Czy czas na zmiany? Za dwa dni w niedzielę OBOWIĄZKOWO ;) Czy jednak czas na zmiany terminarza publikacji tutaj? Zaczynam skłaniać się ku temu, by wypuszczać "repetytoria" w piątki :) Zobaczę, co wyjdzie po statystkach fejsbuka i dam Wam znać ;) Tymczasem zapraszam do notatki :)
NAJLEPSZE Z NAJLEPSZYCH - ROK 1969
"Dzika Banda" - klasyczny przykład antywesternu i jedno z tych dzieł, które trzeba znać. Sam Peckinpah kreśli obraz zdemoralizowanego Dzikiego Zachodu, w którym to przestępcy ścigają przestępców za popełnione zbrodnie. Czy jest tu miejsce na honor? Czy pojawi się tu choć cień dobra? Czy zło pozostanie złem? Nie chcę Wam nic zaspoilerować, musicie przekonać się sami. Wiedzcie jednak, że za tym festiwalem brutalności (ostrzegam: tu naprawdę krew leje się gęsto!) kryje się świetne studium psychologiczne, kapitalna opowieść z morałem. "Dziką Bandę" charakteryzują ponadto fenomenalny montaż (jeden z głównych bohaterów tego filmu!), genialny soundtrack oraz znakomite kreacje aktorskie. No i oczywiście, gwarantuję Wam, finałowej strzelaniny nie zapomnicie do końca życia: to jedna z najlepszych scen w całej historii kina. Obraz Sama Peckinpaha po dziś dzień robi ogromne wrażenie, kompletnie się nie zestarzał - klasyka kina.
"Easy Rider" to bez wątpienia jeden z najważniejszych filmów poświęconych szeroko pojętemu zagadnieniu wolności. Podróż głównych bohaterów przez USA doskonale pokazuje podział amerykańskiego społeczeństwa - część ludzi traktuje protagonistów jak przyjaciół, zdecydowana większość wręcz jak wrogów. Czy można dążyć do bycia wolnym, do wyjścia poza masowe schematy, w tak zróżnicowanym kraju? Najsmutniejsze w tym filmie jest jednak to, jak jest uniwersalny i jak się nie zestarzał. Po dziś dzień przecież jesteśmy świadkami nienawiści do "inności" (celowo wzięte w nawias), którą napędzają konserwatywne osobistości. Po dziś dzień słyszymy wulgarne hasła kierowane do osób, które według tradycjonalistów nie wpisują się w ich zaściankowe myślenie. Smutne to, acz prawdziwe. "Easy Rider" Wami wstrząśnie (zwłaszcza następujący nagle finał), skłoni do refleksji. A to wszystko przy znakomitym, jednym z najlepszych, soundtracków w historii - wybitnych utworów jest tu pełno, acz, co oczywiste, na pierwszy plan wysuwa się legendarne "Born to be Wild". Wyruszcie w drogę z Hopperem, Fondą i Nicholsonem - będzie to podróż ciężka, acz to podróż, którą odbyć musicie.
"Butch Cassidy i Sundance Kid" również wpisują się w nurt kina chwalącego wolność. Pomimo, że główni bohaterowie to przestępcy, przez cały film z nimi sympatyzujemy. Kibicujemy im, gdyż pragną wspomnianej wolności, gdyż nie chcę podporządkować się narzucanym prawom. Ich antagonistami są zawodowi stróże prawa, pozbawieni jakichkolwiek emocji. Powstaje tu wyraźna linia podziału. Chcemy, by to Butch i Sundace osiągnęli swoje cele, gdyż są po prostu niezwykle ludzcy: mają poczucie humoru, uczucia... Choć zdajemy sobie sprawę, że ich sprawa skazana jest na klęskę, chcemy, by wygrali, by pokonali system. Porywająca fabuła, rewelacyjne dialogi, cała masa zapadających w pamięci scen (finał czy jazda przy rytmach "Raindrops keep fallin' on my head") oraz oni, niesamowity duet Newman-Redford powodują, że dzieło to zasłużenie uznawane jest za kultowe. Kolejna pozycja obowiązkowa dla każdego kinomana.
"Jak wkurzać ludzi" - kochacie poczucie humoru Monty Pythona? Jeśli odpowiadacie właśnie twierdząco (a da się odpowiedzieć na to pytanie inaczej?), musicie znać tę pozycję. Ta, powstała PRZED "Latającym Cyrkiem", już obrazuje to, czym zasłynie Monty Python: absurdalne i abstrakcyjne poczucie humoru. Skecz w samolocie i skecz z rozmowy o pracę rozwalają system; na dziele tym popłaczecie się ze śmiechu. Komediowy klasyk i początek wielkiej kariery najlepszej grupy komediowej w historii.
Tego filmu w "piątce" nie mogło zabraknąć. "Bitwa o Anglię" ma wady, jednak po prostu przykuwa nas do ekranu. Fenomenalne sceny bitew w przestworzach (zaryzykuję stwierdzeniem, że pobite dopiero przez "Top Gun: Maverick"), znakomici aktorzy (z Michaelem Cainem, Laurencem Olivierem i Robertem Shaw na czele), kapitalne zdjęcia oraz znakomity wątek polskich pilotów powodują, że film ten wciąga nas od pierwszych chwil. Dla mnie to bezsprzeczna klasyka kina wojennego!
Pozostałe pozycje obowiązkowe z roku 1969:
- "Most na Renie"
- "Zmierzch Bogów"
- "W Tajnej Służbie Jej Królewskiej Mości"
- "Pan Wołodyjowski"
- "Włoska Robota"
- "Popierajcie Swego Szeryfa"
- "Młot na Czarownice"
- "Zbrodniarz, Który Ukradł Zbrodnię"
- "Tylko Umarły Odpowie"
- "Kolty Siedmiu Wspaniałych"
Moja lista hańby - filmy z roku 1969, które chciałbym zobaczyć, a nie miałem okazji:
- "Czyż nie dobija się koni?"
- "Nocny Kowboj"
- "Struktura kryształu"
- "Anna tysiąca dni"
- "Moja noc u Maud"
- "Złoto MacKenny"
- "Satyricon"
- "Klan Sycylijczyków"
- "Jarzębina czerwona"
- "Armia cieni"
- "Sąsiedzi"
[Nie da się ukryć, iż jeśli chodzi o klasykę to w przypadku roku 1969 mocno dałem dupska :D]
P.S. Wiem, brakuje tu przygód Franka Dolasa, acz "Jak Rozpętałem Drugą Wojnę Światową" swoją PREMIERĘ miało w roku 1970 (data produkcji to rok 1969), zatem zagości w kolejnej notatce ;)







Brak komentarzy:
Prześlij komentarz