piątek, 24 maja 2019

Tęsknicie za "Grą o Tron"? Przybywam na ratunek!




Ponoć w internetach burza, bo finałowy sezon "Gry o Tron" rozczarował. Szczerze? Nie wiem tego, ponieważ ten sztucznie przehajpowany serial porzuciłem w okolicach trzeciej serii (ło drodzy Państwo, ależ to było wszystko nudne). Wróciłem tylko na chwilę, by obadać bitwę o Winterfell, która miała spowodować,  że wypadnę z kapci, a jedyne co spowodowała to to, że płakałem ze śmiechu nad żenująco wydanymi przez HBO pieniędzmi (lepsze bitwy widywałem w Z-klasowych produkcyjniakach telewizyjnych). Jeśli jednak, mimo wszystko, płaczecie za "Grą o Tron", to możecie przestać. Przygotowałem dla Was listę seriali, o wiele lepszych od produkcji Ejcz Bi Joł, które ponownie przyciągną Was przed ekrany - zestawienie obejmuje, szeroko pojęte, produkcje "historyczno-kostiumowe".

"Wiedźmin" (2002) 


Epicka, zrealizowana z gigantycznym rozmachem, produkcja, niedościgniony wzór dla wszystkich telewizyjnych seriali. Nie no, co Wy, jaja sobie z Was robię :D Ale trzeba im oddać: smoka mieli kozackiego - te z "Gry o Tron" się chowają :D :D :D



"Rzym" (2005-2007)


Zrealizowany z ogromnym rozmachem serial, którego akcja rozgrywała się w Starożytnym Rzymie (żeby nikt nie pomyślał, że w Rzymie w 2983 roku). Produkcja doczekała się jedynie dwóch sezonów, ówczesna sytuacja nie pozwoliła na zrealizowanie serii trzeciej. Ale tym się nie martwcie - serial ten wciąga od pierwszych sekund, a każda kolejna scena jeszcze bardziej rozbudza nasze pragnienie, by pozostać w tym świecie jak najdłużej. Fenomenalni bohaterowie, masa spisków, masa intryg, masa zwrotów akcji - jest tu wszystko, czego od serialu wybitnego oczekuje widz. Szanowne HBO! Po co, mając tak genialną serię, wyładowaliście kupę siana na żenującą gierkę o tronik? Żądam powrotu tej dawnej legendy! Chcę ponownie wejść do tego niesamowicie brudnego (chyba nikt aż tak brutalnie nie pokazał życia mieszkańców starożytnego miasta) i brutalnego świata, by przeżywać kolejne, niezwykłe przygody! Olejcie te spin offy "Gry o Tron", dajcie kasę na "Rzym"!


"Dynastia Tudorów" (2007-2010)


Postaci Henryka VIII wydawać by się mogło, nie trzeba nikomu przedstawiać. A tu błąd. Michael Hirst ukazuje nam całą historię, choć oczywiście podkoloryzowaną, słynnego władcy, genialnie przedstawia jego motywy i fenomenalnie ukazuje złożoność psychologiczną tego króla. Czy Henio był świrem? Czy może jednak walczył o lepszą przyszłość dla swojego kraju? Serial składa się z czterech sezonów, a słabszych odcinków próżno tu szukać. Dzięki wielkim kreacjom Rhysa-Meyersa (jedna z najlepszych ról w historii telewizji), Cavilla (tu tak naprawdę wypłynął), Dormer (element wspólny z "Grą o Tron" xD), świetnemu scenariuszowi (kapitalne dialogi, kapitalnie prowadzona akcja) oraz wybitnemu soundtrackowi zakochacie się w tej produkcji! Pozycja obowiązkowa dla każdego.


"Filary Ziemi" (2010)


Miniserial zrealizowany na podstawie kultowej książki Kena Folletta. Produkcja ta składa się z ośmiu odcinków, które ukazują nam intrygi, romanse i walkę o władzę w średniowiecznej Anglii. Punktem łączącym całą historię (akcja serialu obejmuje około czterdziestu lat) jest budowa katedry w Kingsbridge, która to ma być najwspanialszym budynkiem sakralnym ówczesnej Europy. Nie ma tu szansy na nudę, wszystko jest idealnie przemyślane, każda scena ma znaczenie, każdy bohater ma wpływ na rozwój wydarzeń. Za produkcję "Filarów Ziemi" odpowiadał Ridley Scott, zatem o rozmach możecie być również spokojni. Dzieło to kompletnie się nie zestarzało, dalej ogląda się je z zapartym tchem (polecam poszukać w sklepach, całość produkcji można znaleźć za śmieszne pieniądze). Na ekranie zobaczycie  między innymi Iana McShane'a (wielka rola!), Rufusa Sewella, czy, wtedy jeszcze mało znanych, Eddiego Redmayne'a i Hayley Atwell. "Filary Ziemi" to produkcja, dla mnie, już kultowa. Gorąco polecam!


"Spartakus" (2010 - 2013)


Z produkcją tą wiąże się niezwykle smutna historia. W legendarnego gladiatora początkowo wcielał się Andy Whitfield, który jednak na skutek bardzo poważnej choroby zmarł w trakcie tworzenia serialu - aktor wziął udział jedynie w tworzeniu serii pierwszej zatytułowanej "Krew i Piach" (2010). Jego miejsce zajął później Liam McIntyre (aktor o parę klas gorszy), który zagrał Spartakusa w seriach "Zemsta" (2012) i "Wojna Potępionych" (2013). W skład świata serialu wchodzi jeszcze prequel całej historii zatytułowany "Bogowie Areny" (2011). Czym jest jednak generalnie ta cała produkcja? To, co oczywiste, historia najsłynniejszego buntu w starożytnym świecie, któremu przewodził charyzmatyczny i zaprawiony w bojach gladiator Spartakus. Serial ten zrealizowany w komiksowej stylistyce rodem z filmu "300" śmiało należy wliczyć w poczet produkcji kultowych. Pomimo niskiego budżetu wszelkie starcia wyglądają świetnie (choć od czasu premiery trochę się już zestarzały), krew leje się hektolitrami, a my, mimo, że znamy los praktycznie wszystkich bohaterów, gorąco im kibicujemy, by zabrali w zaświaty jak najwięcej złych skurwysynów. Serial ten to jednak nie tylko akcja, serial ten stoi, może i przede wszystkim, intrygami i wojną o jak największą władzę. W "Spartakusie" trudno nie polubić głównych bohaterów - są kapitalnie rozpisani, a my życzymy im, w tym okrutnym świecie, jak najlepiej. Z kolei "czarne charaktery" zostały tak rozpisane i tak zagrane, że chcemy widzieć ich śmierć. Chcemy widzieć ich śmierć w męczarniach! Dzięki temu, że aktorzy grający postacie pozytywne jak i negatywne tak doskonale oddali ich charaktery, trudno nie powiedzieć o tej produkcji jako o jednym z najlepiej zagranych seriali w historii telewizji. Ale umówmy się - odpalicie to i tak dla krwawej rozpierduchy ;) Odpalcie i patrzcie jak drży Rzym! P.S. Po tej produkcji skończycie z twierdzeniem, że Lucy Lawless to Xena - uwierzcie mi, że po seansie Lucy Lawless pozostanie dla Was już tylko Lukrecją ;)



"Rodzina Borgiów" (2011-2013)


No i niestety - kolejna niedokończona produkcja. Ze względu na koszty realizacyjne powstały jedynie trzy serie, jednak jest to taka petarda, że musicie to obejrzeć. Jeremy Irons jako Rodrigo, Francois Arnaud jako Cezar, Holliday Grainger jako Lukrecja oraz Sean Harris jako Micheletto robią tu taką robotę, że aż wyskoczycie z kapci. Ale wiecie - jeśli nie lubicie oglądać grzechów kościoła, to lepiej nie odpalajcie. To tak naprawdę historia mafijna (zresztą sam Mario Puzo stwierdził, że Borgiowie byli pierwszą rodziną mafijną), która ukazuje dzieje rodziny dążącej do jak największej władzy. Nie tylko w Watykanie, nie tylko w Rzymie, nie tylko we Włoszech - Rodrigo marzył o władzy absolutnej. A że lubił pozbywać się ludzi? A że miał kochanki? A że miał dzieci? Eee tam, kto by się papieża czepiał, prawda? ;) Twórcy ukazują Aleksandra VI jako człowieka bezwzględnego, który jednak dla swojej rodziny i przyjaciół mógłby zrobić wszystko. Bardziej przerąbane mieli wrogowie. Budżet serialu jest tu niezwykle widoczny, zaczynając od plenerów, kończąc na detalach kostiumów. Szkoda, że produkcja ta nie trafiła na obecne czasy (tak od 2016 roku wzwyż) - myślę, że dziś miałaby szansę, by ukazać całą historię Borgiów, a nie tylko jej urwany fragment. Nie zmienia to jednak faktu, że to pozycja obowiązkowa. Mocna rzecz.



"Wikingowie" (2013 - )


Tak, wiem, każdy zna tę produkcję. Ale może nie każdy oglądał? Jeśli serial ten jest jeszcze przed Tobą, to zasiądź do niego KONIECZNIE! W produkcji tej jeden bohater potrafi być bardziej złożony psychologicznie niż wszyscy bohaterowie "Gry o Tron" razem wzięci. A bohaterów mamy tu od groma. Michael Hirst zaczyna swoją historię w momencie, gdy Ragnar Lodbrok marzy o tym, by popłynąć sobie na Zachód i złupić bogate osady. Ale, że w jego mieścinie rządzi jarl Haraldson, który woli pływać na Wschód, to musi dojść do konfrontacji. A, że nasz dzielny Ragnarek marzy nie tylko o bogactwach, ale i o władzy, to konfrontacja będzie krwawa i nie tylko lokalna. Serial prowadzi nas przez życie legendarnego wojownika, ukazuje jego niezwykłą złożoność psychologiczną, jego walki, wyprawy, sprawia, że wszyscy mu kibicujemy. Tak genialnie rozpisanej i tak genialnie zagranej postaci męskiej w historii telewizji nie było (nikt mi nie wmówi, że była) - Travis Fimmel tworzy postać tak niesamowitą, że szczeny opadają nam do samej ziemi. Ale chwila, chwila! Serial ten dostarcza nam również i najlepszą żeńską postać w historii telewizji (nikt mi nie wmówi, że jest inaczej) - Katheryn Winnick jako Lagertha to również prawdziwa petarda nad petardami! O Odynie, jakbym miał tu tak pisać o wszystkich bohaterach z "Wikingów", których pokochałem, to serwery by eksplodowały od długości tekstu. Serial składa się aktualnie z pięciu sezonów (szósty jest w produkcji), historia posuwa się o wiele lat, dzieci Ragnara dojrzewają i też robią srogi rozpierdziel - szkoda tylko, że piąta seria gwałtownie zjechała z poziomem, serial zamienia się tu w nudną telenowelę, brak tu momentów, które urywają nam jajca. Pierwsze cztery sezony to absolutny majstersztyk, dzieło idealne - a, że łykniecie je bardzo szybko, to i odpalicie serię piątą. Mam nadzieję, że po rozczarowaniu ostatnim sezonem, "szóstka" dostarczy nam tych dawnych, wybitnych emocji i że znów będziemy mogli stwierdzić, że "Wikingowie" to najlepsze, co dostarczyła nam telewizja!



"Upadek Królestwa" (2015 - )


Serial, który pokazuje "Wikingom", że z każdą kolejną serią poziom produkcji może jednak wzrastać! Opowieść o Uthredzie wciąga od pierwszej serii, jednak to dopiero seria druga, a zwłaszcza trzecia, pokazują z jak wybitną produkcją mamy do czynienia. Tu również mamy wikingów, tu również akcja dzieje się w czasach wielkich najazdów na Wyspy Brytyjskie. Rozmach tej produkcji robi niesamowite wrażenie, każda potyczka/bitwa powodują, że z wrażenia wyskakujemy z kapci. Złożoność Uthreda jest niesamowita, jednak w stosunku do "Wikingów", inne postacie nie są aż tak dokładnie przedstawione (za wyjątkiem króla Alfreda, którego postać jest również niezwykle barwna i złożona). Scenarzyści mają tu jednak pomysł na każdy odcinek, bazę stanowią zaś powieści Bernarda Cornwella. Ogląda się to na jednym tchu, każda kolejna scena ma znaczenie, każdy bohater odegra tu jakąś rolę. Trzeci sezon to już totalny nokaut, który łykniecie za jednym razem - czegoś tak niesamowitego to nie pamiętam. Panowie z HBO powinni zobaczyć, jak realizuje się bitwy (i to dysponując zdecydowanie mniejszym budżetem), bo ten paździerz o Winterfell to totalne gunfo w stosunku do wszystkiego, co widzimy w "Upadku  Królestwa". Czwarty sezon jest już w produkcji i prawdopodobnie zadebiutuje już pod koniec tego roku - nie mogę się doczekać!



"Templariusze" (2017 - )


Moje "guilty pleasure". Produkcja ta jest totalnie głupia, z autentycznymi wydarzeniami nie ma praktycznie nic wspólnego, ilość debilizmów na każdy odcinek przekracza wszelkie normy. Ale wiecie co? "Templariusze" totalnie mnie wessali. Idealnie sprawdzają się jako odmóżdżacz, nie trzeba się jakoś specjalnie mocno skupiać. Są tu jakieś intrygi (mało złożone), akcji jakoś specjalnie dużo nie ma, jednak ogląda się to naprawdę świetnie. Występujący w roli głównej Tom Cullen, człowiek bez mimiki, idealnie sprawdza się jako główny, charyzmatyczny i bezwzględny bohater. Grany przez niego Landry nie jest przykładnym katolikiem i daleko mu do spełniania kodeksu Zakonu, ale własnie dzięki temu lubimy tego skurczybyka. W przypadku tej produkcji pierwsza seria jest o wiele lepsza, w drugiej ilość kretynizmów przekracza wszystko co da się przekroczyć. Choć trzeba przyznać, że w drugim sezonie walki wyglądają jeszcze lepiej. To właśnie należy oddać tej produkcji: starcia są naprawdę brutalne i mięsiste, choć budżet serialu do wysokich nie należał. Osobiście polecam, choć musicie być nastawieni na to, że z powyższego zestawienia to zdecydowanie największe "historical fiction" (zwłaszcza ostatnie sekundy drugiej serii) - jeśli jednak oczekujecie fajnej rozrywki, obejrzyjcie tę produkcję. P.S. Ciekawostka: producentem wykonawczym serialu jest Jeremy Renner.



Mam nadzieję, że Wam choć trochę pomogłem. Nie martwcie się, na świecie są miliony rzeczy lepszych niż "Gra o Tron", w końcu je odkryjecie ;)





2 komentarze:

  1. Nie ma lepszego serialu fantasy niż Gra o Tron

    OdpowiedzUsuń
  2. Gra o Tron to taka bajeczka dla dorosłych. Wikingowie to kawał historii..

    OdpowiedzUsuń