poniedziałek, 11 marca 2024

Poniedziałkowe polecajki Wikinga #25

 


Mały jubileusz - 25 odcinków serii za nami, WOW! Cieszę się, że dalej klikacie w "polecajki", wykręcając im fajne wyświetlenia. Dziękuję! Z tej okazji, za tydzień, zaprezentuję Wam nowe, równie gówniane, logo - tradycja musi być zachowana! :) A co mam dla Was na dziś? Naprawdę mocne ciosy. Zapraszam do lektury!





POLECAJKA #1



BOGOWIE METALU powrócili w wybitnym stylu! "Invincible Shield" pełne jest przebojowych numerów udowadniających, że osoby twierdzące, że ciężka muzyka umiera, mogą wziąć rozpęd i pier.olnąć głową w ścianę. Judas Priest serwują wybitne solówki, głos Halforda jest potężnie niesamowity, a teksty utworów zamiatają konkurencję. Panowie dają na tej płycie taki ogień, że wszyscy artyści z topki spotifaja mogą za nimi nosić gitary. Judas Priest już dawno uzyskali status legend, ale każdą kolejną płytą udowadniają, że bez nich muzyka by nie istniała. "Invincible Shield" już teraz można nazwać płytą roku. Nikt bowiem nie ma szans w starciu z nieśmiertelnymi bogami. NIKT!



POLECAJKA #2



Wiem, że mam zapłon Internet Explorera, ale w końcu nadrobiłem serial "Monarch: Dziedzictwo Potworów". Kurna, ależ było warto! Produkcja ta idealnie uzupełnia kinowe uniwersum, ma naprawdę niezłą fabułę oraz ciekawie prowadzonych bohaterów. Widać tu każdego dolara władowanego w ten obraz! Efekty specjalne są naprawdę świetne, potwory wyglądają obłędnie, a zniszczone lokacje prezentują się czadowo. Najważniejsze jest jednak, że Kurt Russell i jego syn Wyatt, wcielający się w serialu w jedną postać (nie jest to spoiler), wybrali genialny projekt, by zagrać razem na ekranie - panowie są niezwykle charyzmatyczni i kradną show w każdej scenie, w której się pojawiają. "Monarch: Dziedzictwo Potworów" ma, według mnie, tylko jeden słaby, totalnie hollywoodzki moment w odcinku finałowym - można jednak na to przymknąć oko, bo w ogólnym rozrachunku to naprawdę fenomenalna produkcja!



POLECAJKA #3



"Mur" to film dokumentalny w reżyserii Kasi Smutniak opowiadający o sytuacji na polsko-białoruskiej granicy. Oho, już czuję, że niektórym by się scyzoryki otworzyły jeszcze przed seansem... Szczerze? W zadzie to mam. Powód jest banalny: Kasia Smutniak wykonała kawał ciężkiej, dokumentalnej pracy. Owszem, wielu odkrywczych momentów tu nie uświadczycie, jeśli interesujecie się tematem, jednak reżyserka w pięknym stylu wplotła w to dzieło również wątki ukraińskie i osobiste. To oczywiste, że "Mur" nie zmieni niczyjego zdania: osoby, które dały "Zielonej Granicy" 1/10 przed seansem, mogą tu to też powtórzyć. Skoro ktoś lubi tak idiotyczne akcje, jego problem. Dla mnie jednak to znakomity debiut - Kasia Smutniak weszła w reżyserskie buty z przytupem. Czekam na jej kolejne produkcje.



POLECAJKA #4



To podnieśmy jeszcze bardziej ciśnienie wyznawcom WIELKIEJ POLSKI KATOLICKIEJ (choć tu takich nie ma). Oto bowiem Nergal wraz ze swoja kapelą Me And That Man wypuścił dziś nowy utwór. Zajebisty! Kapitalne rock and rollowe uderzenie! "White Faces" idealnie sprawdza się w poniedziałek - dodaje odpowiedniej energii, by jakoś ten dzień przeżyć.





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz