sobota, 2 stycznia 2016

2015 oczami Wikinga





 
Jak co roku postanowiłem poświęcić trochę czasu na podsumowanie tego, co spotkało nas w ciągu ostatnich 365 dni. Niestety, tym razem nie było tak różowo, jak w ostatnich latach. 2015 to przede wszystkim rok rozczarowań - większość produkcji na które czekałem, prezentowała poziom, co najwyżej, średni, a jak już wzbijały się na wyższy level, to i tak posiadały jakieś mankamenty. Były wybitne wyjątki, owszem - jednak jest ich tak mało, że bardzo łatwo je podliczyć i będzie to widoczne w podsumowaniu. Zacznijmy zatem.






Największa niespodzianka: Daisy Ridley (szczerze? Kompletnie w nią nie wierzyłem - po seansie byłem w szoku. Zdecydowanie najjaśniejszy punkt nowych "Gwiezdnych Wojen" i gdyby nie pewna osoba, o której przeczytacie troszku niżej, wybrałbym ją "najlepszą aktorką pierwszoplanową")







Największe rozczarowanie: "11 Minut" (wygrać w tak mocno obsadzonej u mnie kategorii, to olbrzymia sztuka. Ten film jest jednak tak żałosny, tak słaby, tak tragiczny, że brakuje na to słów. Dalej nie wiem, jakim prawem został zgłoszony do Oscarów - chyba tylko za nazwisko reżysera. Patologiczny szajs, który TRZEBA omijać)





 


Najlepsza scena: pożegnanie Paula Walkera w "Szybkich i Wściekłych 7" (tak pięknej sceny chyba nikt nie oczekiwał - było wiadomo, że Vin nie pozwoli na to, by jego przyjaciel został pożegnany w żałosny sposób, ale nikt też chyba nie oczekiwał tak wzruszających i wyciskających łez fragmentów. Coś niesamowitego.)








Najlepsza scenografia: "Crimson Peak" (a krytykujcie sobie, ile chcecie - mi się ten film cholernie podobał, a scenografia po prostu urywa tyłek!)









Najlepsze zdjęcia: "Everest" (za ukazanie jednoczesnego piękna i grozy przyrody)/"The Walk" (za to, że człowiek z lękiem wysokości (tak, ja) mógł sobie fajnie "pojeździć" z kamerą w górę i w dół kilkadziesiąt razy)/"Mad Max: Na Drodze Gniewu" (za idealne zobrazowanie szaleństwa tego dzieła)/"SPECTRE" (za to, że ujęcia dynamiczne jak i statyczne mogą być równie efektowne) - no po prostu nie potrafiłem się na jeden film zdecydować ;D Ale ja tu układam zasady, zatem musicie to zaakceptować :D









Najlepszy montaż: "Steve Jobs" (tu wątpliwości po prostu być nie może - arcydzieło montażu)








Najlepsze efekty specjalne: "Mad Max: Na Drodze Gniewu" (bezsprzecznie, absolutnie, bezsprzecznie!)









Najlepszy dźwięk: "Jurassic World" (za to, że odgłosy dinusiów brzmią tak samo genialnie jak kiedyś - ehhh, nostalgia mnie wzięła)









Najlepsza muzyka: "Makbet" (no sorry, ale takie połączenie ciszy z epickim wykonaniem szkockich motywów masakruje uszy - miazga!)








Najlepsze kostiumy: "Mad Max: Na Drodze Gniewu" (za to całe, zbzikowane, wymyślanie coraz to nowszych wdzianek dla coraz to nowszych przeciwników)










Najlepsza charakteryzacja: "Mad Max: Na Drodze Gniewu" (za samą Furiosę się należało!)









Najlepsza aktorka drugoplanowa: Kate Winslet - "Steve Jobs" (w 2015 była bezsprzecznie najlepsza - wynika to jednak z faktu, że nie miała żadnych kontrkandydatek)








Najlepszy aktor drugoplanowy: Benicio Del Toro - "Sicario" (to co robi z tak prosto skonstruowaną przez scenarzystów postacią, zasługuje na wszelkie laury - absolutny majstersztyk!)








Najlepsza aktorka pierwszoplanowa: Charlize Theron - "Mad Max: Na Drodze Gniewu" (narzekaliście, że w kinie nie ma już genialnych ról kobiecych? No to macie za swoje! Jedna z najciekawszych postaci filmowych w ostatnich kilku(nastu) latach!)








Najlepszy aktor pierwszoplanowy: Tom Hardy - "Mad Max: Na Drodze Gniewu", "System", "Legend" (to był jego rok - cztery [dziękuję za poprawkę, Agato ;)] totalnie różne role, trzy absolutne zwycięstwa. Czekam na odpowiedź Bale'a, bo na razie Tom wysunął się w moim rankingu najlepszych aktorów globu na pierwsze miejsce. I nie, nie zapominam o wybitnej kreacji Fassbendera w "Steve'ie Jobsie" - musiał jednak ustąpić miejsca Hardy'iemu, bo ten w 2015 urywał jajca w każdej kreacji)








Najlepszy scenariusz: "Steve Jobs" (można oprzeć film tylko na dialogach odbywających się wyłącznie w zamkniętych przestrzeniach? Można i to w wielkim stylu - maestria Sorkina)








Najlepszy reżyser: George Miller (żeby stworzyć takiego "Mad Maxa" trzeba być szaleńcem z nieograniczoną wyobraźnią - kozak nad kozakami!)




Najlepszy film:


12. "Sól Ziemi"
11.  "Mistrzowie"
10. "Ziarno Prawdy"
9. "The Walk"
8. "Sicario"
7. "Everest"
6. "Makbet"
5. "Sharknado 3" (nie, to nie jest trolling)
4. "SPECTRE"
3. "Kung Fury"
2. "Steve Jobs"



A zwycięzca mógł być tylko jeden:







"Mad Max: Na Drodze Gniewu" 


Uzasadnienie? A jest konieczne? Szalone, zakręcone, efekciarskie, niesamowite kino. Dzięki takim produkcjom wiem, za co kocham filmy.






Czego sobie można życzyć po 2016? Tego, by wszystkie filmy, na które czekamy, były warte tego oczekiwania. Nadchodzi masa głośnych premier, więc sądzę, że po słabym 2015 nadejdzie 365 dni totalnych petard. Tego sobie i Wam życzę!








6 komentarzy: