środa, 21 stycznia 2015

Dziękuję LEGENDO!




No i stało się - kolejna piłkarska gwiazda zawiesiła buty na kołku. Choć gwiazda, w przypadku TEGO gracza, to za mało. To prawdziwa legenda, napastnik kompletny, niesamowity, wybitny. Mógł być niewidoczny przez 90 minut, a potem nagle pojawiał się w odpowiednim miejscu i strzelał bramę decydującą o zwycięstwie. David Trezeguet, bo o nim mowa, powiedział wczoraj dość.

 
Chyba nie muszę dodawać, że najlepszy okres swojej kariery spędził w Turynie, godnie nosząc biało-czarne barwy. Wraz z Del Piero tworzyli duet, którego bała się cała Europa. Naprawdę cała. Byli w stanie zniszczyć każdą defensywę, przejść każdego rywala, pokonać nawet najlepiej dysponowanego bramkarza. Trezeguet to napastnik, których już, wbrew pozorom, nie ma tak wielu. Niezwykle inteligentny, często człapiący po boisku, jednak wystarczyła jedna akcja, jedna okazja, a piłka lądowała w bramce. Miałem okazję widzieć go na żywo, na meczu w Turynie, w którym na dodatek strzelił gola w "swoim stylu". To była moc. Nie ma chyba fana Juve, który by go nie podziwiał i nie doceniał. Facet był niesamowity, a całe serce oddał Juventusowi. Tego się nie zapomina... 

Plotki głoszą, że Treze ma wrócić do Turynu pełnić rolę jednego z trenerów. Mam nadzieję, że stanie się to bardzo szybko. Wracaj do domu! Wracaj dla naszej czarno-białej rodziny! Stęskniliśmy się!








Tej akcji jednak nikt nie przebije - ta asysta, a potem ten Trezeguet:








Brak komentarzy:

Prześlij komentarz