poniedziałek, 29 grudnia 2025

NAJGORSI Z NAJGORSZYCH 2025

 


Nadszedł czas podsumowań. Zaraz pojawią się notatki, których autorzy widzieli pięć filmów w ciągu roku (oczywiście tylko te typowane do oscarowych nominacji), którzy będą udawać znawców i których opinie są tak nudne, jak oni sami. Już ziewam na samą myśl. Na szczęście macie mnie - filmowego psychola, który ogląda pierdyliard produkcji rocznie i nie dostaje orgazmu, gdy widzi napis "nominowany do Oscara", "nominowany do Złotego Globu", "nominowany do Nagrody imienia krytyków z kijami w dupsku". Może i jestem jebnięty, ale za to z żartami jak Strasburger. Jedyne, co jest pewne w moich podsumowaniach to to, że nic nie jest pewne. Czy w notatce poświęconej najgorszym filmom 2025 możecie spotkać twórców, którzy uchodzą za wybitnych? Oczywiście. Czy w notatce poświęconej najgorszym filmom 2025 traficie na dzieła, które kochają krytycy filmowi? Oczywiście. Witajcie w mojej bajce. Wchodząc tutaj możecie spodziewać się wszystkiego. Zapraszam Was do mojego świata!





FILM, KTÓRY KOCHACIE, A JA NIM GARDZĘ

"BUGONIA"



Już widzę to wkurwienie na Waszych twarzach. Dla mnie jednak dzieła Lanthimosa, to tylko nuda, nuda, nuda, nuda i ziewanie. "Bugonia" stara się udawać film z przekazem, ale jej jedyny przekaz jest taki, że mogłem zabrać ze sobą na seans poduszkę, by wygodniej się spało. Ten dwugodzinny szrot spowodował, że rozładowałem smartwatcha od ciągłego sprawdzania, ile jeszcze będę cierpieć na sali kinowej. Fabuła? No bez żartów. Dialogi? Pisane w podstawówce na wf-ie. Aktorzy? Emma, weź daj już sobie spokój z tym Grekiem. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że "Bugonia" pomysł wyjściowy ma fajny - szkoda tylko, że Lanthimos popłynął w kierunku "niech ten film trwa trzy lata" (te sto dwadzieścia minut seansu serio ciągnie się jak trzy lata), a nie w kierunku "a może dopracuję scenariusz?". Nawał głupich pomysłów (końcówka, która miała zadziwiać, spowodowała, że stwierdziłem w końcu: "koniec z filmami Lanthimosa"), pseudoduszna atmosfera (ktoś ewidentnie nie potrafi w budowanie klimatu i myślał, że dziwne oświetlenie i zoomy na mordy wystarczą), nijaki soundtrack... "Bugonia" to naprawdę kawał złego filmu, ale, że reżyserował to Lanthimos to hajp musi być kręcony... Niech ten Zeus się w końcu do czegoś przyda i strzeli piorunem w tego dziwnego Greka, co to myśli, że jest spoko.




NAJWIĘKSZE ROZCZAROWANIE

"JEDNA BITWA PO DRUGIEJ"



Wy tak serio z jaraniem się tym dziełem? Ludzie kochani, WTF?! Rok temu "Anora", teraz "Jedna bitwa po drugiej" - Hollywood ewidentnie odkryło zakurzone DVD z filmami C-klasy i wprowadza takie same pseudofabuły na czerwony dywan. No tak, ale teraz to przecież Paul Thomas Anderson, twórca wybitnego "Aż poleje się krew" (tu nie ma ironii, ten film jest wybitny), nie można go krytykować. Kurde, ludziska, gdyby ten sam film wyreżyserował Sylvester Stallone to byście cisnęli, że "Jedna bitwa po drugiej" zasługuje na Złote Maliny. Nie zaprzeczajcie, tak jest. Fabuła to żart rozciągnięty na trzysta godzin (całą opowieść można było zamknąć w trzydziestu minutach) - żadnych zaskoczeń, żadnego przesłania (nie mówcie mi tylko, że ta często łopatologiczna opowieść ma morał), ot prosta historia jakich wiele... Muzyka to jeden z najgorszych soundtrack w dziejach (strasznie wkurwiające, bardzo głośne pierdzenie). Dialogi to mem (ilość komunałów aż mnie nokautowała). Jedyne, co wyróżnia ten film od dzieł kierowanych wprost na DVD, to ładne zdjęcia i znakomity Del Toro. Tu nic więcej nie ma! Anderson stworzył kino bardzo słabe, ale, że to Anderson to pierdyliard nominacji gwarantowane. Oczywiście, że w 2025 powstało pełno gorszych filmów, ale nie zmienia to faktu, iż "Jedna bitwa po drugiej" jest największym rozczarowaniem tego roku. Patrzę na te nazwiska i wciąż nie mogę uwierzyć, jak taka ekipa mogła stworzyć tak słabiutkie, miałkie dziełko. 




ŻART ROKU

"FANTASTYCZNA 4: PIERWSZE KROKI" JAKO RATUNEK MCU



Ileż to ja się naczytałem o tym, że to film, który ożywił MCU. Ileż się naczytałem, jak wspaniałe to dzieło. Wolne żarty. Otrzymaliśmy typowy w ostatnich latach szrot Marvela. Żenująco prowadzona fabuła (z tyloma fatalnymi scenami, że to aż boli), żenujące żarciki, żenujące aktorstwo (Vanessa Kirby, którą bardzo cenię, jest tu totalnie beznadziejna), no i oczywiście żenujące efekty specjalne (Shalla-Bal wygląda jak z Painta, a Sue używająca mocy w finałowym starciu to już totalny mem). Czasem pojawia się tu jakiś przebłysk, czasem nawet pojawia się coś spoko (H.E.R.B.I.E.), tylko co z tego? To kolejne marvelowe filmidło stworzone od kalki.... O Galactusie nie wspomnę, bo zabrakłoby mi bluzgów... MCU od dawna szoruje po dnie i nic tego nie zmieni ("Avengers: Doomsday" może i na siebie zarobi, ale patrząc na formę braci Russo i Marvela to sam film będzie totalnym guanem).




COŚ CO UDAJE FILM BĘDĄC TELEDYSKIEM

"Północ Południe"



Quebonafide po tym, jak wypełnił stadion puszczając z głośników coś co udaje muzykę, a jest auto-tunem, postanowił zostać też gwiazdą filmową (dziesięcioletni fani tego "rapserka" wydali właśnie na mnie wyrok śmierci). "Północ Południe" to coś na kształt jego biografii. "Na kształt", bo to filmowy dziwoląg w formie patoteledysku. To siedemdziesiąt minut prawdziwych tortur - chłop coś wyje i bełkocze, a w tle latają jakieś dekoracje z Temu. To produkcja tylko dla fanów tego piosenkarzyny - oni i tak łykną wszystko, co ten kolo zrobi. Z tego wysrywu też się bardzo cieszą. Cóż, są różne gusta, ale niektórych nie da się ogarnąć umysłem...




NAJGORSZY SCENARIUSZ

"Putin"



Naprawdę muszę to uzasadniać? No dobra, sami chcieliście. Patryk Vega chciał stworzyć biblijny moralitet o ruskim śmieciu - to już brzmi jak żart. Efekt finalny? Złe duszki nakazują putinowi dokonywać wszelkich zbrodni - tyle, że patryś jest tak żałosnym scenarzystą, że ostatecznie wychodzi na to, że jego filmidło nie potępia, a wręcz usprawiedliwia masowego mordercę. Po seansie brakuje słów, by opisać to, czego się doświadczyło... Tej fabuły nie wymyśliłby największy psychol na świecie, a Patryk dał radę...




NAJGORSZY REŻYSER

Patryk Vega - "Putin"



Król jest tylko jeden! Patryk Vega to najgorsze (obok Małgośki Szumowskiej), co spotkało polskie kino w całej historii. Koleś tworzy filmy, które ponoszą klęski, a jednak wciąż się nie poddaje i dostarcza kolejne paździerze, które wypalają nasze oczy. "Putinem" udowodnił, że nikt na świecie nie ma takiego daru do tworzenia szrotu, jak on. Strach się bać, co szykuje dalej...




NAJGORSZA AKTORKA

Marta Nieradkiewicz - "Trzy miłości"



Gdyby podmienić Martę Nieradkiewicz na drzewo, nikt nie zauważyłby różnicy. Uważam, że to absolutnie najgorsza polska aktorka w dziejach, totalnie drewniana i bezpłciowa w każdej produkcji, w której gości. W "Trzech miłościach" tylko to potwierdza... Jak można być aż tak sztywnym?!




NAJGORSZY AKTOR

SZTUCZNA INTELIGENCJA UDAJĄCA PUTINA - "Putin"



Każdy, kto widział "Putina" przyzna mi rację... Efekt specjalny udający przez cały film twarz ruskiego zbrodniarza to takie zło, że aż brakuje na to wulgaryzmów. Rozjeżdżające się piksele, dziwne grymasy twarzy, ryj przypominający bardziej JP2 - przypomnę tylko, że wygenerowała to sztuczna inteligencja współtworzona przez Patryka. Vega to jest jednostka wybitna - czego nie dotknie to to spierdoli.




NAJGORSZE FILMY 2025:


25. "Szampańskie święta"

24. "Rytuał"

23. "Druga Furioza"

22. "Kobieta z kabiny dziesiątej"

21. "Jurassic World: Odrodzenie"

20. "Zgiń kochanie"

19. "Bugonia"

18. "Vini Jr."

17. "Jesteśmy Żugajkami"

16. "iHostage"

15. "The Old Guard 2"

14. "Koszmar minionego lata"

13. "June i John"

12. "Drakula. Historia wiecznej miłości"

11. "Szpilka"

10. "Planeta singli 4"

9. "Loterie influencerów"

8. "Nieprzyjaciel"

7. "Friz i Wersow. Miłość w czasach online"

6. "Wolf Man"

5. "21.37"

4. "Franz Kafka"

3. "Północ Południe"

2. "Trzy miłości"



NAJGORSZY FILM 2025

"Putin"



Werdykt mógł być tylko jeden. Patryk Vega powrócił z kolejną rzygowiną. Tym razem jednak rzygowiną szkodliwą (która stara się usprawiedliwiać ruską kurwę z kremla), absurdalną, tak fatalną, że możemy tu śmiało pisać o jednym z najgorszych filmów w dziejach (!). Seans "Putina" to prawdziwa tortura, ból tak potworny, że do końca projekcji wytrwają tylko tak hardkorowi weterani gównianych produkcji jak ja. Vega potwierdził, że jest złośliwym rakiem, który chyba nigdy nie odpuści...








Brak komentarzy:

Prześlij komentarz