niedziela, 12 stycznia 2020

Moje podsumowanie 2019 roku!



Nie tak dawno temu w nie tak odległej galaktyce, pewna grupa ludzi opublikowała blogerskie podsumowanie 2019 roku. Ooo, też byłem w tym gronie, faktycznie. Tam jednak, nie argumentowaliśmy swoich wyborów - czas to zmienić! Znaczy, ja to zmieniam w swoich wyborach - pozostała część ekipy decyduje za siebie ;) Ale, uwaga, będą kategorie bonusowe, więc czekają Was i niespodzianki ;)


W większości z kategorii znajdziecie "nominacje" - czyli miejsce, w którym skupiam filmy/seriale/aktorów, którzy walczyli u mnie o zwycięstwo.



Najgorszy film/najgorszy film polski

Nominacje: "Futro z misia", "Jak poślubić milionera?", "#Jestem M. Misfit",  "Kobiety mafii 2" i "Legiony"

Zwycięzca: "Jak poślubić milionera?"



Podsumowując: W tym roku kategorie te śmiało mogłem połączyć, gdyż nawet najgorsze zagraniczne gnioty ("Oszustki", "Midsommar"...) nie miały szans w starciu z polskim ścierwem. Najsmutniejsze w tej kategorii jest to, że "za rogiem" czaiły się kolejne polskie produkcje - skoro jednak przyjąłem maksymalnie po pięć pozycji to się tego trzymałem. Zwycięzca mógł być jednak tylko jeden i stawiam tu zdecydowanie na "film" Zylbera. "Jak poślubić milionera?" powinno zmienić nazwę na "Jak uznaliśmy, że widzowie to skończeni debile?". W tej "produkcji" człowieka inteligentnego obraża każda scena, każdy bohater, każdy dialog. Nie ma tu niczego, co chociaż prezentowałoby poziom, przynajmniej, słaby - tu wszystko jest poniżej wszelkiej krytyki. Jest to również pierwszy film (z przeszło 6900 ocenionych, na ten moment, przeze mnie filmów!), którego nie dokończyłem - opuściłem salę kinową kilkanaście minut przed zakończeniem seansu. Nie byłem w stanie znieść tego, jak twórcy tego wypierdka plują mi w twarz i gardzą moją inteligencją w każdej kolejnej scenie. "Jak poślubić milionera?" zasługuje na jedno - na to, by wszystkie kopie tego "filmu" zniszczyć, spalić, rozpieprzyć!



Najlepsza scenografia

Nominacje: "Aladyn", "Avengers: Koniec Gry", "Iron Sky. Inwazja", "Król Lew" i "Pewnego razu... w Hollywood"

Zwycięzca: "Pewnego razu... w Hollywood"


Podsumowując: Jak to u Tarantino - detale mają znaczenie. Pięknie odwzorowane Los Angeles (i jego okolice) końcówki lat 60 - na neonach królują tytuły filmów, na billboardach reklamy, miasteczka filmowe żyją. Scenografia jest arcygenialna, ale czegóż innego można się było spodziewać po Quentinie i jego ludziach?



Najlepszy montaż

Nominacje: "Avengers: Koniec Gry", "Joker", "Le Mans '66", "(Nie)znajomi" i "Pewnego razu... w Hollywood"

Zwycięzca: "Le Mans '66"


Podsumowując: Film ten nie miał tu sobie równych. Michael McCusker wykonał wielka robotę powodując, że wyśmienicie wyreżyserowane przez Mangolda sceny, łączą się w tak mocny, fenomenalny obraz. Sztuka montażu na najwyższym poziomie!



Najlepsze efekty specjalne

Nominacje: "Alita: Battle Angel", "Avengers: Koniec Gry", "Gwiezdne Wojny: Skywalker. Odrodzenie", "Kapitan Marvel" i "Spider-Man: Daleko od Domu".

Zwycięzca: "Avengers: "Koniec Gry"


Podsumowując: Czyż mogło być inaczej? Do tego momentu prowadziły wszelkie drogi, do tego momentu prowadził każdy drogowskaz. "Avengers: Koniec Gry" nie tylko w piękny sposób połączył i rozwiązał wątki prowadzące do ostatecznej walki z armią Thanosa, ale zrobił to również w sposób niezwykle cudowny. Efekty specjalne w tej produkcji zapierają dech w piersiach, wszystkie, powstałe dzięki komputerowym magikom, sceny po prostu urywają zadek. A scena "Avengers... assemble" powoduje, że pomimo tego, że nasze oczy nie wiedzą na co patrzeć, to, sami dostajemy w twarz takim natłokiem czadowych efektów, że szczękę z podłogi zbieramy jeszcze na długo po seansie. Mistrzowska robota.



Najlepsze zdjęcia

Nominacje: "Avengers: Koniec Gry", "Joker", "Le Mans '66", "Midway" i "Pewnego razu... w Hollywood"

Zwycięzca: "Le Mans '66"


Podsumowując: Moim zdaniem, nie mogło być inaczej. W tym wielkim kinie Jamesa Mangolda zagrało wszystko, dzieło to nie miało żadnych wad. Jednym z największych atutów były tu jednak zdjęcia autorstwa Phedona Papamichaela  (nie połamcie sobie języka :D). Nieważne, czy obserwujemy spokojną scenę dialogu, czy scenę, w której rozpędzone auta mkną po zawiłych torach - każdy kadr tego filmu to prawdziwe arcydzieło, każdy kadr nadaje się na tapetę Waszych pulpitów. Grek dokonał rzeczy absolutnie wielkiej - spowodował, że zdjęcia stały się tak samo emocjonujące, jak sam film. Coś niesamowitego!



Najlepsza muzyka

Nominacje: "Downton Abbey", "Gwiezdne Wojny: Skywalker. Odrodzenie", "Joker", "Le Mans '66" i "Pewnego razu... w Hollywood"

Zwycięzca: "Gwiezdne Wojny: Skywalker. Odrodzenie"


Podsumowując: Dla mnie - choć część z Was zapewne będzie polemizować - zwycięzca mógł tu być tylko jeden. Bo choć finał serii o Skywalkerach ma sporo wad, to stwierdzam, że John Williams stworzył muzyczne arcydzieło. Soundtrack, po prostu, wbija w fotel i to nieważne, czy słuchamy go z cdka, spotifaja, w imaxie czy na zwykłej sali kinowej - wszędzie brzmi niesamowicie. Każdy z muzycznych motywów przygotowany przez Williamsa powoduje ciary na ciele, każdy motyw idealnie podkreśla ekranowe wydarzenia. Nie jest istotnym, czy to akurat scena rozmowy, czy rozpierduchy - muzyka jest po prostu arcydziełem. Wielka i mistrzowska robota Williamsa.



Najlepszy reżyser

Nominacje: Mike Flanagan ("Doktor Sen"), James Mangold ("Le Mans '66"), Todd Phillips ("Joker"), Anthony i Joe Russo ("Avengers: Koniec Gry") i Quentin Tarantino ("Pewnego razu... w Hollywood")

Zwycięzca: Quentin Tarantino ("Pewnego razu... w Hollywood")


Podsumowując: Żaden z kiedykolwiek tworzących reżyserów nie kochał kina tak bardzo jak Tarantino. To jak potężne jest to uczucie doskonale widać w "Pewnego razu... w Hollywood", gdzie Tarantino nie tylko fenomenalnie odtwarza końcówkę lat 60 XX wieku, pięknie łącząc ją ze swoim unikatowym stylem, ale również w mistrzowski sposób wpisuje w to autentyczne filmy i postacie tamtych lat. "Pewnego razu... w Hollywood" to najpiękniejszy list miłosny skierowany do kinematografii, jaki kiedykolwiek powstał. Quentin dba o detale, dodaje swoje przemyślenia, bawi się historią, jednak, jak to ma w zwyczaju, robi to w tak piękny sposób, że w finałowej scenie naprawdę można uronić łezkę. Tym filmem Tarantino dowiódł, że żaden inny reżyser nie może się z nim mierzyć, że to właśnie on jest Bogiem kina.



Najlepszy scenariusz

Nominacje: "Doktor Sen", "Joker", "Le Mans '66", "(Nie)znajomi" i "Pewnego razu... w Hollywood"

Zwycięzca: "Pewnego razu... w Hollywood"


Podsumowując: Inaczej być nie mogło. Ten piękny list miłosny do historii kina pełny jest fenomenalnych scen (choćby walka Bruce'a z Cliffem), wybitnych dialogów (choćby finałowa scena w domu Ricka) oraz w genialny sposób miesza styl Tarantino z wydarzeniami, jakie miały miejsce w 1969 roku. Niesamowity kawał tekstu, ale czego innego można się było spodziewać po Quentinie?



Najlepsza scena

Zwycięzca: "Avengers... assemble" ("Avengers: Koniec Gry")


Podsumowując: Nie da się wybrać pięciu scen do tego podsumowania. W 2019 roku świetnych filmowych momentów było tyle, że nie starczyłoby mi pięciu lat na wymienienie wszystkiego. W moim rankingu wygrywa jednak i to bezsprzecznie kulminacyjny moment z filmu "Avengers: Koniec Gry". Gdy Kapitan Ameryka wypowiada słowa "Avengers... assemble" przypominamy sobie wszystkie najważniejsze momenty z historii MCU, ciary przechodzą nam po całym ciele, aż chce się wstać z fotel i pomóc Avengersom i ich pomocnikom w finałowej bitwie z Thanosem. To, dla mnie, jeden z najpiękniejszych momentów w całej mojej przygodzie z kinematografią. Mogę oglądać tę scenę w nieskończoność - dziękuję Wam, bracia Russo, za to arcydzieło!



Najlepsza aktorka drugoplanowa

Nominacje: Julia Butters ("Pewnego razu... w Hollywood"), Rebecca Ferguson ("Doktor Sen"), Margaret Qualley ("Pewnego razu... w Hollywood"), Margot Robbie ("Pewnego razu... w Hollywood") i Maggie Smith ("Downton Abbey")

Zwyciężczyni: Margaret Qualley ("Pewnego razu... w Hollywood")


Podsumowując: Powiem szczerze - strasznie trudno było nie tylko wybrać zwyciężczynię, ale i same nominacje, bo fajnych drugoplanowych ról kobiecych, w 2019 roku, było spoooro. Zdecydowałem jednak, że w tej kategorii najbardziej zaimponowała mi Margaret. Nie dość, że na ekranie czuć fenomenalną chemię między bohaterami Qualley i Pitta, to na dodatek trudno od tej dziewczyny oderwać wzrok: czuć jej charyzmę i pewność siebie. Postać hippiski Pussycat jest jedną z barwniejszych w najnowszym dziele Tarantino, a Qualley z wielką mocą wchodzi do hollywoodzkiego świata. Oby jej kolejne role były równie porywające jak ta. Niesamowity talent!



Najlepszy aktor drugoplanowy

Nominacje: Jon Bernthal ("Le Mans '66"), Chris Evans ("Na noże"), Don Johnson ("Na noże"), Timothy Olyphant ("Pewnego razu... w Hollywood") i Brad Pitt ("Pewnego razu... w Hollywood")

Zwycięzca: Brad Pitt ("Pewnego razu... w Hollywood")


Podsumowując: U Pań wybór był zdecydowanie trudniejszy - tu Pitt autentycznie zmasakrował konkurencję. Tarantino wycisnął z Brada więcej niż maksimum, jego rola autentycznie zapada w pamięci widzów. Pitt błyszczy na ekranie najjaśniejszym możliwym światłem - każda scena z jego udziałem to prawdziwy majstersztyk (nawet momenty, gdy jedynie wsiada do samochodu i mknie przez miasto). Brad potwierdził u Quentina to, że jest jednym z najlepszych aktorów Hollywood - potrzebuje jednak reżysera, który jest w stanie wycisnąć z niego cały potencjał.



Najlepsza aktorka pierwszoplanowa

Nominacje: Ana de Armas ("Na noże"),  Brie Larson ("Kapitan Marvel"), Rosa Salazar ("Alita: Battle Angel"), Kasia Smutniak ("(Nie)znajomi") i Alicia Vikander ("Ptak, który zwiastował trzęsienie ziemi")

Zwyciężczyni: Ana de Armas ("Na noże")


Podsumowując: Słabiutko obsadzona w 2019 roku kategoria. Nie było tu jakiegoś wielkiego błysku, nie było zapadającej w pamięci kreacji. Na tle Pań, leciutko, wybija się Ana de Armas, która w "Na noże" stworzyła całkiem fajną rolę, o której jednak zapewne za parę miechów pamiętać już, niestety, nie będę. Drogie Panie, pokażcie pazur w 2020!



Najlepszy aktor pierwszoplanowy

Nominacje: Christian Bale ("Le Mans '66"), Daniel Craig ("Na noże"), Leonardo DiCaprio ("Pewnego razu... w Hollywood"), Matt Damon ("Le Mans '66") i Joaquin Phoenix ("Joker")

Zwycięzca: Joaquin Phoenix ("Joker")


Podsumowując: 2019, jeśli chodzi o pierwszoplanowe role męskie, to była prawdziwa petarda, byliśmy wręcz zasypywani świetnymi kreacjami. Ale nie oszukujmy się - zwycięzca mógł być tylko jeden, choć zwycięzcy temu bardzo mocno po piętach deptał Christian Bale z wybitną rolą w "Le Mans '66". Ale to co, wyczynił na ekranie Joaquin to klasa najwyższa. Phoenix, jeśli chodzi o wszelkie role, zaorał 2019 w każdym aspekcie -  był, po prostu, wybitny. Geneza legendarnego Jokera, gdyby nie Joaquin, byłaby zapewne jednym z wielu filmów 2019 roku - Phoenix spowodował, że dzieło Phillipsa wspięło się na totalne wyżyny. Ta rola już przeszła do historii kina, ta rola to coś więcej niż rola - to dowód na to, że wybitny aktor nie tylko gra, on tworzy. A Phoenix stworzył Jokera na miarę naszych czasów - kogoś autentycznie przerażającego. Aktorskie mistrzostwo świata!



Najlepszy film animowany

Nominacje: "Angry Birds Film 2", "Baranek Shaun Film. Farmageddon", "Król Lew", "Lego Przygoda 2" i "Asterix  i Obelix. Tajemnica Magicznego Wywaru".

Zwycięzca: "Król Lew"


Podsumowując: Dla mnie zwycięzca mógł tu być tylko jeden. Jon Favreau oddał w nasze ręce dzieło piękne, niezwykłe i genialnie oddające ducha animacji z 1994 roku. Oglądając ten film miałem dokładnie te same ciarki jak wtedy, gdy rodzice zabrali mnie już przeszło 25 lat temu na wersję oryginalną. "Król Lew" Favreau to dzieło wielkie i piękne, dowcipne i do przemyśleń - zakochałem się w tej produkcji tak mocno, jak w disnejowskiej animacji z lat 90. Wspaniała robota!



Najlepszy serial/miniserial

Nominacje: "Czarnobyl", "Formuła 1: Jazda o życie", "Jak nas widzą", "Miłość, śmierć i roboty" i "Smaki miast"

Zwycięzca: "Czarnobyl"


Podsumowując: "Czarnobyl" to arcydzieło, produkcja wybitna pod każdym względem. To brutalna historia tego, jak ludzki błąd może doprowadzić do ogromnej zagłady; ale to też brutalna opowieść o tym, że ludzie, w takich chwilach, są gotowi do największych poświęceń (i to nie tylko wtedy, gdy nakazuje im to władza). HBO stworzyło produkcję, która już przeszła (zasłużenie) do historii telewizji - to produkcja, której, po prostu, nie da się zapomnieć.



Najlepszy film dokumentalny

Nominacje: "Apollo 11", "I młodzi pozostaną", "Maiden", "Pavarotti" i "Tylko nie mów nikomu"

Zwycięzca: "I młodzi pozostaną"


Podsumowując: Peter Jackson zrealizował film niezwykle brutalny, przykry, powodujący, że po seansie nie jesteśmy w stanie wypowiedzieć ani słowa, czujemy się emocjonalnie rozbici. To produkcja, która jednoznacznie krzyczy: pieprzyć wojny! Mam nadzieję, podobnie jak Jackson, że ludzkość, w końcu, dorośnie do tego, by zwyciężył ogólnoświatowy pokój.



Najlepszy film polski

Nominacje: "Ciemno, prawie noc", "(Nie)znajomi", "Obywatel Jones", "Pół wieku poezji później" i "Tylko nie mów nikomu"

Zwycięzca: "(Nie)znajomi"


Podsumowując: Tak, wiem, że to polski remake "Dobrze się kłamie w miłym towarzystwie". Ale cóż pocznę, skoro nasza wersja podobała mi się nawet bardziej niż oryginał! Serio! Polscy scenarzyści fenomenalnie wpletli tę historię w nasze realia, reżyser genialnie nad całością zapanował, a aktorzy zaorali system! No, po prostu, WOW! "(Nie)znajomi" to kino niezwykle mądre, błyskotliwe, dowcipne i zmuszające do przemyśleń - to kino godne zapamiętania. Polacy w świetnym stylu odrobili pracę domową!



Najlepszy film:
Moje TOP 15 2019 roku!

15. "Zombieland: Kulki w łeb"
14. "Pół wieku poezji później"
13. "Krwawa zemsta"
12. "Midway"
11. "Szybcy i wściekli: Hobbs i Shaw"
10. "Król Lew"
9. "Spider-Man: Daleko od domu"
8. "Doktor Sen"
7. "(Nie)znajomi"
6. "Kapitan Marvel"
5. "I młodzi pozostaną"
4. "Joker"
3. "Avengers: Koniec Gry"
2. "Le Mans '66"

Zwycięzca: "Pewnego razu... w Hollywood"



Podsumowując: Film Tarantino widziałem w kinie aż sześć razy (siódmy raz już na DVD) i za każdym razem odkrywałem coraz to nowe smaczki. To produkcja wielka, wspaniała, niesamowicie piękna. To cudna opowieść opowiadająca o miłości do kina, którego już nie ma, opowieść o bohaterach, jakich już nie ma. Quentin stworzył dzieło niezwykłe, kino, jakie już nigdy nie powstanie. "Pewnego razu... w Hollywood" to najprawdziwsze arcydzieło, jeden z najlepszych filmów w całej historii kinematografii. Bóg jest jeden i nazywa się Tarantino!



Największe rozczarowanie

Zwycięzca: "Wikingowie" - sezon 5B


Podsumowując: Oj było kilku mocnych kandydatów, ale jednak zdecydowałem się na tę produkcję. Wciąż płaczę nad tym, co stało się z "Wikingami" - z jednego z najlepszych seriali w historii telewizji, stali się nudną, fatalnie rozwleczoną telenowelą, czasem wręcz zakrawającą o totalną kpinę. Masa tu bezsensownych scen, masa kretyńskich zachowań, masa absurdalnych pomysłów, które przyprawiają widza o fejspalma. Sezon 5B jest zły pod (prawie) każdym względem. A wiecie co jest gorsze? Że sezon 6A zaczął się JESZCZE gorzej... Michaelu Hirst, WTF?!



Największa niespodzianka

Zwycięzca: "Krwawa zemsta"


Podsumowując: Nazwisko Scotta Adkinsa mówi coś jedynie fanom kina kopanego. A szkoda, bo Brytyjczyk to niezwykle sympatyczny typ, a przy okazji największy kozak B-klasowego kina akcji na tej planecie. Umiejętności Adkinsa to czysta petarda, facet wyczynia takie cuda, że opada nam szczena na myśl, że on robi takie akrobacje bez użycia efektów specjalnych. Chłop ma trochę pecha, że nie żyje w czasach świetności kina kopanego - w latach 80 byłby największą gwiazdą na świecie. W dzisiejszych czasach, niestety, musi opierać swoją karierę na filmach, co najwyżej, niezłych. Ale tu pojawia się wyjątek. W zeszłym roku zadebiutował film "Krwawa zemsta". Tak, wiem, nie słyszeliście o nim. A szkoda. Sceny akcji w tej produkcji to absolutna klasa światowa (John Wick przy Cainie Burgessie to totalna popierdółka), a dodatkowo, historia zaprezentowana w tym obrazie, wcale nie jest taka głupia. Wielką robotę robi tu też świetny soundtrack. Jesse V. Johnson i Scott Adkins oddali w nasze ręce kapitalne kino akcji, które ogląda się z zapartym tchem. Gorąco polecam!



Nagroda specjalna

Zwycięzca: "Gracze"


Podsumowując: Cholernie będę tęsknił za tą produkcją. Świetny humor, masa fenomenalnych scen, nieźle prowadzona (od początku) fabuła. Może i sezony 4 i 5 były jedynie dobre, jednak nie zmienia to faktu, że w 2019 pożegnaliśmy jeden z najprzyjemniejszych seriali, jakie nam kiedykolwiek zaserwowano. Dodatkowo, według mnie, trio Johnson-Corddy-Washington zasługuje na wszelkie laury - od samego początku po sam finał byli, po prostu, WYBITNI! Kto jeszcze nie oglądał, serdecznie polecam!




Jaki będzie rok 2020?


Cóż, oby głośne tytuły nas nie zawodziły, oby zdarzyła się masa niespodzianek, obyśmy za rok, w tym miejscu, pisali jedynie o samych jego pozytywach [edit, 12.01: już, niestety, wiem, że nie będzie opcji, by pisać o samych pozytywach - więcej przeczytacie w naszym podsumowaniu stycznia na początku lutego]! Skończyliśmy rozliczać 2019, czas zacząć walkę z 2020! :)




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz