Kultowości "jedynki" nie da się podważyć - szybkie, klimatyczne, dynamiczne kino akcji z Neesonem podbiło serca widzów na całym świecie i status "dzieła kultowego" uzyskało wraz z pierwszym seansem. Nie dziwiło zatem to, iż po paru latach na ekranach kin pojawił się sequel. Produkcja średnia, do której fabułę pisało dziecko z podstawówki, nie miała już tego blasku "jedynki" - takie filmy powinny lądować od razu na półce DVD/Blu Ray. Znów minęło kilka wiosen i na ekrany trafiła trzecia, podobno, ostatnia część serii. Bez szumu medialnego, z małą ilością materiałów promocyjnych (nie pamiętam, kiedy, jakby nie patrzeć, film celujący w spory hajs dysponował tak małą ilością trailerów, spotów, czy klipów), co powinno niepokoić. Specjalnie dla Was (:D) wybrałem się sprawdzić, co tam w trawie piszczy.
Chyba nie muszę pisać, jak to się skończyło, prawda? Ale co mi tam, już tyle się naprodukowałem we wstępie, to i reckę napiszę do końca. Zacznę od zdania oczywistego: "trójka" jest filmem jeszcze słabszym od "dwójki", a Megaton to największe reżyserskie beztalencie w historii. Wszystko jasne - jeśli zatem nie chce Wam się czytać dalszej części tekstu, to możecie odpuścić ;)
Ale po kolei. Jest morderstwo, jest bijatyka i jest porwanie. Bryan zaczyna mieć bardziej przerąbane niż Paul w "Życzeniach Śmierci". Cóż jednak poradzi, takie życie ultrakomandosa. Ale przecież głupi punkt wyjściowy powinien stać się pretekstem do porządnego łubu-bubu, a staje się pretekstem do... nudnego, męczącego, bezkrwawego łubu-dubu z jednym z głupszych finałów, jakie widzieliście. Niestety, "Uprowadzona 3" powstała w całości na kolanie - nie dziwi mnie już brak materiałów promocyjnych - po prostu co mogli, to wykorzystali. Z tego filmu nie da się więcej wyciąć! Jak kino akcji może być tak nudne?!
W sumie odpowiedź jest łatwiejsza niż można się tego spodziewać i nie wymaga zbyt długiej dedukcji. To duet Besson-Megaton... Ten pierwszy staje się moim "ulubieńcem" - od ładnych paaaaaaaaruuuuu lat masowo pisze denne scenariusze i reżyseruje denne filmy. Mam nieodparte wrażenie, iż ten człowiek wynalazł program "Scenariusz Mejker", klika "generuj" i bach, tekst do filmu gotowy. Nie ma opcji, by myślący facet, świadomie, pisał taki chłam. W "Uprowadzonej 3" dialogi są tak słabe, schematyczne, tragiczne, żałosne, .... (w tym miejscu wpiszcie inne słowo, które kojarzy się z chłamem), że to się w głowie nie mieści. Facet, jak nie masz pomysłu, to nie pisz scenariuszy! Wiem, marudzę, bo to przecież kino akcji, więc nawet debilny pretekst do zawiązania akcji może być początkiem genialnej naparzanki. Niestety, nie jest. Akcja toczy się według schematu, idiotyzmów jest od groma (jednak, co oczywiste, mniej niż w nowym "Hobbicie"), a dialogi są bardziej czerstwe niż w "Klanie". Na miejscu Bryana bym się wkurzył, usiadł i rzekł: "Pier..., nie robię". Zastanawiam się, czy przypadkiem Besson nie potrzebuje współpracowników - jak za napisanie takiego chłamu można dostać hajs, to się zgłaszam. Teraz, natychmiast! Dzień roboty i pieniążki na życie są. Najłatwiejszy hajs świata - a nie, jednak nie, Jackson zgarnął łatwiejszy za swoją nową, shitową trylogię. W każdym razie Besson znów dał zadka i skłaniam się ku teorii, którą sam wymyśliłem (:D), iż gorszych scenariuszy nie piszą do filmów z Seagalem. Masakra... No i mój drugi "idol" - Oli Megaton. Ten to jest wafel. Zaczął dobrze - trzeci "Transporter" był kinem fajnie zrealizowanym, seans sprawiał frajdę, a filtry użyte przy zdjęciach były naprawdę kapitalne. Tylko, że potem, w każdym kolejnym filmie... robił dokładnie to samo, zmieniając swój styl w szajs, który udaje, że ulepsza (nikt tego nie widzi). Od dziś, jak zobaczę na plakacie nazwiska Besson i Megaton, będę wiedział jedno: omijaj kino, nie wydawaj kasy... Oli chciał ulepszyć styl Morela, a wszystko spartolił. Ale tak to jest, jak się jest kasztanem i o reżyserii nie ma się pojęcia. Pewnie przy każdym ujęciu dzwoni do Bessona i pyta, co ma robić. Megaton ma swój styl, tyle, że ten styl jest z filmu na film coraz gorszy. Te filtry już się przejadły, a niby szybki montaż, okazuje się klapą spowalniająca akcję. Chłopie, zrezygnuj z reżyserii! Zajmij się czymś pożyteczniejszym - choćby liczeniem ziarenek piasku na plaży! To wyjdzie wszystkim na dobre!
O zdjęciach poniekąd już wspominałem - styl Megatona musi mieć ten jeden, ściśle określony typ ujęć. Fakt, niektóre są efektowne, jednak w większosci to powtórka z tego, co widzieliśmy w jego wcześniejszych filmach. Ziarenkowatość obrazu, widoki z lotu ptaka, czy szybki ruch kamery przy bijatykach - mi się to już znudziło, a w przypadku "Uprowadzonej 3" powodowało, że zaczynałem zasypiać. Na kinie akcji... Ileż razy można to oglądać?! A najlepsze jest to, że operatorzy się zmieniają, a to wygląda cały czas tak samo. To jest normalne? W jednym, dwóch filmach ok, ale tak ciągle to powtarzać? Gościu się nie rozwija, robi cały czas to samo. Założę się, że w całej swojej "karierze" nie zrobi żadnego filmu bez Bessona, ŻADNEGO. Ktoś inny zaakceptowałby taką stagnację? Wątpię...
Ale są elementy, które dążą do tego, by uratować ten film przed totalną katastrofą. Pierwszy to... muza. Tu się zdziwicie, bo to kompletnie nie moje klimaty (trudno mi nawet określić styl), ale do wydarzeń ekranowych i nieszczęsnego stylu Megatona pasuje naprawdę dobrze. Nie przeszkadza, ratuje niektóre sekwencje - jestem na tak! Nie jest to ten typ soundtracku, który chciałbym mieć na płycie - ba, to nie jest muzyka, która sprawdzi się poza tym filmem. Jednak na ekranie "prezentuje" się zacnie. A to już naprawdę sporo dobrego.
Ale umówmy się - najważniejszy jest tu ktoś inny. Tak, Liam. I znów muszę napisać, że facet ciągnie ten film, stara się ratować najgłupsze sceny (czyli cały film), a nawet wypowiada swoje żałosne kwestie w taki sposób, że brzmią realistycznie. Neeson to bezapelacyjnie największy plus tej produkcji. Idealnie pasuje do roli Bryana, co już wiedzieliśmy, a teraz jedynie to potwierdza. Troszku się zestarzał, nie jest już tak samo przygotowany fizycznie jak do pierwszej części, ale dalej daje z siebie wszystko. Szkoda, że z resztą obsady nie jest już tak dobrze. Famke jest sztuczna i niezwykle nieprzekonująca, a Maggie zrobiła się w "trójce" jakaś niezwykle marudząca (w pewnych momentach cholernie wręcz irytuje). Najgorszy jest tu jednak Forest Whitaker. Ale w sumie czego się spodziewałem? Facet bierze każdą rolę, masowo tworzy tą samą kreację. W "Uprowadzonej 3" miał dorównywać Bryanowi, a jego brak charyzmy i sztuczność wypowiadania kwestii są tak masakrycznie złe, że gorsze być nie mogły. Co się stało z tym człowiekiem? To naprawdę bardzo dobry aktor, a ostatnio odwala niesamowitą manianę - ma jakieś długi, niczym Kejdżu? Nie wierzę, że można się tak zniszczyć... Forest, zjedz Snickersa, wyjdzie to tylko na dobre.
Nie mogę napisać, że się rozczarowałem - wiedziałem, że hitu nie będzie. Ale że ten film będzie gorszy od "dwójki" to już zaskoczenie. Niestety, Megaton i Besson z roku na rok są coraz gorsi - pozostaje mieć nadzieję, że obaj wezmą sobie dłuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuugi urlop i dadzą nam spokój. Mam dość tej masówki, mam dość obu - mam nadzieję, że nie planują czwartej "Uprowadzonej", bo, niestety, finał "trójki" zapowiada, że może być różnie...
Ocena:
3/10
Masz dziwną skłonność do katowania się filmami, o których wiesz że i tak będą beznadziejne ;) Ale recenzje oczywiście genialne, bardzo dosadne i błyskotliwe (tę dot. Hobbita też mam na myśli). Uprowadzoną 3 pewnie i tak obejrzę z sympatii dla Neesona.
OdpowiedzUsuńJa po prostu wybieram to, co chcę zobaczyć na wielkim ekranie :) Jutro idę na "Fotografa" :) I trza "Foxcatchera" obadać :) A za tydzień "Haker" Manna :) Tyle filmów, tak mało czasu ;/
UsuńNajważniejsze, że film nie jest nijaki. Zobacz, jak można się na jego temat rozpisać :D
OdpowiedzUsuńP.S. W ZS mówi się na ludzi "wafel"? ;)
W wielu miejscach mówi się ludzi "wafel" :D U Was nie? :D
Usuńnie e ;) a przynajmniej nic o tym nie wiem:D
UsuńAle przynajmniej zmieniliście prezydenta, taki plus ;)
Usuń"Nie mogę napisać, że się rozczarowałem - wiedziałem, że hitu nie będzie. Ale że ten film będzie gorszy od "dwójki" to już zaskoczenie." - też wiedziałam, że hitu nie będzie i spodziewałam się, że "trójka" wypadnie gorzej niż "dwójka". Nie spodziewałam się jednak, że wyjdzie tak źle, a scenariuszowo będzie tak kulawa. Wielki smutek! :(
OdpowiedzUsuńGorzej, że wszystko wskazuje na to, iż powstanie i "czwórka", bo "trójka" kosi spory hajs w Ameryce...
Usuń