes" - owszem, pewnie obejrzę ze względu na Krzysia i Amy, ale Burton dla mnie się już skończył. Kompletnie mi nie podchodzą te jego nowe dzieła ;/

      "Johna Wicka" nie widziałem, ale "American Hustle" i "Sąsiadów" owszem. Lawrence była naprawdę świetna (jej najlepsza rola), ale zdecydowanie bardziej wole Kuleszę :) A "Sąsiedzi" średnio mi się podobali, aktorsko również :)

      Podobał Ci się "Przychodzi facet do lekarza"? JA wystawiłem mocną "siódemkę", acz uważam, że scenariusz mógł być lepszy ;)

      Usuń