piątek, 23 lutego 2024

Recenzja: "Superposition" (2023)

 


Krążą słuchy, iż jak dysponujesz blogiem filmowym, to tylko odświeżasz maila czekając na zapytania od dystrybutorów, czy zrecenzujesz dla nich film. Oczywiście za siano, które pozwoli opłacić czynsz za penthouse'a przy Złotej 44 w Warszawie. Mam tak wypchane konto, że z marszu takie oferty odrzucam. Co prawda jeszcze takiej propozycji nie dostałem, acz odrzucam. Owszem, otrzymuję linki do różnych produkcji, jednak przeważnie są to dzieła, które, lekko mówiąc, nie wstrzeliwują się w mój dziwaczny gust filmowy. Stąd grzecznie dystrybutorom odmawiam. Jednak, gdy parę dni temu otrzymałem od Kino Świat możliwość obejrzenia, przed premierą VOD, filmu "Superposition", seansu sobie odmówić nie mogłem. Uprzedzając pytania: czynsz już opłaciłem, więc recenzja nie jest sponsorowana. Zresztą, gdy w Kino Świat mój tekst przeczytają, możliwe, że jeśli nie umrą przy moich sucharach, to wpiszą mnie na czarną listę. 


AI widziało chyba inne "Superposition"

Gdy otrzymałem link do "Superposition", pomyślałem: "kurde molek, nowy Superman!". Odpaliłem film i jakie było moje zdziwienie, gdy okazało się, że w dziele tym nie ma ani latającego Człowieka z Gaciami na Spodniach, ani nawet jego pieska Krypto, a pojawiają się za to ludki gadające po duńsku. Nawet nie byli to Wikingowie! Stwierdziłem: "co to kurła jest?!", po czym film wyłączyłem. Koniec recenzji.


Źródło: imdb


No dobra, chociaż raz podejdę do czegoś bez heheszków, na serio (acz możliwe, że tylko w tym akapicie, bo ileż można być sztywnym). "Superposition" to film, który DZIŚ debiutuje na platformach PVOD. Czy ta informacja odmieni Wasze życie? Na ten moment nie, acz... powinna. Dzieło Karoline Lyngbye to bowiem obraz, któremu warto dać szansę!


źródło: Kino Świat


Jak prezentuje się fabuła "Superposition"? Oto pewna rodzinka wybywa z Kopenhagi, by na jakiś czas zaszyć się w szwedzkim lesie. Czy będą tam grać black metal? Nie. Dziwne, bo myślałem, że w szwedzkich lasach grasują tylko black metalowcy. Co zatem robi tam nasza rodzinka? Zaszywa się w odosobnionej chatce, by zażegnać różniaste kryzysy. Szybko okazuje się, że zapowiadana jako odosobniona chatka w szwedzkim lesie nie jest odosobniona, a w pobliżu wybudowano 5* hotel all inclusive, w którym grasują Johanny i Grażynki. Wróć! Znów mi się porypało. Nasza filmowa rodzinka ma jednak niespodziewanych sąsiadów i nie jest to hiszpańska inkwizycja. To nawet nie są black metalowcy! Na dodatek w lesie znika najmłodszy członek familii i zaczyna się prawdziwa jazda bez trzymanki. 


źródło: Kino Świat


Tu ważny i poważny apel: oglądajcie "Superposition" będąc wyspanymi i w totalnym skupieniu. Dzieło to bowiem bawi się z nami dość często myląc tropy. Film Karoline Lyngbye sprytnie miesza ze sobą elementy thrillera, horroru, kina obyczajowego, a nawet science-fiction. Powstaje z tego naprawdę ciekawa mikstura, która tylko z pozoru wydaje się być łatwą do odczytania przez Widzów. "Superposition" to produkcja, która pod główną warstwą skrywa wiele prawd, a ostatecznie pozostawia nas ze srogim mindfuckiem. Bądźcie czujni, by wszystko wyłapać!


Źródło: Kino Świat

Scenariusz "Superpostion" jest naprawdę zmyślny, przejścia między gatunkami filmowymi są płynne i ciekawe. Dzieło to lubi nas zaskoczyć - gdy wydaje nam się, że już wszystko ogarniamy, nagle następuje fikumiku i nasz obraz świata przedstawionego zmienia się o 180 stopni. Tym bardziej zadziwiającym jest fakt, iż "Superposition" jest pełnometrażowym DEBIUTEM Karoline Lyngbye. Reżyserka naprawdę nad tym panuje! Owszem, zdarzają się drobne potknięcia i słabsze fabularnie momenty, jednak w ostatecznym rozrachunku, dzieło to wydaje się być stworzonym przez bardzo doświadczonego filmowca. Karoline Lyngbye, będąca również współtwórczynią scenariusza, tak prowadzi fabułę, że trzyma nas, Widzów, w ciągłym napięciu, naprawdę nie wiemy, co wydarzy się w kolejnej scenie. Spoiler: nie ma black metalowców. Są za to świetne, niewymuszone, nie wciśnięte na siłę, zwroty fabularne, które doskonale pasują do klimatu tego dzieła. Ten zaś jest miodny. Klimat jest gęsty, mroczny, godny tajemniczych szwedzkich lasów. Ba, zaryzykuję stwierdzeniem, iż jest jednym z pierwszoplanowych bohaterów tego dzieła!


Źródło: imdb


Skoro już zeszło na temat bohaterów. Są to czterej pancerni i pies. Nie ma ich co prawda czterech, ale pies jest. Nie mają też czołgu, ale są praktycznie jak czterej pancerni, musicie przyznać. Stine, Teit i Nemo (ten, wbrew oczekiwaniom, nie jest rybą) to trio głównych bohaterów. W sumie łatwo to przewidzieć skoro ich tu wpisałem. Po co to zrobiłem? By wspomnieć, że jest tu Nemo, który nie jest rybą. Nasza trójca portretowana jest odpowiednio przez Marię Bach Hansen (niby Bach, a nie Jan Sebastian), Mikkela Boe Folsgaarda (nie jest wężem boa, a zdobył Srebrnego Niedźwiedzia za film "Kochanek Królowej") i Mihlo Olsena (nie należy do Gangu Olsena, sprawdziłem). Niestety, aktorsko, równymi sobie nie są. Wbrew pozorom to nie najmłodszy Olsen jest najsłabszym ogniwem (brakuje, by powiedziała to Kazimiera Szczuka), a utytułowany Folsgaard. Owszem, ma sporo świetnych momentów aktorskich, jednak zdarzają mu się, zwłaszcza na początku, sceny słabsze (bez spoilerów). Hansen i Olsen dają radę przez cały film, nawet w najtrudniejszych chwilach (a takich nie brakuje). Tu wskażę Wam zwłaszcza na ostatnią scenę z udziałem Marii Bach - co ona tam zagrała, to brak słów! Oj tak, czterej pancerni, którzy są trójcą i nie są pancerni, naprawdę, mimo małego Boe zgrzytu, podołali misji.


Źródło: imdb


Czym jednak byłoby "Superposition", gdyby nie zdjęcia Sine Vadstrupa Brookera? No... w sumie też filmem, acz z innym operatorem. Ale, ale! Tu należy złożyć wyrazy szacunku Brookerowi, bo odwalił kawał fenomenalnej roboty. Zdjęcia budują klimat, są niesamowite, kadry odpowiednio współtworzą akcję. Że też ten człowiek nie był operatorem przy jakimś black metalowym teledysku to aż szok, bo idealnie by się przy tym sprawdził. Niektóre kadry wyglądają tak, jakby zaraz mieli wyskoczyć faceci w corpse paincie i zacząć growlować o skandynawskich mitach. Ostatecznie nie wyskakują, ale i przy "Superposition" takie ujęcia idealnie się sprawdziły potęgując panujący w tym dziele nastrój niepokoju.


Źródło: filmweb

Halo, halo, a jak to jest z tą muzyką, która nie jest black metalowa? Pessi Levanto stworzył soundtrack, który świetnie z akcją i obrazem współgra. Czy jednak sprawdzi się, gdy będziecie chcieli odpalić go na spotifajcu? Zdecydowanie nie. "Superposition" ma muzykę zbudowaną czysto pod film, nie ma tu utworu, który zostałby w Waszej pamięci. Nie zmienia to jednak faktu, iż soundtrack ten do obrazu Lyngbye pasuje idealnie. 


Źródło: filmweb


Chyba nie muszę dodawać, iż "Superposition" Wam polecam. Jest to dzieło nietuzinkowe, które zostanie z Wami na jakiś czas po seansie. Każdy z Was inaczej zinterpretuje finał, każdy z Was inaczej będzie interpretował poszczególne wydarzenia, które dzieją się podczas fabuły. Nie jest to produkcja, która wszystko poda Wam na złotej tacy, będziecie musieli ją trochę poanalizować. I czy to nie jest piękne? Oto przed Wami dzieło mroczne, złożone, które totalnie nie współgra z pogodą za moim oknem. Po co o tym wspomniałem? By napisać, że wiosna nadchodzi, a Wy "Superposition" powinniście obejrzeć.


Ocena: 8/10




Za przedpremierowy dostęp do seansu online bardzo dziękuję KINO ŚWIAT.


Film "Superposition" możecie obejrzeć za pośrednictwem m.in. RAKUTEN i MOJEeKINO.





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz