PONIŻSZA RECENZJA OBRAŻA UCZUCIA RELIGIJNE. NIE MAM ZAMIARU SIĘ HAMOWAĆ, ZATEM BĘDZIE GRUBO I MOCNO. JEŚLI CI TO NIE PRZESZKADZA, ZAPRASZAM DO NOTATKI - ZASTRZEŻENIE: NAPRAWDĘ WCHODZISZ NA WŁASNĄ ODPOWIEDZIALNOŚĆ. JEŚLI JEDNAK RELIGIA JEST DLA CIEBIE WAŻNYM ELEMENTEM ŻYCIA CODZIENNEGO, LEKTURY NIE ZALECAM - NIE CHCĘ OTRZYMAĆ POZWU ;)
21.37, 02.04.2005 (cyfry te stanowiły hasło do maila Dworczyka - a nie, wróć, jego hasło to było zapewne "kochamprezesa123") roku. Siedzę sobie, oglądam, jak co tydzień, "Kryminalnych". Adam Zawada ma właśnie dorwać kolejnego bandziora, a tu ciach, czarny ekran, bo Jan Paweł II teleportował się do nieba. No kuźwa, tak się nie robi, nie mógł poczekać tych dwudziestu minut, które zostały do końca epka? W tamtych czasach nie było MAXa, by sobie powtórkę włączyć... Ehh... Od zgonu Karola mija właśnie dwadzieścia lat. Dla twórców religijnych paździerzy filmowych to dobry powód, by stworzyć kolejny szrot. Zresztą, oni zawsze znajdą pretekst, by zrealizować jakieś gunfo...
"21.37" to film mem. Serio. Nie niesie żadnych wartości, nie ma żadnego przekazu, ba, zawiera masę kłamliwych informacji (przykład: Krzysztof Ziemiec przedstawiony jest tu jako dziennikarz, a nie jako pisowska prostytutka). Reżyser Mariusz Pilis ("polecam" również jego dzieło "Teraz i w godzinę śmierci" - to jeden z najgorszych filmów propagandowych w dziejach) pewnie się ze mną nie zgodzi i stwierdzi, że stworzył rzetelny film o tym, co działo się w Polsce po śmierci papieża - szkoda tylko, że, jak widać po tym dziele, myślenie nie jest jego mocną stroną.
"21.37" składa się z bezsensownie zlepionych scen, w których wypowiadają się jakieś randomy, zapewne kumple reżysera. No i pitolą, jak to wszystko po śmierci papieża się zmieniło, jak to wszyscy się kochali, jak to świat się zatrzymał, jak to szatan dostał po ryjcu tym zgonem tak mocno, że siedział w piekle z podkulonym ogonem (serio, tak było). Jest też i wspomniany wcześniej pisowski Goebbels, który opowiada bzdury o tym, jak to jakieś siły chcą zniszczyć kościół katolicki (zapewne chodziło mu o Nergala, Tuska, Sorosa, Gatesa, Motomyszy z Marsa, Teletubisie i Misia Colargola, ale nie wymienił ich z nazwisk, musiałem sam się domyślić). No i to kumpelskie kółko wzajemnej papieżakowej adoracji opowiada jakieś anegdotki, jak to ten rzułty zgon zmienił też ich życia... Historie te... o kurła, są tak mocarne, że aż muszę je przytoczyć, dowalę Wam spoilery, spłonę za to w piekle (tu powinna wlecieć muzyka z "Familiady", bo zrobiło się sucho). Teraz muszę zrobić sobie jednak przerwę - jadę do piekła, by spytać przełożonego, czy dostanę jakąś nagrodę za to, że przeżyłem seans "21.37".
Antychryst z podziemi Was pozdrawia i każe przekazać, że przez to, że pomarańczowy clown z Ameryki oclił i piekło, to nagród za przeżycie seansu "21.37" jednak nie będzie...
Już wróciłem. Zapamiętałem dla Was dwie historie (jest ich w tym obrazie więcej, ale były tak nudne, że na samą myśl o nich zasypiam), które zaprezentowano nam w "21.37". Pierwsza opowiada o małżeństwie jakiś ludków, co to brali ślub akurat w momencie, gdy Jan Paweł II poleciał do nieba w Papakopterze. Siedzą, pitolą, a za obraz służy wtedy, zmontowany chyba w Power Poincie film, w którym baba w sukni wsiada do samochodu, później stoi sobie z chłopem w kościele, a na koniec przyjmuje życzenia poza świątynią (mogli się zgłosić do mnie - lepszy montaż tego filmu ślubnego zrobiłbym w Excelu). Banany na mordach, a wokół ludzie klęczą i płaczą, bo papież się desantował z tego świata. No i małżeństwo to opowiada, jak to Jan Paweł II ich wybrał, że to specjalnie kipnął, jak brali ślub. Uznają się za wybrańców, za błogosławionych przez Karola, człowieka który ubierał się na biało. Film ze ślubu pokazuje, że jak przyjęli już wszystkie życzenia, to raczyli klęknąć i też płakali za papieżem. Wiadomo, kasiorka z kopert ważniejsza, a po jej otrzymaniu można i za Janem Pawłem II zachlipać i twierdzić, że zostało się wybrańcami jak jakiś Neo. Druga opowiastka przedstawia kiboli Wisły i Cracovii. "21.37" przypomina moment, gdy nie mordowali się maczetami, gdy pojednali się na wspólnej mszy świętej. Mamy zatem przebitki, jak neandertale z Cracovii i neandertale z Wisły stoją ramię w ramię, słuchając kazania. Cóż, jak dobrze wiemy, papież papieżem, troglodyci dosyć szybko o nim zapomnieli i znów zaczęli się ciąć chińskimi narzędziami z Castoramy. Kibolska historyjka z "21.37" przedstawia neandertala z Wisły, który na tyle wtedy pogodził się z neandertalem z Cracovii, że ten drugi pozwolił mu być chrzestnym swojego dziecka. Czaicie jaka to piękna i wzruszająca opowiastka? Łzy same lecą do oczu, motorniczy bije brawo, a geje tańczą poloneza. Aaaa, zapomniałem dodać - panowie są rodziną i złapali spinę o kibicowanie jakimś paździerzowym klubikom. No cóż, zawsze wiedziałem, że w głowach kiboli hula wiatr, więc zaskoczony nie byłem.
No i wiadomo, w "21.37" nie mogło zabraknąć i jego, bossa wszystkich bossów, mafioza ponad innych mafiozów, człowieka, który nie wie i nie pamięta - kardynała Dziwisza. Celebryta, który znany jest tylko z tego, że ujawnił materiały, które miały pozostać tajne i z tego, że podążał krok w krok za Wojtyłą, nie ma zbyt wiele do gadania w tej produkcji. Pitoli jakieś standardowe farmazony, że Jan Paweł II był największym Polakiem w dziejach, że był wspaniały, bla bla bla. Jako jednak, że "21.37" przedstawia Karola tylko po jasnej (rzułtej) stronie mocy, to Dziwisz znów nie musi nic pamiętać. Grunt, że hajs się zgadza i grunt, że do końca życia pozostanie kościelnym gwiazdorem - celebryta godny watykańskiej mafii.
"21.37" od strony realizacyjnej zachwyca. Nie no, co Wy, jaja sobie z Was robię. Pamiętacie paździerzowe filmidła z komunii czy innej studniówki? No, to tu jest jeszcze gorzej. Twórcy bez składu i ładu powrzucali tu randomowe materiały archiwalne, a to z wizyt papieża w Polsce, a to z Watykanu, a to od kumpli kościelnej mafii z SB... Chaos większy niż w Lidlu, gdy rzucają Crocsy na promocji. Zdjęcia to już w ogóle inny level patologii. Operator raz filmuje rozmówców od frontu, raz od spodu, raz z boku... Dobrze kurła, że nie potrafił zrobić salta z kamerą, bo pewnie i takie ujęcia by się pojawiły. Co to kurła jest?! Nie można ustawić kamery normalnie czy o kij tu chodzi? Niestety, twórcy "21.37" odkryli też drona. Ten sprawiał im chyba już seksualną frajdę, bo latają nim wszędzie. Nawet Patryk Vega tyle dronami nie latał... Chociaż chwila... A jeśli to nie dron, a Duch Święty fruwał z kamerą? Kurde, to się gołąb ostro napracował...
Faktem jest jednak to, że na moim seansie było naprawdę sporo luda. Co prawda 88,54% to emeryci, ale nie zmienia to faktu, że film na siebie zarobi. Tak myślę, bo na oko, budżet tej produkcji wyniósł 21,37 złotego, a to tylko dlatego, że Dziwisz zapewne chciał swoją działkę. Może dla mnie oglądanie tego ścieku było prawdziwym cierpieniem, jednak dla emerytów na sali zupełnie odwrotnie... Starsi ludzi w trakcie seansu płakali, a na koniec część wstała i biła brawo. Chciałbym, aby płakali nad fatalną realizacją tego dziełka, a bili brawo z radości, że seans w końcu się skończył, ale zapewne im się jednak podobało... Także, jeśli macie od 79 do 128 lat, to istnieje szansa, że film Wam się spodoba. W innym przypadku będziecie woleli wydłubać sobie oczy niż to cosio oglądać...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz