1969 rok przyniósł prawdziwy przełom, przyniósł prawdziwie kosmiczne doświadczenie. Nie, nie chodzi o lądowanie na Księżycu. Nie, nie chodzi o premierę "Dzikiej Bandy". Nie, nie chodzi o likwidację komunikacji tramwajowej w Legnicy. W 1969 roku premierę miała płyta, która na zawsze zmieniła oblicze muzyki. To wtedy do sklepów trafił debiutancki krążek zespołu Led Zeppelin. To wtedy zaczęła się nowa era.
"Becoming Led Zeppelin" to film dokumentalny, w którym śledzimy kariery Johna Bonhama, Johna Paula Jonesa, Jimmiego Page'a i Roberta Planta (mała prywata: byłem na jego koncercie w Dolinie Charlotty w 2015 roku i była to jedna z najbardziej magicznych nocy mojego życia!) poczynając od ich dzieciństwa aż do momentu wydania płyty "Led Zeppelin II" (i tego co nastąpiło krótko po jej premierze). Nie usłyszycie tu zatem "Black Dog", "Immigrant Song" czy "Stairway to Heaven", ale głośno wybrzmią chociażby "Dazed and Confused" czy "Whole Lotta Love". Bernard MacMahon zabiera nas w sentymentalną podróż pełną ciekawostek, anegdot oraz, co najważniejsze, przepięknej muzyki. Ten film to historia narodzin jednego z najważniejszych zespołów w dziejach. To historia chłopaków, którzy mieli marzenia, którzy jednak nie spodziewali się, że dokonają prawdziwej rewolucji.
"Becoming Led Zeppelin" nie powiela błędów większości filmów dokumentalnych poświęconych muzykom i nie jest sztampową historią o tym, jak dzień po dniu, ktoś stał się sławny. To rozbudowana historia opowiedziana z perspektywy muzyków. John Paul Jones, Jimmy Page i Robert Plant OSOBIŚCIE przedstawiają zatem swoje trzy, bardzo różne, biografie - z perspektywy każdego z nich usłyszycie o dorastaniu w powojennej rzeczywistości, o ich rodzinach, o narodzinach ich miłości do muzyki, o ich inspiracjach, o zbieraniu przez nich doświadczeń muzycznych. Gdzie w tym wszystkim jest John Bonham? Perkusista nienawidził udzielać wywiadów, zmarł w 1980 roku (po jego śmierci przyjaciele rozwiązali zespół, nie chcąc grać z nikim innym pod tą nazwą)... Na szczęście z pomocą twórcom przyszły odnalezione archiwa. Reżyser wykorzystał niepublikowany do tej pory wywiad z Bonhamem, "wygładził" jego wypowiedzi cyfrowo, wplótł je odpowiednio w film, wydaje się, jakby perkusista siedział ze swoimi przyjaciółmi w czasie tworzenia "Becoming Led Zeppelin"! Są to najbardziej poruszające fragmenty całości - widać, jak Jones, Page i Plant tęsknią za swoim przyjacielem, widać ogromne wzruszenie, gdy słyszą jego głos.
Panowie spotkali się w odpowiednim miejscu, w odpowiednim czasie i odpowiednio się uzupełniali - ta cała siła dała płomień, który przerodził się w Led Zeppelin, zespół, który stworzył muzykę na nowo. Nie wszystko jednak szło gładko od początku, zwłaszcza w Wielkiej Brytanii, skąd się wywodzą (Brytyjczycy początkowo nie mogli zrozumieć fenomenu zespołu - to zawsze był dziwny naród). Widzimy jednak, jak w krótkim czasie, Panowie przechodzą drogę od niszowej kapeli (znakomity jest fragment jednego z pierwszych koncertów kapeli, gdy publiczność zatyka uszy, nie rozumiejąc tego, czego są świadkami) do numeru jeden na listach przebojów (a film i tak kończy się jeszcze przed największymi osiągnięciami zespołu) detronizując na nich dwie największe wtedy światowe potęgi w postaci Rolling Stonesów i Beatlesów. Reżyser z montażystą perfekcyjnie łączą materiały archiwalne z aktualnymi wypowiedziami muzyków kreśląc pełen obraz drogi na szczyt. Odpowiednio wybrzmiewa tu muzyka (PEŁNE wykonania danych utworów z archiwalnych występów, bez żadnych cięć czy skrótów!), odpowiednio wybrzmiewa tu historia, odpowiednio wybrzmiewa tu skala i szybkość sukcesu. W czasie projekcji usłyszycie masę ciekawych anegdot (choćby o tym, jak John Paul Jones i Jimmy Page jako muzycy sesyjni brali udział w nagrywaniu bondowskiej piosenki do filmu "Goldfinger"), wzruszycie się (w momencie, gdy muzycy słyszą, jak we wspomnianym wcześniej wywiadzie, wypowiadał się o nich Bonham), srogo się ubawicie (panowie mają świetne poczucie humoru)... To przeszło dwie godziny seansu pełnego różnorodnych emocji w towarzystwie wspaniałych ludzi i fenomenalnej muzyki.
W momencie, gdy Amerykanie wiwatują na ulicach na cześć Armstronga, Aldrina i Collinsa, załogi Apollo 11, która wylądowała na Księżycu, Led Zeppelin odbierają swoją pierwszą Złotą Płytę. W tej jednej chwili, świat zmienia się na zawsze. Dwa kluczowe dla historii naszej planety wydarzenia dzieją się w tym samym momencie. To dzień tryumfu, to dzień zwycięstwa, to dzień, który sprawił, że nic nigdy nie było już takie samo. "Becoming Led Zeppelin" doskonale wykorzystuje ten moment i dzięki znakomitemu montażowi aż czujemy ciarki na całym ciele. Zaczynamy sobie zdawać sprawę z tego, co wtedy zaszło. Tu nie ma przypadku - to musiało się tak skończyć. Nastąpił przełom. Dokonało się. Nadeszła rewolucja technologiczna i kulturowa!
"Becoming Led Zeppelin" to bezsprzecznie filmowe arcydzieło, dokument niezwykły, godny tych muzycznych tytanów. Pierwsze 10/10 w tym roku zostaje oficjalnie przyznane. Czy będzie to film roku? Cóż, konkurencja nie śpi, Tom Cruise już tu biegnie... ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz