piątek, 13 września 2024

Filmowa Szóstka: Nicolas Cage

 


Dawno tu "Filmowa Szóstka" nie gościła. Brakowało weny, brakowało pomysłu, czasem brakowało chęci - takie żyćko. W końcu jednak dział ten powraca i to powraca z przytupem. Oto przed Wami sześć, moim zdaniem, najlepszych ról aktora nietuzinkowego, aktora barwnego, aktora charyzmatycznego - przed Wami, po prostu, Nicolas Cage.




Zasady serii: w "Filmowej Szóstce" prezentuję Wam (szokująca informacja) sześć najlepszych, w moim odczuciu, ról danej aktorki/danego aktora. Co ważne: chodzi o jakość kreacji, a nie o jakość filmu!




Kariera Nicolasa Cage'a to prawdziwy rollercoaster. Od zera do gwiazdy. Od gwiazdy do mema. Od mema do ikony. Nicolas Cage to postać cholernie intrygująca, którą się kocha lub którą się nienawidzi. Nie no bez jaj, żartuję oczywiście! Wszyscy kochamy Nicolasa! Wybranie sześciu najlepszych kreacji Cage'a to misja wręcz niemożliwa. Podejmuję jednak rękawicę. Ranking będzie kontrowersyjny, może w nim zabraknąć ról, które Wy uważacie za kultowe. W przypadku Nicolasa jest to jednak zrozumiałe. Ten kameleon błyszczy na ekranie już od tylu lat, zagrał w tylu filmach, że każdy z nas kocha zupełnie inne jego wcielenia. To jest właśnie Cage - człowiek-metamorfoza!





FILMOWA SZÓSTKA NICOLASA CAGE'A




Miejsce szóste: "Świnia" (2021)


Kadr za filmweb.pl


Po latach grania w totalnych szrotach (w porywach w filmach znośnych), co spowodowane było ogromnymi długami aktora (Cage część pieniędzy bardzo źle ulokował, a pozostałą część przewalił na ekskluzywny i ekstrawagancki styl życia), przyszło odkupienie. Umówmy się: na "Świnię" nikt nie czekał. Owszem, wiedzieliśmy już, że Nicolas spłacił wszelkie swoje zaległości (dumny jest zwłaszcza z tego, że dokonał tego bez ogłaszania upadłości), że może zacznie powoli odbijać się od dna nie przyjmując każdej roli, którą mu ktoś zaproponuje. Czy jednak opowieść o człowieku, który chce odzyskać swoją świnię wróżyła, że to ten moment, że to czas na powrót do dobrego kina? No niezbyt - fabuła tego dzieła wskazywała na to, że otrzymamy kolejny dziwny gniot promowany jedynie nazwiskiem znanego aktora. Tymczasem szok i zaskoczenie. "Świnia" nie jest może kinem wybitnym (jest kinem dobrym), jednak wywołała ogromne poruszenie wśród krytyków i osób zainteresowanych kinem arthouse'owym. Nie ukrywajmy - główna w tym zasługa Nicolasa. Cage błyszczy tu jak za dawnych lat. To rola niezwykle oszczędna, którą aktor w sposób niezwykle wiarygodny ukazuje ból egzystencji i cierpienie swojego bohatera. To kreacja niezwykle realistyczna, pełna niezwykle smutnych przemyśleń na temat współczesnego świata wygłaszanych w świetnie napisanych monologach. "Świnia" to film Nicolasa - żaden inny aktor nie stworzyłby z głównego protagonisty postaci tak wiarygodnej, tak umęczonej. 




Miejsce piąte: "Dream Scenario" (2023)


Kadr za filmweb.pl

"Dream Scenario" to kolejna cage'owska perełka, która powstała po jego wielkim powrocie. Aktor wciela się w zapuszczonego, mrukliwego profesora, który nagle zaczyna pojawiać się w snach obcych sobie ludzi i po pewnym czasie staje się światowym celebrytą. Film żongluje przeróżnymi gatunkami (od komedii przez dramat aż po wstawki rodem z horrorów), co daje Nicolasowi wręcz nieograniczone pole do tworzenia przeróżnych kreacji w obrębie jednego bohatera. W tym szaleństwie jest metoda! "Dream Scenario" uderza w "cancel culture", w media społecznościowe, w celebrytów, w ludzi, którzy nie potrafią odróżnić świata realnego od wirtualnego. Rola w tym dziele dla aktora tak wszechstronnego jak Cage była jak spełnienie marzeń. Ma tu sceny, gdzie może szarżować bez zahamowań (jednocześnie śmiejąc się przy tym ze swojego okresu memicznego, gdy grał w paździerzach), ma też sceny, gdy musi zagrać postać wyniszczoną, która nie osiągnęła tego, co sobie wymarzyła. Aktor błyszczy tu w każdej sekundzie, sprawia, że nie możemy oderwać wzroku od ekranu, nie wiemy przecież, jakiej wersji Nicolasa możemy spodziewać się w kolejnej scenie. Cage kreacją w "Dream Scenario" udowodnił, że może zagrać wszystko, czego wymagać będzie od niego reżyser.




Miejsce czwarte: "Renfield" (2023)


Kadr za filmweb.pl


Nicolas Cage grający Drakulę - tyle wystarczyło mi, aby polecieć do kina. Nie zawiodłem się. "Renfield" to znakomita krwawa komedia, która jednak najwięcej zyskuje właśnie dzięki Nicolasowi. Cage mógł szarżować tu do woli, tworzy najbardziej brawurową wersję najbardziej znanego wampira, jaką widziało kino. Od aktora aż bije charyzmą, jego mimika jest fantastyczna, idealnie wpasowuje postać staroświeckiego wampira z wybujałym ego do świata współczesnego, gdzie nikt nie traktuje go na poważnie (do pewnego momentu). Nicolas ze swoim ekstrawaganckim, zawadiackim stylem gry sprawdza się w tej komedii idealnie - takiej wersji Drakuli nie było i nigdy już nie będzie. Tak samo jak nie było i nie będzie drugiego Nicolasa Cage'a.




Miejsce trzecie: "Nieznośny Ciężar Wielkiego Talentu" (2022)


Kadr za filmweb.pl


Czego brakowało w szalonej filmografii Nicolasa, a czego oczekiwaliśmy? Tego, by aktor zagrał wariację na temat samego siebie. No i stało się. "Nieznośny Ciężar Wielkiego Talentu" to film, w którym Cage "rozlicza" się ze swoją dotychczasową karierą. Ten obraz nawet nie udaje, że tylko mruga do nas, fanów Nicolasa, oczkiem, on uderza w nas z całym impetem. W dziele tym przewijają się klisze z całego dorobku aktora, to film wręcz nostalgiczny, który mógłby być ostatnim w dorobku tego kultowego ekscentryka. "Nieznośny Ciężar Wielkiego Talentu" daje Cage'owi nieograniczone aktorskie możliwości, z czego ten perfekcyjnie korzysta. Mamy tu więc Nicolasa grającego kreację dramatyczną, mamy tu Nicolasa szarżującego komediowo, mamy tu i oczywiście Nicolasa w roli bohatera kina akcji. Cage pokazuje tu niesamowity dystans do siebie i do swojej kariery, do czego zdolnych byłoby niewielu ludzi z Hollywood. Przez około sto minut seansu pokazuje nam: "Halo, wciąż tu jestem, nigdzie się nie wybieram, bo jestem jednym z najbardziej utalentowanych aktorów na świecie!". Właśnie za to kochamy tego człowieka: może i był na dnie, ale powrócił i znów możemy cieszyć się jego ekscentrycznymi, wręcz szalonymi, kreacjami, które są po prostu zajebiste.




Miejsce drugie: "Pocałunek Wampira" (1988)


Kadr za filmweb.pl


To najstarszy film na tej liście. Nicolas Cage miał wtedy 24 lata, a wielka kariera dopiero nadchodziła. Nie da się ukryć, iż rola w "Pocałunku Wampira" tylko ją napędziła. To jak Cage ukazuje w tym dziele przemianę swojego bohatera to prawdziwy aktorski majstersztyk. Z każdą kolejną minutą projekcji coraz bardziej zmienia się aktorski styl Nicolasa. Zaczynając od bohatera sfrustrowanego kończąc na totalnym odklejeniu postaci od rzeczywistości - Cage cholernie mocno ukazuje napędzające się szaleństwo swojego protagonisty. To właśnie z tego filmu pochodzi najbardziej znany kadr z Nicolasem, który później był tak często przerabiany na memy:


Kadr za filmweb.pl


Wtedy jednak nie mieliśmy do czynienia z rolą memiczną, a z kreacją niezwykle odważną, brawurową, wręcz szaloną. Cage w "Pocałunku Wampira" zachwyca, pokazuje, że nawet w młodym wieku potrafił zagrać wszystko w stylu perfekcyjnym. Ta zmiana stylu aktorskiego z totalnie poważnego na totalnie szalony w prezentowanym dziele po dziś dzień robi ogromne wrażenie.




Miejsce pierwsze: "Kod Zła" (2024)


Kadr za imdb.com

Chwila, czy właśnie pominąłem oscarową kreację Nicolasa w filmie "Zostawić Las Vegas"? Owszem i zrobiłem to z pełną premedytacją. Uważam, że to właśnie teraz, po spłaceniu długów, Nicolas prezentuje najlepszą wersję swojego aktorstwa (za wyjątkiem "Pocałunku Wampira"). Niestety, memiczne lata jego kariery, spowodowały, że nie traktuje się go jako hollywoodzkiej gwiazdy, a to właśnie teraz udowadnia, iż jest aktorem kompletnym, totalnym, który może zagrać każdą rolę. Kreacja w "Kodzie Zła" to jedna z najlepszych ról drugoplanowych, jakie kiedykolwiek widziałem! Cage jest tu przerażający (specjalnie nie publikuję pełnego wizerunku jego postaci - musicie mieć niespodziankę), każde jego pojawienie się na ekranie powoduje, że mamy ciary ze strachu. Tworzy postać tak mroczną, tak okropną, że powinno się nią straszyć wszelkie nieznośne kaszojady (czyli praktycznie wszystkie). Nicolas zagrał tu personifikację czystego zła, stworzył antagonistę tak piekielnego, że piekło, którym straszy się ludzi wierzących, jest niczym w porównaniu do niego. Każde jego wejście, każda jego scena to mrok w najczystszej postaci. Po obejrzeniu "Kodu Zła" naprawdę można mieć koszmary! Nicolas Cage w dziele tym pokazuje, że niewielu aktorów może się z nim równać, pokazuje, że talentem zjada zdecydowaną większość Hollywood. Dla mnie Longlegs (postać portretowana przez Nicolasa) to z marszu ikona światowego horroru. Wielka kreacja wielkiego aktora. Nicolas Cage nie powiedział jednak jeszcze ostatniego słowa. Czy najbliższe lata przyniosą kolejne mistrzowskie kreacje tego aktora? Tak, oczywiście, jestem tego pewny.






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz