niedziela, 31 stycznia 2016

Podsumowanie styczniowych grabieży





Czas ostatnio nie jest moim sojusznikiem - owszem, nie mogę narzekać, iż jakoś mocno mi go brakuje, ale jednak ciągle pojawiają się jakieś "misje" do wykonania, przez które nie mogę znaleźć ani minutki na napisanie jakiejś dłuższej recenzji. Nie jest to też kwestia lenistwa - kocham pisać długie teksty (co zapewne zauważyliście), a te pochłaniają cenne godziny, które mogę poświęcić na spotkania ze znajomymi lub, po prostu, na obejrzenie kolejnego filmu. Tak, nabijam sobie staty :) I muszę przyznać, że chyba się od tego uzależniłem - staram się oglądać przynajmniej jeden film dziennie (czasem nawet jeden krótkometrażowy - byleby coś obejrzeć) i nie ukrywam, iż sprawia mi to cholerną frajdę. Wpadłem zatem na pewien pomysł - post ten jest początkiem mojego nowego działu, w którym, raz w miesiącu, będę się dzielił z Wami tym, co mnie zachwyciło, tym co mnie zawiodło oraz tym, że za dużo już pieprzę w tym wstępie i przejdę do rzeczy.



Zacznijmy od tego, do czego przydają się studia ekonomiczne - od suchych statystyk. Od 1 do 31 stycznia oceniłem 52 filmy (z czego 10 to krótkie metraże), a średnia ocen, jakie wystawiłem, wyniosła 6,12. Cóż, chyba nie jest źle :D No dobra, mogło być lepiej, ale czasem wieczorne wyprawy łupieżcze działają negatywnie na samopoczucie dnia następnego i jedyne na co ma się wtedy ochotę to coś gazowanego :D




Najlepsze filmy, jakie widziałem w styczniu:






1)  "Creed" - to będzie największa niespodzianka tego roku. Film miazga - wszystko jest tutaj tip-top: zaczynając od historii (niby prosta, ale mnie cholernie wciągnęła), poprzez aktorów (Stallone zmiażdżył system, a Jordan wypadł cholernie naturalnie) aż na zdjęciach (master shoty w filmie o boksie? PETARDA!) i muzyce (nie cierpię rapsów, ale do jasnego kurczaka - w tym filmie brzmią kozacko!) kończąc. Dla mnie - bezsprzeczne arcydzieło i ocena 10/10 na czysto.






2) "Nienawistna Ósemka" - film, który pod względem genialności, stawiam na równi z "Creedem". Tak, ja tarantinomaniak, uważam, że film ze Sly'em dorównał mistrzostwu Quentina. Wiadomo, to dwa, diametralnie, różne filmy, ale oba mnie po prostu znokautowały (sucharek :D). "Nienawistna Ósemka" to kolejny popis Mistrza, któremu nie można niczego zarzucić. Soczyste dialogi, spora doza brutalności, masa fenomenalnych postaci, a także niezwykła sceneria oraz soundtrack powodują, iż film ten ogląda się z zapartym tchem, a prawie trzy godziny seansu mijają zbyt szybko. Ja, w tym świecie, mógłbym spędzić sto tysięcy godzin. Drugie (i ostatnie) 10/10 tego miesiąca.






3) "Zjawa" - nie da się ukryć, iż był to, mimo ogromnej konkurencji, chyba najbardziej oczekiwany film tego miesiąca. Trailery pokazywały nam petardę i petardę otrzymujemy. Film Inarritu to dzieło niemal kompletne, które ora nasze głowy indiańskim klimatem oraz przede wszystkim najlepszymi zdjęciami, jakie widzieliśmy w kinie od ładnych paru lat. Lubezki stworzył arcydzieło porównywalne jedynie z najwspanialszymi malarskimi płótnami, jakie wystawiane są w muzeach. To jest coś niesamowitego, niezwykłego, boskiego! I dlatego wystawiam karnego kut... dla wszystkich, którzy obejrzeli ten film z internetowego wycieku i wcale się tego nie wstydzą. Szczerze? Sami sobie zrąbaliście seans. Ale cóż - skoro wolicie laptopy od kina, to nie mój problem. Ale wracając do filmu - cały świat zadaje sobie teraz pytanie: czy Leo zasłużył na Oscara? Cóż.... moim zdaniem nie. Owszem, gra rewelacyjnie, ale spośród nominowanych w kategorii "aktora pierwszoplanowego", Fassbender go zjada. DiCaprio powinien otrzymać statuetkę za "Wilka z Wall Street", a jeśli trafi do niego za "Zjawę" (co jest raczej przesądzone) to będzie to jakaś mała rekompensata. W dziele Inarritu aktorsko wszystkich bije Tom Hardy - absolutny fenomen naszych czasów, koleś, który z każdego scenariusza wyciągnie więcej niż maksimum. No i oczywiście muszę pochwalić niedźwiedzia - fenomenalna rola :D "Zjawa" dostaje ode mnie 9/10.






4) "Syn Szawła" - najlepszą rekomendacją dla tej produkcji niech będzie to, że ja, Wiking, prawie się popłakałem. Film wstrząsa, nie daje chwili wytchnienia, oddziałuje na nasze zmysły niesamowitym dźwiękiem oraz niezwykłymi zdjęciami. Wbija w fotel i nie pozwala zaczerpnąć tchu - byłem przerażony. Koniecznie obejrzyjcie to w kinie - to film, który znać po prostu trzeba. Tu też wystawiam bardzo silne 9/10.






5) "Pitbull: Nowe Porządki" - tak, też jestem w szoku. Ale prawda jest taka, że Patryk Vega W KOŃCU wrócił do dawnej formy. Jest brutalnie, jest dowcipnie, jest genialnie pod względem aktorskim, a fabuła, choć bardzo mocno pocięta w montażowni, rewelacyjnie oddaje ducha starych odcinków kultowego "Pitbulla". Bawiłem się przednio! Co prawda montaż naprawdę bywa wkurw...., jednak mimo tego, wyszedłem z sali kinowej z bananem na twarzy i chęcią obejrzenia serialowej wersji "Nowych Porządków", która na 99% trafi niebawem na nasze małe ekrany. CZEKAM! A wersji filmowej wystawiam zasłużone 8/10.




Największe porażki miesiąca:






1) "Piąte: Nie Odchodź" - czy twórcom nie jest wstyd, że atakują nas takimi gniotami? Ja bym czegoś takiego nie sygnował swoim nazwiskiem. Patologicznie głupi, fatalnie zagrany, bez absolutnie żadnych plusów - zgłaszam do Węży! A pióro przelało czarę goryczy...






2) "Strefa Nagości" - pomyślcie o najnudniejszym filmie, jaki widzieliście w życiu. Już? To jestem Was w stanie zapewnić, że "Strefa Nagości" spowoduje, że nie tylko zaśniecie, ale i nie obudzicie się ze snu przez najbliższych 20 lat. Ten "film" to zlepek bezsensownych scen, które chyba miały udawać dzieło poetyckie. Mam nadzieję, że pani reżyser niczego już nie nakręci, bo spowoduje uśpienie całego świata...






3) "Performer" - są filmy, które nie powinny powstawać. Można je już dostrzec na etapie scenariusza - cóż, jak widać, nie w tym kraju. Ten "eksperyment", bo to podobno jest "eksperyment", który miał opowiadać o performerze, opowiada o... niczym. Jakieś bezsensownie wlepione materiały archiwalne łączą się tu z bezsensownymi scenami fabularnymi, w których, chyba za karę, występują między innymi Arek Jakubik i Andrzej Chyra. Po seansie moje oczy czuły się tak, jakby zostały zgwałcone...





4) "Król Życia" - film ten zebrał masę świetnych opinii, chwalony był, między innymi, za niezwykle optymistyczną historię. Fakt, jeśli spojrzeć na trzy powyższe gnioty, to faktycznie się wybija, jednak, w moim odczuciu, nie prezentuje sobą nawet średniego poziomu. Nie śmiałem się, nie dostrzegłem dobrej gry aktorskiej, a optymistyczna historia była czasem tak optymistyczna, że chciało się zakończyć seans. Kompletnie do mnie nie trafił - a te dziwne wizje głównego bohatera to już totalne udziwnienie...





5) "Anatomia Zła" - tak się złożyło, że w tym miechu, na tę listę trafiają same polskie produkcje. Szkoda, ale niestety tak wyszło. Film Bromskiego jest tu tym zdecydowanie najlepszym - co więcej, miał naprawdę olbrzymi potencjał. Fajnie budowany jest tu klimat, początkowe tempo wróży porządne kino sensacyjne. Dlatego też tak żałuję, że musiałem to dzieło tu umieścić. Im dalej w las z fabułą tym gorzej (zakończenie już totalnie schematyczne), Marcin Kowalczyk niezwykle irytuje, a muzyka nie denerwuje, a po prostu wkur... (dźwięki rodem z sitcomu przy scenach akcji - no po prostu wypas). Film ten zasługuje na "piątkę", jednak jest to TYLKO "piątka".





Szybkie podsumowanie 
(dotyczy filmów, które widziałem w tym miesiącu):



Najlepszy film: "Creed"/"Nienawistna Ósemka"

Najlepszy scenariusz: "Nienawistna Ósemka"

Najlepszy aktor pierwszoplanowy: Michael B. Jordan

Najlepsza aktorka pierwszoplanowa: w żadnym z filmów, które oglądałem nie trafiłem na pierwszoplanową rolę kobiecą.

Najlepszy aktor drugoplanowy: Sylvester Stallone

Najlepsza aktorka drugoplanowa: Jennifer Jason Leigh

Najlepsze zdjęcia: "Zjawa"

Najlepszy soundtrack: "Nienawistna Ósemka"

Najlepsze efekty specjalne: "Zjawa"

Najlepszy montaż: "Zjawa"




Na co czekam w lutym?


5) "Ave, Cezar"
4) "Spotlight"
3) "Na Granicy"
2) "Deadpool"
1) Nowy sezon "Wikingów"






Jeśli chcecie być na bieżąco z moimi ocenami, a nie posiadacie mnie w "znajomych" na filmwebie, podaję link do konta: 

http://www.filmweb.pl/user/quentinhopl






5 komentarzy:

  1. Z opinią o Leo totalnie się nie zgadzam, z opinią o "Królu.." po prostu się nie zgadzam. "Strefę.." i "Piąte.." wywalili mi z legalnego źródła, więc nie wiem czy się zgadzam. "Creeda" ciągle odkładam, więc też nie wiem. Z resztą się zgadzam. Zwłaszcza z muzyką i Kowalczykiem w "Anatomii" - tutaj BARDZO się zgadzam :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czuję się teraz kontrowersyjnym Wikingiem :D Czyli nie uważasz, że Tomek był lepszy od Leo?

      Usuń
    2. Nie uważam :) Chociaż przyznaję, że był rewelacyjnie genialny :)

      Usuń
    3. To masz darowane winy ;)

      Usuń