piątek, 31 stycznia 2025

Filmowe repetytorium Wikinga: Epilog

 


Nie mogłem zostawić Was bez oficjalnego zakończenia tak długiej serii jak "Filmowe Repetytoria". Czas na epilog, czas zaprezentować Wam trzydzieści moich ulubionych filmów z lat 2010 - 2024. Będą kontrowersje, już to czuję ;) Zapraszam do lektury! :)





TRZYDZIEŚCI NAJLEPSZYCH FILMÓW Z LAT 2010 - 2024



30. "SENNA" (2010, REŻ. ASIF KAPADIA)


29. "DROGÓWKA" (2013, REŻ. WOJCIECH SMARZOWSKI)


28. "OLIMP W OGNIU" (2013, REŻ. ANTOINE FUQUA)


27. "THE DISASTER ARTIST" (2017, REŻ. JAMES FRANCO)


26. "LABIRYNT" (2013, REŻ. DENIS VILLENEUVE)


25. "THE SOCIAL NETWORK" (2010, REŻ. DAVID FINCHER)


24. "MISSION: IMPOSSIBLE - DEAD RECKONING" (2023, REŻ. CHRISTOPHER MCQUARRIE)


23. "DUNKIERKA" (2017, REŻ. CHRISTOPHER NOLAN)


22. "BELFAST" (2021, REŻ. KENNETH BRANAGH)


21. "CREED: NARODZINY LEGENDY" (2015, REŻ. RYAN COOGLER)


20. "GENEZA PLANETY MAŁP" (2011, REŻ. RUPERT WYATT)


19. "CZARNY ŁABĘDŹ" (2010, REŻ. DARREN ARONOFSKY)


18. "RÓŻA" (2011, REŻ. WOJCIECH SMARZOWSKI)


17. "LE MANS '66" (2019, REŻ. JAMES MANGOLD)


16. "NIEZNISZCZALNI 2" (2012, REŻ. SIMON WEST)


15. "MROCZNY RYCERZ POWSTAJE" (2012, REŻ. CHRISTOPHER NOLAN)


14. "FIGHTER" (2010, REŻ. DAVID O. RUSSELL)


13. "TWÓJ VINCENT" (2017, REŻ. DK WELCHMAN & HUGH WELCHMAN)


12. "AVENGERS: WOJNA BEZ GRANIC" (2018, REŻ. BRACIA RUSSO)


11. "NIENAWISTNA ÓSEMKA" (2015, REŻ. QUENTIN TARANTINO)



[REKLAMA]

MASZ PROBLEM Z WYBOREM FILMU NA WIECZÓR? TO JA NIE POMOGĘ.

[KONIEC REKLAMY]



10. "WILK Z WALL STREET" (2013, REŻ. MARTIN SCORSESE)


9. "DJANGO" (2012, REŻ. QUENTIN TARANTINO)


8. "WYŚCIG" (2013, REŻ. RON HOWARD)


7. "DIUNA" (2021, REŻ. DENIS VILLENEUVE)


6. "INCEPCJA" (2010, REŻ. CHRISTOPHER NOLAN)



TERAZ UBIERZCIE NAJLEPSZE DRESY JAKIE MACIE!

 CZAS NA TOPOWĄ PIĄTKĘ!



MIEJSCE PIĄTE: 

"STRAŻNICY GALAKTYKI VOL. 2"

(2017, REŻ. JAMES GUNN)



UZASADNIENIE: Czy ktoś spodziewał się, że nieznana (przed premierą pierwszej części filmu) szerszej publiczności drużyna kosmicznych wyrzutków zyska aż taką sympatię? Czy ktoś spodziewał się, że James Gunn (wcześniej znany jako reżyser takich kupsztyli jak "Movie 43" czy "Super") stworzy tak wybitną trylogię filmową? Kevin Feige, wtedy jeszcze ogarniający co się dzieje w MCU, podjął ogromne ryzyko, ale ryzyko to totalnie się opłaciło. Wszyscy pokochaliśmy "Strażników Galaktyki"! To trzy genialne filmy, które na zawsze zapisały się w historii kina (nie tylko superbohaterskiego)! Jednak to właśnie druga część przygód tej ekipy jest dla mnie tą najlepszą. To kino, które oferuje nam wybitny soundtrack (myślę, że spokojnie znajduje się w TOP 15 wszech czasów), fenomenalne efekty specjalne, genialny humor, masę wzruszeń (na finale człowiek zawsze uroni łezkę), absolutnie wspaniałych bohaterów (z Baby Grootem i Draxem na czele) oraz przede wszystkim znakomicie ukazane relacje rodzinne. To kino z najwyższej półki. To kino, które można oglądać w nieskończoność.




MIEJSCE CZWARTE:

"MAD MAX: NA DRODZE GNIEWU"

(2015, REŻ. GEORGE MILLER)



UZASADNIENIE: Śmiało możemy napisać, że to jedno z największych zaskoczeń w dziejach kina. Na film ten czekali chyba tylko fani "Mad Maxa" z Gibsonem i to tylko po to, by po seansie napisać: "eeee tam, ten Hardy to lamus, Mel rządzi!". A tu siurpryza! George Miller stworzył nie tylko najlepszy film ze swojego maxowego uniwersum, ale i jeden z najlepszych obrazów XXI wieku. To kino, które nokautuje nas od strony wizualnej, to kino, które nokautuje nas niesamowitym dźwiękiem, to kino, które nokautuje nas przemocarnym klimatem, to kino, które nokautuje nas aktorsko, to kino, które nokautuje nas fantastycznymi zdjęciami. Seans "Mad Max: Na Drodze Gniewu" to totalna jazda bez trzymanki, to prawdziwa kinowa uczta. Czyste WOW!




MIEJSCE TRZECIE:

"SKYFALL"

(2012, REŻ. SAM MENDES)



UZASADNIENIE: Sam Mendes stworzył najlepszy, obok "GoldenEye", film o przygodach Jamesa Bonda. To wspaniale napisana, mroczna historia, która w niesamowity sposób ukazuje agenta 007 nie jako superbohatera, a jako człowieka, który ma swoje własne, choć kamuflowane, emocje. To "bond" nietypowy, gdzie ważniejsze od akcji stają się interakcje między głównym trio opowieści. Craig, Dench i Bardem dają tu prawdziwy koncert, są niesamowici, fenomenalnie uwiarygadniają prezentowaną historię. Czujemy się jakbyśmy oglądali najlepszy możliwy dramat teatralny! Oczywiście jednak scen akcji tu nie brakuje, jednak akurat w tej części na pierwszy plan, słusznie, wysuwają się ludzie. Sam Mendes, znany i ceniony reżyser kina autorskiego ("American Beauty", "Jarhead", "Droga do Zatracenia", "Droga do Szczęścia" - to wszystko jego dzieła!), ukazał, że Bond nie musi zabijać ludzi laserem z długopisu, że za symbolem maczo kryje się człowiek z krwi i kości. Takiego filmu agent 007 potrzebował! 




MIEJSCE DRUGIE:

 "PEWNEGO RAZU... W HOLLYWOOD"

(2019, REŻ. QUENTIN TARANTINO)



UZASADNIENIE: Quentin Tarantino stworzył najpiękniejszy możliwy list miłosny do kinematografii i do bohaterów swojego dzieciństwa. "Pewnego Razu... w Hollywood" to dzieło stworzone przez filmowego fanatyka dla filmowych fanatyków. Tarantino bawi się latami 60 XX wieku, miesza prawdę z fikcją, doprowadza do spotkań aktorów z tamtej epoki (znakomicie dobrani do ról ikon Hollywood aktorzy współcześni) z postaciami które sam wymyślił, atakuje nas potężną liczbą nawiązań do potężnej liczby filmów [oglądanie tego obrazu przypomina mi moje własne, choć przypadające na lata 90, dzieciństwo, gdy z Dziadkiem i Tatą oglądałem całą masę produkcji z lat 60 i 70]. Tarantino miesza nostalgię ze swoim specyficznym i niepowtarzalnym stylem, tworząc prawdziwą kinofilską ucztę. To hołd dla twórców, często zapomnianych, którzy pomagali tworzyć filmowy przemysł, to hołd dla kina, które już nigdy, niestety, nie wróci. "Pewnego Razu... w Hollywood" to obraz, który mógł stworzyć tylko Tarantino - tylko on ze współczesnych reżyserów ma taką wiedzę i taki dar opowiadania, by wyreżyserować dzieło jednocześnie tak odważne i jednocześnie tak piękne. To prawdziwa uczta dla kinomanów!




MIEJSCE PIERWSZE:

"TOP GUN: MAVERICK"

(2022, REŻ. JOSEPH KOSINSKI)



UZASADNIENIE: Do tej pory pamiętam pierwszy seans tego filmu, nigdy w życiu tego doznania nie zapomnę! Tak, to było doznanie! Przez cały seans siedziałem jak zahipnotyzowany, byłem w tym filmie, żaden bodziec zewnętrzny na mnie by nie zadziałał. Śmiałem się, wzruszałem (kto nie uronił łzy w czasie rozmowy Mavericka z Icemanem musi być robotem), czułem totalną nostalgię (idealnie w to wpasowano przepiękne "Hold My Hand" Lady Gagi), by finalnie dostać takiego kopa adrenaliny w czasie finałowych walk, że aż (naprawdę) poderwało mnie z fotela. To właśnie dla takich produkcji powstały kina! To właśnie tak powinny wyglądać kinowe seanse! Tom Cruise z Josephem Kosinskim stworzyli arcydzieło totalne. Można śmiało sparafrazować cytat z "Mavericka", że takie dzieła skazane są na wymarcie, że w dzisiejszych czasach nie powstają już produkcje realizowane z takim serduchem. Może i to wymarcie faktycznie nastąpi, może faktycznie jesteśmy skazani na fatalne CGI i brak fabuły. Jednak jeszcze nie dzisiaj, nie dopóki żyje Tom Cruise. "Top Gun: Maverick" to najlepsze kinowe doświadczenie w całym moim życiu (a nie da się ukryć, że w kinie praktycznie mieszkam) i myślę, że najlepszy, obok "Czasu Apokalipsy" i "Pulp Fiction", film, jaki widziałem w życiu (a nie da się ukryć, że filmów widziałem kilkanaście tysięcy). Prawdziwa maestria!



DZIĘKUJĘ WAM WSZYSTKIM ZA TĘ CHOLERNIE DŁUGĄ PODRÓŻ Z PRZYGOTOWYWANYMI PRZEZE MNIE FILMOWYMI REPETYTORIAMI! BARDZO SIĘ CIESZĘ, ŻE SERIA TA TAK BARDZO WAM SIĘ PODOBAŁA!



Wszystkie odcinki serii znajdziecie: TUTAJ



CO PRZYNIESIE PRZYSZŁOŚĆ? CÓŻ, IDZIE NOWE! SZCZEGÓŁY WKRÓTCE! :)






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz